„W butelce wina jest więcej filozofii niż we wszystkich książkach świata” – powiedział Louis Pasteur, XIX-wieczny francuski chemik. Dla Francuzów wino to nie tylko napój czy źródło alkoholu: to znak cywilizacji, temat nauki, sposób życia.
Tak zaczyna swój artykuł brytyjski tygodnik The Economist, który zauważył, że w królestwie win z najwyższej półki różowe cieszy się rosnącą popularnością.
Francja jest już największym producentem i konsumentem wina różowego. To o tyle ciekawe, że przez lata różowe było uznawane przez koneserów za gorszy gatunek wina niż czerwone czy białe.
A tu nagle przychodzi pierwsza połowa 2018 roku i sprzedaż czerwonego wina w supermarketach (czyli ta masowa) spada o 5 proc., a różowego rośnie o 6. Przypadek?
Raczej nie. The Economist najpierw tłumaczy zjawisko zmianą francuskiej diety, mniejszą ilością spożywanego czerwonego mięsa, do którego zazwyczaj podaje się czerwone wino… no, ale w to nikt nie uwierzy.
Oczywiście, że chodzi o millennialsów i Instagram. Różowe wino jest na równi fotogeniczne z Aperol Spritzem, zatem wiadomo, że będzie pierwszym wyborem obecnych 25-, 30- i 40-latków. „Ta moda przyszła z Saint-Tropez” – mówi z niesmakiem francuski producent wina.
Poza tym ukochani przez millennialsów Angelina Jolie i Brad Pitt są właścicielami Château de Miraval w Prowansji, gdzie produkują różowe wino z półki premium.
Ta informacja pojawiła się dziś rano w skrzynkach odbiorczych subskrybentów naszego codziennego newslettera 300SEKUND. Jeśli chcesz się na niego zapisać, kliknij tutaj.
>>> Czytaj też: Czy polskie wino ma szansę zaistnieć? Szampan też miał kiedyś złą opinię