Szef polskiego rządu, Mateusz Morawiecki, wziął udział w szczycie przywódców podczas szczytu klimatycznego COP26 w Glasgow. W swoim wystąpieniu wskazał, że transformacja klimatyczna nie może się odbywać kosztem ludzi.
COP26 w Glasgow to szczyt, na którym państwa świat będą dyskutować o kierunkach polityki w obliczu zagrażającej światu zmiany klimatu. O genezie szczytu oraz najważniejszych tematach, które będą na nim poruszone, pisaliśmy w tym artykule.
Jednym w pierwszych wydarzeń szczytu było spotkanie głów państw oraz szefów rządów. Polski premier swoje wystąpienie podczas tego spotkania rozpoczął od podkreślenia, że pierwsza gospodarką na świecie, która wyznaczyła sobie cele neutralność klimatycznej do 2050 roku była Unia Europejska. Wspólnota podniosła swój plan redukcji emisji o 55 proc. do 2030 roku.
„Wiele krajów naśladowało Unię, jednak globalne wyzwania wymagają globalnych wysiłków”, dodał prezes Rady Ministrów.
Wskazywał także, że kryzys ekonomiczny wywołany pandemią oraz różnice rozwojowe pomiędzy poszczególnymi gospodarkami wymagają tego, by cele stawiane przed konkretnymi krajami były dostosowane do ich możliwości.
„Wszyscy powinniśmy pamiętać o jednej zasadzie: transformacja nie może mieć miejsca kosztem ludzi” – powiedział premier. Ich dobrobyt musi być postawiony na pierwszym miejscu.
Trzy etapy transformacji
Jeśli chodzi o kierunki zmian, jakie zarówno Polska, jak i inne kraje, muszą objąć w celu zapewnienia sprawiedliwej i efektywnej transformacji energetycznej, szef polskiego rządu wskazał zapewnienie ludziom dobrej pracy, taniej oraz czystej energii oraz czystego środowiska.
Jeśli chodzi o cele i działania Polski w tych aspektach, premier wskazał, że inwestycje w OZE zapewnią Polsce 300 tys. nowych miejsc pracy, mówił o polskim wsparciu dla fotowoltaiki oraz planach wymiany 3 mln pieców, tzw. „kopciuchów”, w celu ograniczenia smogu w polskich miejscowościach.
Czytaj też: Australia broni węgla, a Arabia Saudyjska – ropy. Bogate kraje przed szczytem COP26 dalej unikają odpowiedzialności za klimat
Wystąpienie premiera na szczycie rozczarowało ekspertów z organizacji ekologicznych. Wskazywali oni, że brakowało w nim wyznaczenia konkretnych dat osiągnięcia poszczególnych celów, ustalenia, kiedy Polska osiągnie neutralność klimatyczną oraz że przemówienie było narzędziem polityki krajowej, a nie realnym przedstawieniem działań i stanowiska Polski w zakresie przeciwdziałania zmianom klimatu.
Komentarze po wystąpieniu premiera na COP26
Jako „puste słowa, brak działania” określił wystąpienie premiera Krzysztof Jędrzejewski, rzecznik polityczny Koalicji Klimatycznej, czyli ogólnopolskiego porozumienia organizacji pozarządowych, działających w obszarze ochrony klimatu.
„Szkoda też, że premier Morawiecki nie skorzystał z okazji, żeby wreszcie ogłosić zgodny ze wskazaniami nauki krajowy cel osiągnięcia neutralności klimatycznej. Nie ogłosił też, że Polska przyjmie plan odejścia od spalania węgla do 2030 roku (…). Tego stanowczo zabrakło” – dodał Krzysztof Jędrzejewski.
Podobnego zdania jest Marcin Popkiewicz, redaktor naczelny portalu „Nauka o klimacie”, cytowany przez portal Euractiv. Dodał on także, że słowa Mateusza Morawieckiego o konieczności zróżnicowanego podejścia do poszczególnych krajów w kontekście wyzwań związanych z zieloną transformacją, mogły być źle odczytane przez odbiorców szczytu z innych państw.
Reprezentanci krajów Globalnego Południa mogli to zinterpretować w ten sposób, że cele klimatyczne Polski oraz innych krajów wysoko rozwiniętych, powinny być szczególnie ambitne. Natomiast uwzględnione musi być to, że kraje rozwijające się potrzebują wzmocnić swoje gospodarki oraz nie mają tyle środków, by inwestować w transformację energetyczną.
Ale zdaniem analityka „Nauki o klimacie”, „można jednak obawiać się, że słowa premiera Morawieckiego, wypowiedziane na arenie globalnej, adresowane były nie do słuchaczy w Glasgow, lecz na użytek polityki krajowej, jako uzasadnienie tego, że nasz kraj może nadal zwlekać z działaniami i konserwować uzależnienie od węgla oraz innych paliw kopalnych”.
Podobnie wskazuje Urszula Stefanowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego: „smutne jest, że mówiąc o różnym poziomie rozwoju i różnych punktach wyjścia ma na myśli przede wszystkim Polskę, a nie państwa najsłabiej rozwinięte”.
„Zaskakujące jest chwalenie się celami unijnymi, w tym celem neutralności, którego Polska nie chciała zaakceptować, a przy tym nadal jest to cel UE, nie Polski” – dodaje ekspertka.
Czytaj też:
- Indie nie rezygnują z węgla. Wyciek dokumentów przed COP26
- Kryzys klimatyczny: jest gorzej, niż myśleliśmy? To wstępne wnioski z raportu IPCC, którego projekt wyciekł do mediów
- Australia deklaruje neutralność klimatyczną, ale nie wiadomo jak chce ją osiągnąć