Ukraina mogłaby być samowystarczalna gazowo. Zamiast tego prosi Zachód o wsparcie na zakupy z zagranicy. To nie wojna jest jednak powodem gazowego deficytu.
Korespondencja własna z Ukrainy
– Potrzebujemy wsparcia dla zakupu 2 mld metrów sześciennych gazu – mówił w połowie grudnia ukraiński prezydent Wołodymyr Zelenski.
Ukraina chce gazem kompensować straty energii po zniszczeniu przez Rosję wielu elektrowni i sieci energetycznych.
Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który swoje prognozy przedstawił tuż przed świętami Bożego Narodzenia, w 2023 r. Ukraina będzie musiała importować 5 mld m3 gazu ziemnego. W związku z tym państwowy koncern gazowy Naftohaz Ukrainy i spółki zarządzające sieciami gazociągów będą potrzebować aż 3,6 mld dolarów dotacji.
Polecamy: Rosyjscy energetycy mogli pomagać w planowaniu ataków na ukraińską infrastrukturę
MFW szacuje, że bez importu Ukraina będzie w stanie zwiększyć swoje zapasy do następnej jesieni zaledwie o 2,5 mld m3 a w kolejny sezon grzewczy wejdzie z zapasami aż o 6 mld m3 niższymi niż w 2022 r.
To groziłoby katastrofą. Zwłaszcza, że nikt nie jest dziś w stanie powiedzieć, jak długo jeszcze Rosja będzie niszczyć ukraińską infrastrukturę energetyczną.
Nie musi tak być. Ukraina spełnia warunki żeby utrzymywać gazową samowystarczalność. I wojna tego nie zmieniła. Ponieważ jednak gazu dla obywateli brakuje, nad Dnieprem coraz częściej stawiane jest pytanie, co tak naprawdę dzieje się z ukraińskim gazem?
Wydobycie pozostało w normie
Mało który kraj w Europie może pochwalić się takim wydobyciem gazu ziemnego, jak Ukraina, i to nawet w warunkach toczącej się wojny.
Tylko w pierwszym półroczu 2022 r. Ukrhazwydobuwannia, państwowa spółka zajmująca się wydobyciem gazu, na którą przypada 70 proc. ogółu ukraińskiego wydobycia tego surowca, pozyskała z własnych odwiertów 6,31 mld m3 gazu. Dla porównania, w całym 2021 r. firma dostarczyła go 12,93 mld m3.
Pojawiające się informacje mówią o spadku wydobycia u pozostałych firm wydobywczych na poziomie 11 proc. Razem daje im to w tym roku około 5 mld m3 gazu, wobec 5,5 mld m3 w 2021 r.
Można zatem prognozować, że mimo toczącej się wojny łączne wydobycie wszystkich firm na Ukrainie w 2022 r. powinno przynieść ponad 17 mld m3 gazu.
Zapotrzebowanie spadło, a gazu brakuje
Problem pustych magazynów gazu urósł do takich rozmiarów, że jeszcze w lipcu ukraiński parlament powołał komisję śledczą do zbadania tego, co się dzieje z gazem.
Jak wielokrotnie zwracano uwagę nad Dnieprem, Ukraina ma wystarczające wydobycie, by zapewnić potrzeby mieszkańców. Bilans pokazuje, że nawet w warunkach wojennych, przy znacznie ostrzejszej zimie, problemów z gazem być nie powinno.
Z kraju wyjechało około ośmiu milionów ludzi – czyli, statystycznie, ubyło 2 mln 4-osobowych gospodarstw domowych. Przemysł, który był wielkim odbiorcą gazu niemal zupełnie przestał działać. Ukraina potrzebuje kilkadziesiąt procent mniej gazu niż przed wojną.
– Dziś na rynku nie ma deficytu gazu ziemnego dla przedsiębiorstw przemysłowych. W tym roku zużycie gazu znacznie spadnie z powodu zniszczonego przemysłu i masowej migracji ludzi. Popyt na gaz ze strony przemysłu w czasie wojny zmalał o przeszło 50 procent, a w pierwszych miesiącach spadek sięgał nawet 70 procent. Rosjanie zniszczyli i uszkodzili wiele obiektów przemysłowych – ocenia Artem Petrenko ze Związku Firm Wydobywczych Gazu Ukrainy.
O spadku zapotrzebowania na gaz w przemyśle nawet o 50 proc. mówił także minister energetyki Herman Hałuszczenko. Kierowany przez niego resort w sierpniu prognozował zaś, że wykorzystanie gazu w sezonie grzewczym 2022/2023 będzie niższe o niemal 40 proc. (o 7,7 mld m3) niż rok wcześniej.
Ciekawe dane przedstawiło jesienią Stowarzyszenie Dostawców Paliw (APE). Pokazują one łączne wydobycie roczne na poziomie 18 mld m3 i nadwyżkę gazu z własnego wydobycia na progu tego sezonu grzewczego rzędu 5 mld m3.
Ale tego gazu nie ma. Bo oficjalnie zamiast nadwyżki Ukraina ma deficyt gazu rzędu 3-5 mld m3.
Zgodnie z letnim porozumieniem, USA dostarczą Ukrainie 2 mld m3 gazu za 350 mln dolarów z kredytu udzielonego przez Kanadę. 195 mln dolarów na zakup gazu dał też Ukrainie rząd Norwegii.
Gdzie jest gaz?
Gdzie podział się ukraiński surowiec? Julia Tymoszenko, była ukraińska premier, już latem postawiła tezę, że jest eksportowany. Przedstawiła wyliczenia, z których wynika, że ktoś w sprawie gazu mocno kręci. Jej zdaniem, ukraińskiego gazu powinno wystarczyć dla pełnego zaspokojenia wewnętrznych potrzeb w tym sezonie grzewczym.
– Jeśli kierownicy Naftohazu już teraz z przekonaniem mówią o tym, że Ukrainę czeka trudny okres zimowy, to świadczy o tym, że oni mają zamiar znowu nachapać się na prostych Ukraińcach, eksportując rodzimy gaz za granicę – przekonywała podczas wojennego telemaratonu, programu informacyjnego przygotowywanego i emitowanego wspólnie przez główne ukraińskie stacje telewizyjne pod egidą rządu.
Julii Tymoszenko wiele można zarzucić. Jej krytycy nie zostawiają na niej suchej nitki, ale nawet oni przyznają, że na gazie i handlu nim zna się ona, jak mało kto.
– Rocznie potrzebujemy 17 mld metrów sześciennych, uwzględniając że z powodu wojny produkcja częściowo nie pracuje a ludzie wyjechali. Dzisiaj wydobywamy 19-20 mld metrów sześciennych gazu – mówiła argumentując, że taka ilość własnego gazu pozwala Ukrainie spokojnie przejść przez zimę nawet przy trzaskających mrozach.
Kto zarabia na ukraińskim gazie
Tymoszenko wyjaśnia, dlaczego dochodzi do machinacji przy obrocie gazem.
– Urzędnicy Naftohazu mają zamiar eksportować nasz gaz po to, żeby pewne prywatne firmy zarobiły pieniądze na różnicy [w cenie], a dla Ukraińców oni będą kupować gaz po 3 dolary za metr sześcienny – oceniała Tymoszenko.
Eksport wydobytego niewielkim kosztem gazu z Ukrainy to możliwość otrzymania za niego wysokiej ceny obowiązującej na rynkach zachodnich zamiast niższej krajowej, urzędowo ustalonej przez ukraiński rząd. Sztucznie wywołany deficyt i kupno „błękitnego paliwa” za granicą to z kolei możliwość wstawiania w łańcuch dostaw firm-pośredników, których końcowymi beneficjentami są wysoko postawieni politycy z Kijowa.
Jak dotąd, parlamentarna komisja śledcza nie przedstawiła żadnych rezultatów swojej pracy.
Polecamy także:
- Ukraińscy oligarchowie stracili miliardy dolarów. Ich majątek skurczył się o połowę
- Oddolny wspólny rynek. Wojna wzmacnia gospodarcze więzi między Polską, a Ukrainą
- Wojna trwa, ale odbudowę Ukrainy należy zaplanować już. Polski biznes trzeba w tym wspomóc
- Ukraina wznowiła prywatyzację. Firmy trafiają do oligarchów za półdarmo
- Zniszczenia transportowe Ukrainy idą w miliardy. „Tyle wydaliśmy na drogi w 7 lat”
- Wojna demoluje ukraińską gospodarkę. Ale większość firm nadal działa
- Putin grozi zakazem eksportu rosyjskiej ropy. Rynek się tym nie przejmuje