Przemysł czekoladowy (co za pyszna nazwa) co roku sprzedaje produkty za ponad 100 mld dolarów. Gdyby świat był logiczny, zbieranie nasion kakaowca byłoby więc dochodowym biznesem. Ale nie jest.
Jak pisze Financial Times, w Ghanie, skąd pochodzi jedna piąta światowych zasobów nasion kakaowca, zbierają je w większości właściciele małych działek, którym nie przynosi to nawet przyzwoitego dochodu. Są po prostu biedni.
Dlaczego ubogim krajom tak trudno wyegzekwować wyższą cenę za tak pożądany produkt i zacząć kontrolować cenniejsze elementy łańcucha dostaw?
Ghana na ziarnach kakaowca zarabia jedynie jedną pięćdziesiątą wartości sprzedawanej na świecie czekolady, a prezydent Nana Akufo-Addo uważa, że jego kraj jest uwikłany w kolonialną wręcz relację z globalnymi producentami czekolady.
Podobnie ma się sytuacja na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Oba kraje łącznie produkują 65 proc. tego surowca. Sama uprawa nie jest wolna od problemów, takich jak praca dzieci i wylesianie, ale to temat na inny newsletter.
Dziś bezdusznie skupiamy się na pieniądzach. W lipcu Ghana i Wybrzeże Kości Słoniowej zapowiedziały podwyższenie cen.
„Jeśli popatrzy się na Opec, to te kraje kontrolują tylko 30-40 proc. światowych zasobów ropy, a kontrolują ceny”, mówił wiceprezydent Ghany Mahamudu Bawumia. „Jeśli oni mają Opec, to my możemy mieć Copec”.
Producentom oczywiście zależy na utrzymaniu ciągłości dostaw, ale też na niskich cenach. Niektórzy wydają się jednak być dość otwarci na zmiany. A jeśli cały rynek ma przetrwać w dłuższej perspektywie, są one konieczne.
Ta informacja pojawiła się dziś rano w skrzynkach odbiorczych subskrybentów naszego codziennego newslettera 300SEKUND. Jeśli chcesz się na niego zapisać, kliknij tutaj.
>>> Polecamy: NYT: W państwach Europy Środkowo-Wschodniej działa mafia rolnicza bogacąca się na unijnych dotacjach