Miał być węglowy renesans w Stanach Zjednoczonych, a są bankructwa, informuje Financial Times.
W regionie Powder River w stanach Montana i Wyoming produkowane jest ok. 40 proc. węgla zużywanego w Stanach Zjednoczonych.
O ile mało kto wierzył w obietnice prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa o węglowym renesansie, o tyle wszyscy byli przekonani, że ten region poradzi sobie z “zieloną rewolucją” w energetyce.
Wydobywany w kotlinie Powder River węgiel ma niską zawartość siarki, a jego odkrywkowa produkcja jest stosunkowo tania – tym sposobem jest najbardziej łakomym kąskiem na rynku.
Jednak produkcja energii z węgla spadła do tego stopnia, że nawet popyt na łakome kąski jest o wiele mniejszy. Obecnie z węgla produkuje się ok. 25 proc. energii elektrycznej w Stanach; jeszcze pięć lat temu było to 40 proc.
Węgiel stracił udział w rynku w sektorze na rzecz gazu ziemnego i paliw odnawialnych, takich jak wiatr i energia słoneczna.
Obecnie w Stanach Zjednoczonych bardziej opłaca się wybudować nową elektrownie fotowoltaiczną niż produkować energię w istniejącym bloku węglowym. Tempo spadku zaskoczyło analityków i zmieniło krajobraz biznesowy.
Dwie spółki wydobywające węgiel w regionie Powder River Blackjewel i Cloud Peak Energy ogłosiły bankructwo.
Inne dwie spółki – Arch i Peabody Energy ubiegają się o zgodę na utworzenie joint venture, co ma pozwolić im zaoszczędzić 120 mln dolarów rocznie i uchronić przed podzieleniem losu Blackjewel i Cloud Peak Energy.
Amerykańskie firmy energetyczne na najbliższą dekadę zaplanowały wyłączenie 546 elektrowni węglowych o mocy 102 GW.
>>> Czytaj też: Czy zielona rewolucja musi pogrążyć Śląsk? Farmy słoneczne mogą zastąpić węgiel i uratować miejsca pracy