Strona główna 300KLIMAT Przemysłowa hodowla niszczy nie tylko środowisko. Czas postawić na rolnictwo jakościowe [WYWIAD]

Przemysłowa hodowla niszczy nie tylko środowisko. Czas postawić na rolnictwo jakościowe [WYWIAD]

przez Kamila Wajszczuk

Przemysłowy model rolnictwa stwarza w Polsce szereg problemów środowiskowych i społecznych, a jednocześnie rośnie świadomość konsumentów dotycząca jakości żywności. Polska powinna wspierać rolnictwo jakościowe, mówi 300Gospodarce dr hab. Zbigniew Karaczun, profesor Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego i ekspert Koalicji Klimatycznej.

Kamila Wajszczuk, 300Gospodarka: Jakie wnioski wynikły z Ogólnopolskiej Debaty „Nasza planeta – nasza wspólna przyszłość”, którą współorganizowała Koalicja Klimatyczna?

dr hab. Zbigniew Karaczun: Celem tej debaty było skonfrontowanie młodych ludzi, a także ich oczekiwań wobec rozwoju produkcji rolnej i roli rolnictwa w gospodarce, z politykami. Jedna z dyskusji dotyczyła modelu rolnictwa: czy to ma być rolnictwo przemysłowe, czy inny model produkcji rolnej. Druga to “Rolnictwo a różnorodność biologiczna”. Natomiast trzeci panel poświęcony był roli rolnictwa w ochronie klimatu. W każdym z nich formułowane były wnioski i rekomendacje dla polityków i polityki rolnej.

Taki podstawowy wniosek, który z tych debat wychodzi to jest to, że młodzi ludzie oczekują że rolnictwo nie będzie tylko sektorem, który produkuje żywność, ale także będzie pełnić pewne funkcje ekosystemowe.

Czy ze strony polityków jest jakiekolwiek zrozumienie takiego oczekiwania?

Zarówno rolnicy, jak i politycy, zaczynają dostrzegać, że ten dotychczasowy model niesie za sobą bardzo dużo zagrożeń, zarówno dla środowiska przyrodniczego, jak i społecznych.

Jednym z wniosków z tych debat było to, że model przemysłowy powoduje najpoważniejsze społeczne problemy polskiej wsi, czyli wyludnienie i upadek małych i średnich gospodarstw, małą opłacalność produkcji rolnej dla rolników. Wielcy producenci rolni to tak naprawdę firmy. To nie są rolnicy, tylko przedsiębiorstwa.


Czytaj też: Wegetarianie w mniejszości, czyli Polacy to mięsożercy. Nikt tak nie lubi wieprzowiny, jak my


Politycy zaczynają dostrzegać problemy wynikające z uprzemysłowienia rolnictwa. Zauważają, że rozpoczęte trzy lata temu zmiany wspólnej polityki rolnej, zmierzające do prośrodowiskowej transformacji sektora rolniczego, to coś, czego oczekują przede wszystkim konsumenci. Potrzeba aktywnej polityki państwa, żeby rolnicy mogli w tych zmianach partycypować.

Czy Polska ma jakąś specyfikę, która ułatwia albo utrudnia tego typu zmiany? Na przykład w kontekście tego, że na tle Europy jemy bardzo dużo mięsa?

Tym, co wyróżnia nas negatywnie na tle europejskim, jest nie tylko to, że jemy bardzo dużo mięsa, ale także że bardzo dużo go produkujemy. I to przede wszystkim na eksport w wielkoprzemysłowych fermach. To powoduje dosyć niebezpieczne skutki, także społeczne i zdrowotne.

Te fermy są zabójcze dla małych i średnich gospodarstw rolnych. To, co jest szczególnie niebezpieczne, to jest pogorszenie warunków życia na terenach wiejskich. To jest nie tylko odór, ale także na przykład bardzo duży wzrost ruchu samochodowego, bo do ferm trzeba dowieźć paszę, a z niej odebrać martwe zwierzęta, odpady oraz zwierzęta wywożone na rzeź. W zależności od fermy to może być od kilku do nawet kilkuset ciężarówek dziennie!

Ale najgorsze jest to, że jesteśmy drugim krajem w Unii Europejskiej pod względem ilości antybiotyków zużywanych w produkcji mięsa. My zużywamy prawe 170 mg antybiotyków na kilogram masy zwierząt, podczas gdy średnia europejska to około 100 mg. Były też takie badania, które pokazują, że w wodach w sąsiedztwie tych ferm przemysłowych mamy w zasadzie całą tablicę pozostałości antybiotyków, hormony i inne substancje. Choć te badania nie zostały jeszcze zakończone, to wskazują na problem jaki generuje przemysłowy chów zwierząt w naszym kraju.

Na to, że jest to rzeczywisty problem wskazują problemy, jakie mają polscy eksporterzy z jakością mięsa. Dla przykładu w 2023 roku śledztwo dziennikarzy „The Guardian” wykazało, że w mięsie drobiowym polskiej firmy SuperDrob eksportowanym do Wielkiej Brytanii znaleziono antybiotyki fluorochinolonowe. Kilka lat wcześniej czeskie służby weterynaryjne nakazały wycofać z czeskich sklepów Lidla 17,5 tony zaimportowanej z Polski mielonej wieprzowiny. Badanie mięsa wskazało bowiem, że normy zawartości antybiotyków zostały w nim przekroczone 60-krotnie. Na skalę problemu mogą wskazywać wnioski raportu Europejskiej Agencji Leków (European Medicines Agency), według którego tylko w latach 2010 – 2017 zużycie środków przeciwbakteryjnych w Polsce zwiększyło się o 28 proc.


Zobacz także: Już nie tradycyjnie? Polacy odejdą w święta od dwunastu potraw i zmarnują mniej jedzenia


To jest bardzo niebezpieczne i pokazuje, że przekonanie, że polska żywność jest bardzo zdrowa i bardzo wysokiej jakości, nie jest do końca prawdziwe. Teoretycznie mamy system kontroli, ale jak pokazują powyższe przykłady, a także efektywność działania różnych inspekcji w Polsce, nie ma pewności, że mięso pochodzące z wielkoprzemysłowych ferm jest odpowiedniej jakości.

A jaka jest sytuacja, jeśli chodzi o produkcję roślinną?

W Polsce nie ma dużo wielkoprzemysłowej produkcji roślinnej. Jest trochę gospodarstw powyżej 500 hektarów. W tej kwestii mamy trochę mniejszy problem niż w krajach sąsiadujących z Polską. Niepokojące jest jednak to, że rośnie zużycie nawozów sztucznych i pestycydów. Jeśli właścicielem gospodarstwa nie jest rolnik, tylko firma, to często produkcję intensyfikuje się kosztem nadmiernych dawek nawozów i pestycydów i brakiem dbałości o jakość gleb. Jeśli nie powstrzymamy w Polsce upadku gospodarstw rodzinnych, to te problemy będą przybierać na sile.

Upowszechnia się też w Polsce irygacja, czyli podlewanie upraw. W wielu przypadkach staje się ona koniecznością. Jednym ze skutków zmian klimatu jest bowiem duża zmienność pogody i to, co dla polskiego rolnictwa jest coraz poważniejszym wyzwaniem, czyli susza. Uprawy trzeba więc podlewać. Problem w tym, że nie promuje się wodooszczędnych rozwiązań, np. podlewania kropelkowego, czy rozwiązań wspierających retencję glebową.

Czy widać szanse na pozytywne zmiany?

Szansę na dobre zmiany daje rosnąca świadomość ekologiczna i klimatyczna Polek i Polaków, a także wzrost zamożności. Coraz większa liczba konsumentów chce mieć pewność, że żywność, którą kupuje, będzie dobrej jakości i będzie zdrowa. W związku z tym poszukują produktów ekologicznych.

Zaczynają też powstawać kooperatywy spożywcze, które nawiązują bezpośredni kontakt z rolnikami. Istotny jest także wzrost świadomości rolników, którzy zaczynają dostrzegać, że utrzymanie modelu bardzo intensywnej produkcji w długiej perspektywie czasowej będzie trudne, a w przypadku rolnictwa przemysłowego – prawdopodobnie także niemożliwe.

To, co też wybrzmiało na debacie, to że jednym z wyzwań, przed którymi stoi polskie rolnictwo, jest rozszerzenie Unii Europejskiej, między innymi o Ukrainę. To jest państwo, które ma potencjał, żeby wyżywić od 400 do 600 milionów ludzi. W zasadzie niemożliwe dla polskich rolników będzie konkurowanie z ukraińskimi producentami pod względem wielkości produkcji.

Jakie działania powinna podjąć Polska w tej sytuacji?

To, co powinniśmy w Polsce robić, to wspierać rolnictwo jakościowe. Bo w tym obszarze polscy producenci mogą konkurować, nie tylko z ukraińskimi, ale także rolnikami pochodzącymi z pozostałych krajów UE. Aby było to możliwe potrzebujmy dobrej polityki rolnej. Potrzebujemy też innowacyjnych instrumentów wsparcia dla małych i średnich gospodarstw rolnych, dla gospodarstw rodzinnych. Jeżeli chcemy utrzymać dominujący model gospodarstwa rodzinnego i jeśli chcemy żeby tereny wiejskie były terenami żywotnymi to musimy zbudować odpowiedni model wsparcia, w oparciu o to, co oferuje UE.


Interesuje cię energetyka i ochrona klimatu? Zapisz się na 300Klimat, nasz cotygodniowy newsletter


Zarazem jednak cele polityki rolnej muszą być naszymi, krajowymi celami. Jednym z najważniejszych wniosków debaty w Rzeszowie było to, że cele te muszą być wypracowane w procesie dialogu angażującego zarówno rolników i ekspertów, jak i konsumentów i przyrodników, a przede wszystkim młodych ludzi. Dlatego Koalicja Klimatyczna wraz z innymi organizacjami i instytucjami apeluje o rozpoczęcie debaty mającej na celu wypracowanie Paktu społecznego dla polskiego rolnictwa.

W małych gospodarstwach można i powinno się wspierać nie tylko produkcję żywności, ale także świadczenie usług ekosystemowych. To działania, które podnoszą odporność systemu przyrodniczego i terenów rolnych na negatywne oddziaływania związane ze zmianami klimatu.

Jeśli chodzi o średnie gospodarstwa to powinno się wspierać ich żywotność i produkcję, by rodziny rolnicze mogły się z niej utrzymać. W Polsce mamy ten sam problem, co w wielu krajach europejskich – młodzi ludzie nie chcą zostawać na wsi i rolnicy często nie mają następców. Musimy mieć rozwiązanie, które będzie wspierało pozostawanie młodych ludzi na wsi. Musimy pokazać że rolnictwo jest atrakcyjnym sposobem realizacji swoich celów życiowych. Jeśli nam się to nie uda, to zagrożone będzie bezpieczeństwo żywnościowe naszego kraju.

Polecamy także:

Powiązane artykuły