Juan Guaido przemawia do tłumu podczas protestów w styczniu 2019 w Caracas. Fot. Ruben Alfonzo / Shutterstock.com
01.02.2019 – PIĄTEK –
Zapraszamy do naszego newslettera, w którym piszemy o światowej gospodarce w kontekście polskim i o polskiej gospodarce w kontekście globalnym.
Parlament w Brukseli uznał samozwańczego Guaidó za ‘„jedynego prawowitego prezydenta do czasu wolnych, wiarygodnych i demokratycznych wyborów”.
Parlament Europejski uznał Juana Guaidó za przejściowego prezydenta Wenezueli. Niegdyś modne były telenowele brazylijskie i kolumbijskie, czas więc na wenezuelską – o tyle lepszą, że dziejącą się naprawdę.
W newsletterach z tego tygodnia staraliśmy się na bieżąco relacjonować przebieg wypadków w Republice Boliwariańskiej, więc krótko przypomnijmy: w zeszłym tygodniu Hiszpania, Niemcy i Francja zagroziły dotychczasowemu prezydentowi Nicolásowi Maduro, że jeżeli w ciągu ośmiu dni nie dojdzie do rozpisania wyborów, za prawowitą głowę państwa uznają lidera opozycji, Juana Guaidó.
Nie trzeba było czekać aż ośmiu dni – wczoraj wymienione kraje uczyniły to wraz z 25 pozostałymi krajami wspólnoty europejskiej.
Wydarzenia w Wenezueli są tematem okładkowym najnowszego wydania brytyjskiego tygodnika The Economist. Redakcja przypomina brak kompetencji Nicolása Maduro, któremu w ciągu pięciu lat rządów – objął władzę po śmierci dyktatora Hugo Cháveza w 2013 r. – udało się doprowadzić do:
Zmniejszenia PKB kraju o połowę;
Średniorocznego wzrostu inflacji o 1,7 mln proc. (to estymacja – rząd w Caracas przestał opublikować oficjalne dane);
Spadku dziennego wydobycia ropy naftowej do 1,1 mln baryłek dziennie z poziomu 2,9 mln notowanego w 2013 r.
Nic dziwnego, że The Economist nazywa Maduro najbardziej niekompetentnym rządzącym w Ameryce Łacińskiej.
Z czym musiałbym się zmierzyć nowy prezydent: Jeśli finalnie dojdzie do objęcia przez Guaidó władzy, jego rząd będzie musiał w pierwszej kolejności zapewnić obywatelom podstawowe dobra humanitarne; w wenezuelskich szpitalach brakuje prądu, nie wspominając o lekach, większość obywateli ma problem ze zdobyciem jedzenia.
W tym samym czasie stanie przed wyzwaniem porozumienia się z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, aby uzyskać finansowanie spraw bieżących, a także wyzwaniem przekonania Rosji i Chin do rekonstrukcji długu (wydłużenia terminów spłaty w zamian za wyższy procent i/lub umorzenie części zobowiązań).
Caracas będzie musiało przeprowadzić reformę gospodarczą uwalniającą ceny tak, aby zachęcić inwestorów zagranicznych do zasilania gospodarki – zwłaszcza jeśli chodzi o wydobycie ropy naftowej. Jednak zanim w ogóle ten scenariusz będzie rozpatrywany, Guaidó będzie musiał zdobyć poparcie wojska – to jedyny bezpośredni czynnik trzymając Maduro na pozycji rozgrywającego. (Al Jazeera, The Economist)
Przenieśmy się z Wenezueli do Europy, gdzie dziś europejski urząd statystyczny Eurostat ogłosi dane dotyczące inflacji w strefie euro w styczniu. Eksperci prognozują spadek do 1,4 proc. z 1,6 proc. obserwowanych w grudniu. (Handelsblatt)
A skoro jesteśmy już w strefie euro to warto wspomnieć, że Bruksela oskarżyła pracowników ośmiu banków o zmowę i manipulacje na rynku obligacji denominowanych w euro. Unijny urząd antymonopolowy złożył już oficjalne oskarżenie przeciwko traderom zatrudnionym w instytucjach; ani nazwy instytucji ani nazwiska oskarżonych nie zostały ujawnione.
Niedozwolone aranżacje miały miejsce w latach 2007-2012 i nie miały charakteru instytucjonalnego – to poszczególni traderzy byli inicjatorami i wykonawcami występków. Oskarżenie jest wynikiem i jednym z elementów szerzej zakrojonej akcji Brukseli na rzecz ukarania osób odpowiedzialnych za manipulacje wskaźnikami finansowymi w ostatnich latach. (Financial Times)
A propos danych: wczorajsze dane z Polski pokazały, że gospodarka kraju rosła w zeszłym roku najszybciej od 11 lat. Jednak wielu uważa, że to był szczyt i teraz trzeba wrócić na ziemię. O trzech najważniejszych wnioskach płynących z publikacji danych o PKB wg głównego ekonomisty Credit Agricole piszemy w krótkim artykule w 300GOSPODARCE.
Wróćmy do banków, a konkretnie do największego banku Niemiec: Deutsche Bank zwalniał i zwalniać będzie nadal. I tym razem nie chodzi nam o dynamikę rozwoju biznesu. W zeszłym roku instytucji udało się zlikwidować 6 tys. stanowisk, co oznacza, że w banku obecnie pracuje 92 tys. osób. Pierwotne plany zakładały redukcję do 93 tys. do końca 2018 r. – jak widać rozpędzili się.
Wśród frankfurckich finansistów kuluarowo mówi się o liczbie 10 tys. jako prawdziwym bilansie zeszłorocznej akcji wielkiego zwalniania w Deutsche – to znaczy wliczając współpracowników zewnętrznych. Oficjalnie? Deutsche milczy w tej sprawie. Pod koniec 2017 r. w banku było 97,5 tys. stanowisk, jednak to nie przerost zatrudnienia był i nadal jest jego piętą achillesową. Najsłabszą stroną instytucji jest reputacja, której nie pomogła afera Panama Papers; nazwa banku pojawia się również przy nagłośnionej pod koniec zeszłego roku aferze prania pieniędzy rosyjskich oligarchów przez Danske Bank. (Handelsblatt. O aferze tzw. Rosyjskiego Automatu Pralniczego przeczytasz na stronie OCCRP)
Izrael chce zintensyfikować współpracę z krajami Europy Środkowo-Wschodniej. W tym celu w przyszłym miesiącu Benjamin Netanjahu, premier kraju, będzie rozmawiać z przywódcami Węgier, Polski, Czech i Słowacji podczas spotkania Czwórki Wyszehradzkiej w Jerozolimie. W międzyczasie odwiedził Litwę, z którą podpisał deklarację o chęci współpracy technologicznej w dziedzinie cyberbezpieczeństwa.
Zdaniem Netanjahu to jedna ze składowych zacieśniania bilateralnych stosunków handlowych Izraela i Litwy. „Podczas mojej wizyty odkryłem, że Litwa jest światową potęgą w technologii laserowej. Myślę, że 10 proc. wszystkich laserów na świecie została wyprodukowana na Litwie” – podzielił się obserwacją premier Izraela dodając, że wiele technologii rozwijanych w jego kraju bazuje właśnie na technologii laserowej. (i24 news)
Tymczasem Financial Times opisuje „taśmy Kaczyńskiego”. Brytyjski dziennik finansowy informuje, że Jarosław Kaczyński, prezes rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość, przez wiele lat był uznawany za oddalonego od świata mętnych interesów, co było jego atutem. Po publikacji Gazety Wyborczej, która opisała nagrane latem zeszłego roku rozmowy szefa PiS z austriackim deweloperem Geraldem Birgfellnerem wizerunek ten został nadszarpnięty.
Z nagrań wynika, że Kaczyński był spiritus movens projektu budowy wieżowca na terenie w centrum Warszawy należącym do spółki kontrolowanej przez osoby z nim powiązane. Wieżowiec miał być sfinansowany przez kontrolowany przez państwowy bank Pekao.
FT przypomina, że to trzecia afera związana z sektorem finansowym i rządem Prawa i Sprawiedliwości na przestrzeni ostatnich miesięcy – zaczęło się od oskarżeń korupcyjnych wobec szefa Komisji Nadzoru Finansowego, później media zainteresowały się nadspodziewanie wysokimi zarobkami niektórych pracowników Narodowego Banku Polskiego, a teraz kamyczek do ogródka przywódcy partii, któremu nie ufa połowa społeczeństwa (ale partia notowania wciąż ma dobre). (Financial Times)
Ta strona używa plików cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Więcej informacji znajdziesz w naszej: Polityce Cookies