Śląsk się wyludnia, inwestorzy nie przychodzą, żeby to zmienić z 18 miast, które dziś stanowią trzon Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (GZM) miałoby powstać supermiasto Metropolia Katowice. – Kiedyś województwo śląskie było drugie w kraju, jeśli chodzi o rozwój gospodarczy, teraz jest dopiero na piątej pozycji a regres postępuje – mówi w wywiadzie dla 300Gospodarki Kazimierz Karolczak, przewodniczący zarządu GZM.
Katarzyna Mokrzycka, 300Gospodarka: Śląsk ma pomysł na utworzenie wielkiego supermiasta Katowice. Dlaczego sądzi pan, że w czasach rosnącej popularności bardziej przyjaznej przestrzeni do życia, np. tzw. miast 15 minutowych, likwidowania „betonozy” i działań zmierzających do zrównoważenia rozwoju przestrzeni koncepcja wykreowania jednego wielkiego miasta połączonego z wielu, to metoda na sukces regionu? Czy metropolie to nie jest przeżytek?
Kazimierz Karolczak, GZM: To bardzo zależy od tego, jaką siłę ma taka metropolia. Idea miasta 15-minutowego z metropolią nie koliduje. W zasięgu 15 minut człowiek chce mieć to, z czego korzysta na bieżąco, ale nie będzie miał problemu żeby na koncert, do aquaparku albo opery pojechać tramwajem trochę dalej.
Świat jest oparty o konkurencję. Konkurujemy ze sobą wszędzie i w każdym momencie, począwszy od przedszkola, w szkole, na studiach, w pracy. Konkurują ze sobą firmy, ale również miasta. Konkurują o swoich mieszkańców, o inwestorów. Dzieje się to w każdym momencie. Gdy dziś obserwujemy wyniki tej konkurencji, widzimy, że najlepiej się rozwija pięć największych polskich miast metropolii. I miastom GZM zależy na tym samym. A jednak mamy z tym olbrzymi problem – ogranicza nas struktura demograficzna, a za tym idą kolejne blokady. Nasza metropolia się wyludnia i to w zastraszającym tempie, a w ten sposób coraz szybciej traci swoją siłę gospodarczą.
Co to znaczy?
W ciągu zaledwie 6 lat od powstania GZM straciliśmy ponad 100 tysięcy mieszkańców. Są prognozy, które wskazują, że do 2030 roku miasta średniej wielkości mogą stracić nawet połowę swojej populacji. To by oznaczało, że połowa mieszkańców będzie utrzymywać koszty funkcjonowania miasta, które na pewno się nie zmniejszą, a wręcz odwrotnie – koszty cały czas rosną. Może się zatem okazać, że funkcjonowanie tych miast przestanie być akceptowalne społecznie.
Za odpływ ludzi odpowiada bardziej migracja, czy mniej urodzeń?
W naszym regionie mamy do czynienia ze specyficzną sytuacją. Przemysł Górnego Śląska, Zagłębia był tworzony przez dziesiątki tysięcy ludzi napływających z innych obszarów Polski. Ludzie przyjeżdżali przez kilka dekad zwabieni miejscami pracy, budowały się wielkie konglomeraty hutnicze, kopalnie. W tej chwili pracy w tych sektorach jest coraz mniej. A ci ludzie, którzy budowali ten przemysł, dzisiaj już na emeryturze, bardzo często wracają do swoich miejsc pochodzenia.
Dużo poważniejszy problem mamy z pozyskiwaniem nowych pokoleń. Każdy rosnący organizm, duże miasto czy państwo, zazwyczaj jest zasilany migracją do tych miejsc. Migracja w naszym kierunku praktycznie jednak nie istnieje. Młodzi ludzie wybierając studia czy miejsca pracy szukają miejsc, które utożsamiają z większymi możliwościami rozwoju, z lepszymi uczelniami, z większą liczbą firm na rynku pracy. Często wybierają inne. I to jest podwójna strata, bo tracimy i przyszłych rodziców, i przyszłych pracowników z dużym potencjałem.
I stworzenie jednego miasta z kilku miast to zmieni?
Z pewnością da takiemu miastu więcej możliwości, więcej narzędzi rozwoju.
Dlaczego nie można nadać nowych funkcji istniejącej już Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, która też jednoczy miasta pod jednym szyldem?
Dzisiaj 41 miast wspólnie tworzy zgromadzenie i wybiera zarząd GZM, który jest usługowy wobec tych miast. A każde z tych miast ma inny sposób widzenia. Prezydent danego miasta jest wybierany przez swoich mieszkańców i działa na rzecz ich wąsko pojętego interesu, nie oglądając się specjalnie na sąsiadów. Nic dziwnego, w końcu to są jego wyborcy. To powoduje jednak, iż GZM staje się areną wypracowywania mozolnych, często zgniłych kompromisów. W jednym mieście metropolii zarządzałyby zaś wybrane w wyborach władze tego miasta i realizowały wspólny interes mieszkańców miast członkowskich metropolii.
Uprawnienia GZM są zbyt małe, o to chodzi?
Są niewielkie, bo opierają się na tym, co nam miasta przekażą, czyli działamy trochę jak związek komunalny, a nie metropolia. Strategiczne obszary są nieskoordynowane, w dalszym ciągu decydują o nich gminy. Organizujemy na przykład transport publiczny – nowe linie, wspólny bilet itp. – ale bez głosu decydującego o inwestycjach. Nie mamy też kompetencji planowania przestrzennego. Nie możemy decydować, gdzie i jak powinno się inwestować, jak wykorzystywać teren.
Jak zatem ma wyglądać super miasto Katowice?
Najbardziej generalnie rzecz ujmując – trochę jak Warszawa. GZM to dziś 41 miast i gmin, które same nie są w stanie do siebie przekonywać. Zakładamy, że zalążkiem przyszłego super miasta powinno być 18 z nich. Celem jest zbudowanie silnego jednego organizmu, który będzie przyciągać mieszkańców i inwestorów. Funkcjonalnie miasta te powinny stać się takimi dzielnicami jednego dużego miasta. Najważniejsza jednak różnica, to w naszym projekcie miasta zostałyby miastami tyle, że metropolitalnymi ale ze swoją tożsamością, prezydentem czy rada miasta. Gra idzie o podział kompetencji.
Tych 18 miast zgadza się na takie rozwiązanie? Dlaczego miałyby widzieć swój interes w tworzeniu takiego super miasta akurat wokół Katowic?
Na dzisiaj nie usłyszałem stanowczego głosu sprzeciwu. Od ponad 15 lat próbujemy znaleźć rozwiązanie jak zwiększyć konkurencyjność i siłę oddziaływania naszych miast. Duża część prezydentów, radnych, ludzi elit widzi, że obecny model powoduje, że nie mamy siły oddziaływania. Tracimy jako region. Rozumieją, że lepiej pozbyć się części kompetencji na rzecz władz super miasta, w zamian za perspektywy rozwoju. Warszawa, jako stolica, czerpie z renty rozpoznawalności, a metropolia Katowice miałaby rentę największego miasta w Polsce jeśli chodzi o liczbę mieszkańców. W Polsce rozwija się dziś pięć dużych miast, pięć ośrodków metropolitalnych. Chcemy do nich dołączyć.
W Unii Metropolii Polskich jest znacznie więcej niż 5 miast. Dlaczego więc jedne rozwijają się szybciej niż inne? I dlaczego tempo tego rozwoju ma zależeć od nowego obszaru administracyjnego dotąd działających miast?
Nazywam to siłą nabywczą miast, która jest oparta na sile ich marki, rozpoznawalności i oferowanym potencjale. Na przykład, dla inwestorów liczą się miasta powyżej 500 tys. mieszkańców. Nie chcą się wgłębiać w polskie niuanse lokalne, żeby zrozumieć, że między miastami GZM praktycznie nie ma granic, bo dla nich są to różne miasta, zarządzane przez różnych ludzi. A zatem dla wielkich funduszy inwestycyjnych w naszym regionie nie ma ani jednego dużego miasta.
Katowice mają niecałe 300 tysięcy mieszkańców, więc inwestycje w Katowicach pojawiają się w drugim rzędzie. W sąsiednich miastach duże projekty nie pojawiają się jednak prawie wcale. Skoro nie ma inwestycji to nie ma też nowych mieszkańców, którzy by szukali rozwoju zawodowego, wygodnego miejsca do założenia rodziny. Mimo wszystko ludzie postrzegają ten region jako pojedyncze ośrodki miejskie.
Katowice mocno cierpią na brak terenów inwestycyjnych, ale w Chorzowie czy Mysłowicach albo Świętochłowicach inwestor już nie zainwestuje, chociaż teren jest. Bo to nie Katowice. Duzi inwestorzy międzynarodowi po prostu nie widzą tych małych miasteczek na mapie. Istnienie GZM nie spowodowało, że w świadomości mieszkańców Polski czy inwestorów nagle zaczęliśmy się kojarzyć z jednym ośrodkiem miejskim. Dlatego chcemy stworzyć jedno duże miasto. Jeśli powstanie największe liczebnie miasto w Polsce dużo łatwiej będzie nam komunikować potencjał regionu.
Czy stworzenie jednego miasta nie oznacza ograniczeń dla pozostałych?
Z pewnością tak, ale dlaczego mielibyśmy się wiązać głosami z małych gmin wiejskich, jeśli mówimy o rozwoju dużego miasta? Nie możemy kierować się argumentami, które ograniczają potencjał całego regionu. Jestem jednak pewny, że one również, jako zaplecze metropolii, na tym skorzystają.
Widzi pan potencjał w skali, w wielkości. Ja go, szczerze mówiąc, nie odnajduję. Siła marki, o której pan mówi, będzie wymagała lat budowy.
Oczywiście, że tak, ale supermiasto da nam możliwości, narzędzia i zasoby, żeby ją budować.
Jaki jest w tej sprawie odzew ustawodawcy?
Napisaliśmy projekt ustawy, w której proponujemy docelowe rozwiązania ustrojowe, jak w mieście stołecznym Warszawa. Na razie żaden z polityków jeszcze po naszą propozycję nie sięgnął. Od dwóch lat w Sejmie tkwi projekt stworzenia metropolii łódzkiej, czy trójmiejskiej i nic się wokół tego nie dzieje. Ostatnio Kraków złożył wniosek do Sejmu o powołanie własnej metropolii – chcą mieć większą możliwość współpracy z gminami obwarzankowymi.
Liczymy, że w trwającej kampanii wyborczej politycy zainteresują się regionalnymi aspiracjami. To jest chyba najszybsza droga, aby wszystkie siły polityczne poparły taki projekt.
Jaki jest pana pomysł na rozwój gospodarczy regionu Śląska i Zagłębia? Wspomniał pan o zanikających sektorach – co w zamian?
Na razie nie widzę, niestety, tej zastępowalności. Tradycyjny, stary przemysł odchodzi szybciej niż pojawia się nowy. Kiedyś województwo śląskie było drugie w kraju, jeśli chodzi o rozwój gospodarczy, teraz jest dopiero na piątej pozycji. I ten regres postępuje. To jest właśnie jeden z elementów, które chcielibyśmy zmienić ideą jednego miasta.
Śląsk jest jednym z największych producentów elementów do baterii w Europie. To tworzy nową gospodarkę. Szukamy stale wsparcia dla nowych technologii, choćby dronów. Jako jedyny obszar w Polsce współpracujemy z Urzędem Lotnictwa Cywilnego i Polską Agencją Żeglugi Powietrznej w testowaniu rozwiązań, jak zarządzać ruchem dronów w przestrzeni miast. Te instytucje zdają sobie sprawę, że ten obszar powietrzny w miastach, który nie jest zarezerwowany dla lotów, może być w przyszłości biznesowo, gospodarczo wykorzystywany w różnego rodzaju usługach.
Chcemy u nas stworzyć dronową dolinę, chcemy wspierać producentów dronów.
Dlaczego właśnie u was?
A dlaczego nie? Politechnika ma już kierunek studiów poświęcony dronom. Sporo firm ulokowanych na Śląsku zajmuje się dronami. Jedna z firm produkuje nawet drony bojowe. Mamy więc podstawowe kompetencje, a my jako urząd służymy wsparciem formalno-prawnym, jak drony mogłyby funkcjonować w przestrzeni miast, bezpiecznie dla mieszkańców. Nad takim rozwiązaniem pracują inne duże europejskie metropolie, np. Londyn, i czasami się okazuje, że mamy nawet lepsze rozwiązania niż Londyn. Metropolia Katowice przyciągnie do nas nowych inwestorów.
Jeśli powstanie. I tu ostatnie pytanie: czy mieszkańcy regionu chcą, aby powstała Metropolia Katowice?
Są badania, które wskazują, iż pomysł, aby powstało jedno miasto Katowice zyskuje coraz większe poparcie. Kiedyś projekt popierało nie więcej niż 13 proc. populacji regionu, a dziś to już prawie 50 proc. mieszkańców. To proces, który trwa.
Więcej artykułów o rozwoju miast:
- Zrównoważonego rozwoju miasta możemy się uczyć od starożytnych. Zieleń i światło były ważne [WYWIAD]
- Miasto 15 minutowe ma poprawić jakość życia. Ale pomysł już budzi kontrowersje
- Nie tylko europejskie metropolie. Oto najbardziej przyjazne do życia miasta na świecie [RANKING]
- Indeks Zdrowych Miast. Tu najbardziej dbają o ekologię
- Miasto budowane z myślą o nadciągającej katastrofie. Nie będzie miało rynku z betonu
- Wypatroszyć zabytek, by otworzyć sklep? Nie ma na to zgody. Wywiad z dyrektorem Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków
Problemem nie jest organizacja tylko wujowosć Katowic i okolic i kretyńskie pomysły władz…
Już dawno miał być ten zespół miejski jednym miastem. Miasta mają granice tylko na mapach, a problem jest w wielu aspektach. Choćby w takim, że brak Koleji Miejskiej czy nawet Metra podziemnego lub nadziemnego. Planowanie przestrzenne też nie jest spójne. Aleja Korfantego kończy się przed Sienianowicami. Droga 2 pasmowa prowadząca do Mysłowic kończy się na granicy Katowic. Wiele można wiemieniac.