Sprzedaż mieszkań na sześciu największych polskich rynkach może osiągnąć 72,9 tysięcy w 2021 roku, co oznacza, że będzie blisko rekordowego wyniku z 2017 roku- wynika z danych JLL.
„Wynik na koniec roku zbliży się do rekordów z lat 2017 – 2018” – mówi dyrektor działu badań rynku mieszkaniowego JLL, Aleksandra Gawrońska.
W 2020 roku sprzedaż wyniosła 53 tysięcy.
„Spośród wielu możliwych oczekiwanych scenariuszy realizuje się scenariusz niedoboru podażowego. Będziemy mieli bardzo dobry rok sprzedażowy. Uda się to, o ile podaż zacznie nadganiać, ale i tak odbędzie się kosztem ‚zjadania’, kurczenia się oferty. Trudno liczyć w takiej sytuacji, by ceny mogły maleć” – dodał wiceprezes JLL Kazimierz Kirejczyk.
Czy zabraknie mieszkań dla kupujących?
W całym 2021 roku liczba mieszkań wprowadzonych do sprzedaży może wynieść ponad 60 tysięcy. Konsekwencją relacji popytu i podaży będzie spadek oferty na koniec roku do około 40 tysięcy mieszkań, poziomu najniższego od 8 lat, wynika z materiałów JLL.
W pierwszym półroczu bieżącego roku sprzedaż mieszkań osiągnęła 39 tysięcy. Prognoza dotycząca cen nie jest optymistyczna dla kupujących.
„Na zakupionych po bardzo wysokich cenach gruntach w warunkach nowych regulacji dotyczących energooszczędności i przy niedoborze siły roboczej w sektorze budowlanym, trudno będzie budować tanio. W momencie przesilenia bardziej prawdopodobne wydaje się, że deweloperzy jeszcze mocniej ograniczą podaż i będą bronić osiągniętego poziomu cen. Oczywiście, w perspektywie kolejnych lat średnia cena może zacząć spadać, ale nastąpi to raczej na skutek zasilenia oferty zupełnie innym produktem – położonym na peryferiach, realizowanym w niższym standardzie – niż w rezultacie przeceny inwestycji dziś wprowadzanych do sprzedaży” – skomentował Kirejczyk.
Sześć analizowanych przez JLL rynków to: Warszawa, Kraków, Trójmiasto, Wrocław, Poznań i Łódź.
Wartość rynku produkcji wodoru wzrośnie trzykrotnie do 2050 roku