Czy Polsce grozi blackout? Dziś przerwy w dostawach prądu są mało prawdopodobne, ale już za parę lat może pojawić się problem ubytku mocy.
W ostatnim tygodniu zapotrzebowanie na moc w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym sięgało poziomów zbliżonych do zapotrzebowania ze szczytu sezonu zimowego. Mimo, że w listopadzie zwykle jest bardziej umiarkowane.
Jakby tego było mało do wysoki pobór prądu szedł w parze z niewielką produkcją energii ze źródeł odnawialnych. Słońca było niewiele w ciągu dnia, a wietrzność utrzymywała się na niskim poziomie.
System pracował stabilnie, ale na jego operatorze ciąży obowiązek utrzymywania rezerwy mocy. Dziś to zadanie jest realizowane, ale w dużym stopniu odpowiadają za nie dość wiekowe elektrownie. To właśnie duże – w większości węglowe jednostki – ruszają do pracy, kiedy brakuje słońca i wiatru.
Kiedy budowano polskie elektrownie?
Wśród 85 działających bloków elektrowni konwencjonalnych i elektrociepłowni w Polsce jest wciąż 55 jednostek zbudowanych w okresie PRL. To dane z bazy przygotowanej przez Fundację Instrat.
Trzy bloki energetyczne powstały jeszcze w latach 1967-1969. To elektrownie na węgiel brunatny należące dziś do spółki ZE PAK – wszystkie trzy mają zostać wyłączone w 2024 r.
Lata siedemdziesiąte były okresem wielu budów energetycznych. Powstały wtedy aż 33 działające do dziś bloki energetyczne na węgiel. Z kolejnej dekady pochodzi następne 19.
W następnych dekadach liczba budowanych jednostek nie była już tak imponująca. Za to zwiększały się moce pojedynczych bloków.
Kiedy elektrownie przestaną pracować?
Jednym z efektów tego, w jakim wieku jest polska “flota” elektrowni są planowane wyłączenia jednostek. Już w przyszłym roku przestaną pracować na przykład dwa bloki Elektrowni Rybnik i jeden blok Elektrowni Połaniec. W sumie do 2030 r. włącznie zaplanowane jest zatrzymanie pracy bloków energetycznych o łącznej mocy ponad 8 gigawatów. Kolejne wyłączenia przewidziano na następne lata.
Tymczasem w budowie są obecnie cztery bloki – wszystkie mają korzystać z gazu ziemnego jako paliwa. To dwie jednostki w Elektrowni Dolna Odra, jedna w Ostrołęce i jedna w Grudziądzu.
Z przeprowadzonych przez Forum Energii analiz wynika, że mocy węglowych w polskiej energetyce zacznie skokowo ubywać już od 2025 r. Wynika to z tego, że kończy się wówczas możliwość wspierania elektrowni tego typu przez państwo w ramach tzw. rynku mocy.
Dlaczego powstaje luka?
– Przyczyn odstawiania mocy węglowych jest wiele i niekoniecznie wynikają z presji klimatycznej. Są to po pierwsze wiek, po drugie stan techniczny elektrowni, po trzecie spadające przychody w związku z tym, że bloki pracują coraz mniejszą liczbę godzin – czytamy w opinii Forum Energii z lipca tego roku.
Kolejną przyczyną jest płaski i mało elastyczny rynek energii. Nie pozwala on wytwórcom odbić straty w momentach, kiedy elektrownie są najbardziej potrzebne, czyli gdy nie wieje i nie świeci. Wysoka cena CO2 dodatkowo pogarsza ekonomikę wytwarzania.
– Wiele elektrowni nie spełnia norm technicznych i środowiskowych – teoretycznie można je dalej modernizować, ale spółkom brakuje pieniędzy na bardzo kosztowne inwestycje. Instytucje finansowe nie chcą angażować swoich środków w projekty węglowe postrzegając je jako wysoce ryzykowne – wskazali też eksperci.
Forum Energii podkreśla, że problemem polskiego systemu elektroenergetycznego jest to, że brakuje planu jak realnie wypełnić lukę po starych elektrowniach węglowych.
Kluczowa jest najbliższa dekada. To czas na decyzje i realne działania.
– Potrzebny jest zatem plan działania dla wsparcia nowych źródeł. Bez tego ceny prądu w Polsce będą drastycznie rosły, będziemy uzależniać się w jeszcze większym stopniu od importu energii lub ryzykować niedobory mocy w systemie – alarmują eksperci.
PSE potrzebuje więcej mocy
W zatwierdzonym niedawno planie rozwoju Polskie Sieci Elektroenergetyczne przewidują, że już w 2024 r. potrzebna będzie dodatkowe 400 MW mocy w ich dyspozycji. W 2025 r. to już 1500 MW a w kolejnym roku – 3500 MW.
Spółka zaznacza w dokumencie, że wymagana dodatkowa moc dyspozycyjna może okazać się wyższa z kilku powodów. To m.in. wzrost zapotrzebowania na energię, niekorzystne warunki klimatyczne czy niepewność co do terminowej realizacji inwestycji energetycznych.
– Z tego powodu dla zapewnienia spełnienia w przyszłości standardu bezpieczeństwa konieczne jest podjęcie pilnych działań prowadzących do zwiększenia dostępnych mocy dyspozycyjnych – czytamy w planie rozwoju PSE.
Proponowane przez operatora sieci przesyłowej rozwiązania to:
- nowe elektrownie gazowe
- przedłużanie eksploatacji istniejących jednostek węglowych
- nowe magazyny energii
- nowe elektrownie biomasowe i biogazowe
- elektrownie jądrowe
- technologie wodorowe i paliw alternatywnych
- ewentualny import energii.
Teoretycznie powinny pomóc realizowane przez rząd i firmy programy inwestycyjne. Jednak morskie farmy wiatrowe zaczną pracę najwcześniej w 2026 r. A elektrownia jądrowa będzie produkować prąd najwcześniej w 2033 r.
Polecamy także inne teksty o energetyce:
- Co z bezpieczeństwem energetycznym, gdy brakuje energii z OZE? Ministerstwo klimatu przedstawia rozwiązanie
- Nadciąga zima i będzie potrzeba więcej prądu. Oto, co nas może czekać
- EDF: Nie rezygnujemy z inwestycji w Polsce. „Jesteśmy gotowi dalej rozmawiać z rządem” [WYWIAD]
- Westinghouse: Liczymy na wybór naszej technologii także do drugiej elektrowni jądrowej w Polsce [WYWIAD]
- Walka z wiatrakami, czyli o co chodzi z zasadą 10H. To ona blokuje rozwój energetyki wiatrowej
- Polskie farmy wiatrowe na Bałtyku coraz bliżej. Ale bez inwestycji w porty prąd z wiatraków nie popłynie