Wiek emerytalny w Polsce, zwłaszcza kobiet, należy dziś do najniższych w Unii Europejskiej. Ale rząd nie zamierza rozpoczynać nowej debaty na ten temat. I celuje raczej w system zachęt do dłuższej pracy niż w obligatoryjne podniesienie progu przechodzenia na emeryturę.
– Nikt dzisiaj nie chce podnosić i nie podniesie wieku emerytalnego – oznajmiła minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz we wpisie na platformie X.
Ale, jak szybko dodała, to nie zmienia faktu, że trzeba odpowiedzieć na wyzwania związane z kryzysem demograficznym.
– Nawet jeśli to trudny temat, którego niektórzy by woleli „nie ruszać”. Bo jeśli dzisiaj nie zaczniemy działać, to jutro koszty spadną na przyszłych emerytów i młodsze pokolenia – napisała szefowa resortu funduszy.
System emerytalny coraz bardziej obciążony
Minister Pełczyńska-Nałęcz już wcześniej wywołała dyskusję na temat potencjalnych napięć w systemie emerytalnym, wynikających z wyjątkowo niekorzystnej dla Polski demografii. Ale zrobiła to w mało zgrabny sposób, nazywając Zakład Ubezpieczeń Społecznych w jednym z wywiadów piramidą finansową. Ministrze chodziło o napięcia, w obliczu których stoi system emerytalny, który będzie musiał się zmierzyć ze spadającą liczbą osób pracujących (i płacących składki) i rosnącą osób w wieku emerytalnym. Ale użyła pejoratywnego określenia zarezerwowanego dla jednego z rodzajów oszustw finansowych. I chcąc rozpocząć debatę wzbudziła duże kontrowersje już na samym jej początku.
Tymczasem sprawa jest poważna. Według oficjalnych prognoz ZUS już za dekadę w Polsce na 100 osób w wieku produkcyjnym przypadało będzie 45 osób w wieku emerytalnym. Pod koniec wieku na stu pracujących przypadnie 60 osób na emeryturze. Eksperci więc alarmują: takiego obciążenia nie wytrzyma żaden system emerytalny.
Sytuacja stale się pogarsza, bo jak wynika z danych ZUS, w ubiegłym roku wskaźnik obciążenia emerytalnego dla Polski wyniósł 39,8 proc. To oznacza, że na 100 osób w wieku produkcyjnym przypadało prawie 40 osób w wieku poprodukcyjnym.
Dla porównania w 2013 r. na 100 osób w wieku produkcyjnym przypadało 29 seniorów.
ZUS w swojej prognozie sugeruje, że powiększającą się dziurę na rynku pracy można by próbował załatać większą imigracją. Ale żeby zahamować wzrost wskaźnika obciążenia emerytalnego zaledwie o połowę, to w kilku najbliższych latach liczba cudzoziemców w wieku produkcyjnym musiałaby corocznie przyrastać o 100-180 tys. A w 2033 r. musiałaby wynieść prawie 1,25 mln osób, co stanowiło by 5,9 proc. populacji w wieku produkcyjnym.
Inny sposób to wydłużanie okresu aktywności zawodowej i opóźnianie tym samym momentu przejścia na emeryturę.
Wiek emerytalny zabetonowany
Ale po źle przeprowadzonej reformie podwyższenia wieku emerytalnego z 2012 roku i jej odwróceniu w 2015 r. żadna licząca się siła polityczna nie chce tego tematu podejmować.
Minister Pełczyńska-Nałęcz odcinając się od pomysłu podwyższenia wieku mówi jedynie o zachętach do dłuższego pozostawania na rynku pracy.
– Trzeba stworzyć system zachęcających seniorów do pozostawania w pracy: wypłacając 13 emeryturę za przepracowane lata w wieku emerytalnym i gwarantując dłużej pracującym nie niższą emeryturę niż minimalną – napisała na platformie X.
Ale eksperci wątpią, czy jakikolwiek system zachęt może zadziałać na dużą skalę. I zwracają uwagę na trend przesuwania wieku przechodzenia na emeryturę, jaki obserwowany jest w większości krajów nie tylko Unii Europejskiej, ale i OECD.
Inni podnoszą
Według ostatniego dostępnego raportu OECD na temat systemów emerytalnych obecnie średni ustawowy wiek przechodzenia na emeryturę w krajach organizacji wynosi 64 lata i 3 miesiące dla mężczyzn i 63 i 7 miesięcy dla kobiet. Ale dla osób, które weszły na rynek pracy w 2022 roku, a które przejdą na emeryturę około 2066 roku, będzie to już średnio 66 lata i 4 miesiące dla mężczyzn oraz 65 i 10 miesięcy dla kobiet.
Największe podwyższenie wieku emerytalnego planowane jest w Turcji – z obecnych 52 lat do 65 lat dla mężczyzn oraz z 49 do 63 lat dla kobiet. Znaczące zmiany czekają też Danię (wzrost z 67 do 74 lat), Estonię (z 64,3 do 71 lat) i Włochy (z 64 do 71 lat).
OECD zwraca też uwagę, że w wielu krajach wiek emerytalny jest powiązany ze wzrostem średniej długości życia. Dotyczy to m.in. Finlandii, Grecji, Holandii, Portugalii, Słowacji i Szwecji, gdzie wiek emerytalny będzie się stopniowo wydłużał o 2,5-6 lat.
Raport OECD zwraca uwagę, że w 9 krajach członkowskich wciąż występują różnice w wieku emerytalnym kobiet i mężczyzn. Dla osób wchodzących na rynek pracy w 2022 roku różnice te mają zostać wyeliminowane we wszystkich krajach z wyjątkiem Kolumbii, Kostaryki, Węgier, Izraela, Polski i Turcji.
Polska obok Austrii ma obecnie najniższy wiek emerytalny kobiet wśród krajów Unii Europejskiej. Ale Austria niebawem swój podniesie, zrównując go z wiekiem dla mężczyzn do 65 lat.
Nadciąga katastrofa
We wszystkich krajach, które decydują się na podnoszenie wieku emerytalnego, jest to odpowiedź na spadającą dzietność (z jednej strony) i wydłużające się życie (z drugiej). W Polsce oba te trendy zachodzą z dużą siłą, co pokazują zarówno dane GUS, Eurostatu, jak i OECD.
Polska ma piąty najniższy wskaźnik dzietności w Unii Europejskiej. Najgorzej jest na Malcie i w Hiszpanii.
Polska jest w grupie krajów, gdzie odsetek bezdzietnych kobiet, które mogłyby mieć potomstwo, rośnie najszybciej. Eksperci porównywali kohorty urodzone w 1955 i 1975 roku. W Estonii, we Włoszech, w Japonii, na Litwie, w Polsce, Portugalii i Hiszpanii w roczniku 1975 jest dwa razy więcej kobiet, które nie zdecydowały się na dzieci, niż było ich w roczniku 1955. O ile 10 proc. Polek rocznik’55 nie zostało matkami, to już w roczniku urodzonym w połowie lat 70. na bezdzietność zdecydowała się co piąta.
Na koniec maja liczba urodzeń w Polsce z poprzednich 12 miesięcy spadła do 263 tysięcy. Tak mało dzieci nie przychodziło na świat od II wojny światowej.
Równolegle czas trwania życia w Polsce się wydłuża. Dotyczy to zwłaszcza kobiet. Polak pożyje średnio prawie 75 lat, Polka ponad 82 lata. Ale będzie krócej aktywa zawodowo. Aktywność zawodowa Polek ma trwać przeciętnie 33 lata, a Polaków 37,3 roku. Kobiety w Polsce nie tylko mniej zarabiają od mężczyzn, ale też krócej gromadzą kapitał emerytalny, który potem ZUS podzieli na większą liczbę miesięcy niż w przypadku mężczyzn. To przepis na emerytalną katastrofę za kilkadziesiąt lat.
Współpraca Dorota Mariańska
Polecamy też:
- Życie w pracy, czyli kto najdłużej w Europie jest zawodowo aktywny. Jak wypada Polska? [GRAFIKA]
- Czarne prognozy dla Polski. Bez masowej imigracji czeka nas katastrofa w systemie emerytalnym
- Groszowe emerytury to coraz większy problem. Eksperci mówią, jak go rozwiązać
- Mieszkania, a nie zasiłki. Bezpośrednie wypłaty do rodzin są coraz droższe, a dzietności nie zwiększają