Arabia Saudyjska inwestuje w sport i sprowadza wielkie gwiazdy. Cristiano Ronaldo, Karim Benzema czy do niedawna Kylian Mbappé i Leo Messi, to najgłośniejsze, ale nie jedyne nazwiska, o których mówi się w kontekście saudyjskiego futbolu. Saudyjczycy nie liczą się z pieniędzmi – ale robią to nie tylko z miłości do futbolu.
Saudyjczycy przyciągają wielkich piłkarzy dużymi pieniędzmi. Wysokie zarobki i bardzo preferencyjne warunków kontraktów, w tym praw do wizerunku, to dość skuteczny argument, by zachęcić do przenosin na Bliski Wschód. Ale Saudyjczycy nie robią tego z miłości do sportu. A przynajmniej – nie tylko dlatego.
Dlaczego akurat Arabia Saudyjska?
Zacznijmy od kontekstu: dlaczego to akurat Arabia Saudyjska składa niemoralnie wysokie oferty piłkarzom z całego świata? Najkrótsza odpowiedź: bo ją na to stać. To jedno z najbogatszych państw na świecie. Jak podaje dziennikarz sportowy Ben Jacobs, Ministerstwo Sportu Arabii Saudyjskiej przeznaczyło 17 miliardów funtów na transfery dla klubów do wykorzystania do 2030 roku.
300Sekund od września w nowej odsłonie. Zapisz się już dziś na nasz codzienny newsletter.
W saudyjskiej lidze liczą się tak naprawdę cztery kluby: Al-Ahli, Al-Nassr, Al-Hilal i Al-Ittihad. Łączy je jedno: właściciel. Jest nim Publiczny Fundusz Inwestycyjny Arabii Saudyjskiej (Public Investment Found), który w całości jest zarządzany przez księcia Arabii Saudyjskiej Mohammeda Bin Salmana.
Zresztą fundusz ten jest większościowym udziałowcem wielu klubów piłkarskich świata takich jak: Newcastle United (Premier League, Anglia), Paris Saint-Germain (Ligue 1, Francja) Apollon Limassol (Cypr) Girona FC (La Liga, Hiszpania) New York City FC (MLS, Stany Zjednoczone) Sheffield United (Championship, Anglia) czy Deportivo La Coruna (Segunda División, Hiszpania)
PIF zarządza ogromnym majątkiem. Wartość jego aktywów jest wyceniana na ponad 600 mld dolarów. Ale lwia część tego majątku pochodzi z ropy i gazu. I tu dochodzimy do odpowiedzi na kolejne pytanie: po co Saudyjczykom ci wszyscy świetni piłkarze.
Po co Saudyjczykom piłkarze?
Inwestycje PIF w kluby sportowe są częścią szerszej strategii dywersyfikacji gospodarki saudyjskiej i promowania kultury sportowej w kraju. Działacze liczą, że inwestycje te pomogą w rozwoju turystyki, zwiększeniu zatrudnienia i poprawie wizerunku Arabii Saudyjskiej na świecie.
Co, umówmy się, nie jest łatwe. Arabia Saudyjska raczej nie kojarzy się jako ostoja tolerancji oraz politycznej i społecznej wolności. Na dodatek jej gospodarka stoi na paliwach kopalnych. Dziś, w czasach walki o zatrzymanie zmian klimatu, nie jest to najlepsza z etykiet. Do tego dochodzą uwarunkowania wewnętrzne w Arabii Saudyjskiej: populacja tego kraju jest stosunkowo młoda, więc dobrze jest jej zapewnić porządną rozrywkę, by uniknąć wydarzeń na miarę arabskiej wiosny lat 2010-2011, która wybuchła u sąsiadów.
Kupowanie piłkarzy i ogólne inwestowanie w sport to element szerszej strategii, w tym projektu „Vision 2030”, który ma na celu m.in. zmniejszenie zależności od ropy naftowej i zdywersyfikowanie gospodarki Arabii Saudyjskiej. Pompowanie wielkich pieniądze w sport to też element saudyjskiego soft power: kraj zdobywa wpływy, kontakty i poprawia swój wizerunek na całym świecie np. w kontekście łamania praw człowieka.
– Na arenie międzynarodowej Arabia Saudyjska jest regularnie oskarżana o sportswashing, czyli próbę odwrócenia uwagi od regularnych egzekucji, wojny w Jemenie i zabójstwa saudyjskiego dziennikarza Jamala Khashoggiego w 2018 roku. Niektórzy twierdzą, że pomimo rzekomej transformacji kraju, prawa kobiet są nadal fikcją, a dysydenci prześladowani – uważa Simon Chadwick, profesor sportu i ekonomii geopolitycznej na SKEMA Business School [cały tekst Chadwicka można przeczytać tutaj.]
Argumenty z sześcioma zerami
Saudyjczycy są tak bardzo zdeterminowani, że nie liczą się z kosztami. Dla przykładu Cristiano Ronaldo, który przeszedł do Al-Nassr w 2022 roku, za 2,5 roczny kontrakt zainkasuje ponad 200 milionów euro rocznie.
Transfer Ronaldo był przełomem. Nikt bowiem nie spodziewał się, że pół roku później karuzela transferowa rozpędzi się na tyle mocno, aby ściągać do klubów arabskich wielkie piłkarskie nazwiska.
Najwięksi piłkarze, którzy tego lata przenieśli się do ligi saudyjskiej to między innymi Karim Benzema, N’Golo Kante, Riyad Mahrez, Jordan Henderson, Roberto Firmino czy Kalidou Koulibaly.
Sumy, jakie proponuje Arabia Saudyjska, są poza zasięgiem klubów z Europy. A to niejedyne ich argumenty: Arabia Saudyjska jest również krajem o niskich podatkach. To oznacza, że piłkarze mogą zatrzymać więcej pieniędzy ze swoich zarobków na kontach.
Choć plan jeszcze nie wypalił do końca. Transferem do ligi saudyjskiej był również kuszony Leo Messi. Saudyjczycy mieli wizję, w której dwóch największych piłkarzy wszechczasów ponownie zacznie rywalizować między sobą w jednej lidze, tak jak to miało miejsce przez wiele lat w Hiszpanii. Pomimo bardzo lukratywnej oferty z klubu Al-Hilal [największego rywala klubu Cristiano – red.] opiewającej na 400 mln euro rocznie, Argentyńczyk przeniósł się za ocean do amerykańskiego Interu Miami, klubu Davida Beckhama.
Oni nie dali się skusić
Pierwsze efekty saudyjskiej strategii już widać. Saudi Professional League (SPL), założona ledwie w 1975 roku jest dziś uznawana za jedną z najmocniejszych lig na Bliskim Wschodzie i w Azji. Widać to m.in. w regularnych występach tych drużyn w międzynarodowych rozgrywkach klubowych, takich jak Azjatycka Liga Mistrzów, czy Klubowe Mistrzostwa Świata. O tym fakcie świadczy chociażby zeszłoroczna porażka saudyjskiego Al-Hilal w finale KMŚ z hiszpańskim Realem Madryt (3:5).
Do niedawna liga saudyjska w światowych rankingach lig piłkarskich klasyfikowana była za….polską Ekstraklasą. Jeszcze w 2019 roku Ekstraklasa, według rankingu publikowanego przez the KA Leagues Global Ranking, zajmowała 25 miejsce wobec 27 miejsca Saudi Pro League. Obecnie po sezonie 2022/2023 Ekstraklasa zajmuje 51 miejsce, natomiast SPL zanotowała wzrost i okupuje miejsce 19.
Dzięki bardzo hucznemu okienku transferowemu [które trwa do 20 września – red.] wartość 3 czołowych klubów ligi poszła w górę o ponad 100 proc. Dla przykładu w sezonie 2021/2022 łączna wartość rynkowa Al-Hilal wynosiła 62,38 mln euro, Al-Nassr 58,28 mln euro natomiast Al-Ittihad 37,65 mln euro. Dwa lata później przed rozpoczęciem sezonu 2023/2024 te wartości wzrosły do odpowiednio:
Al-Hilal: 62,38 mln € -> 163,60 mln € (wzrost o 162,2 proc.)
Al-Nassr: 58,28 mln € -> 128,58 mln € (wzrost o 120,6 proc.)
Al-Ittihad: 37,65 mln € -> 78,03 mln € (wzrost o 107,2 proc.)
Ale, co też trzeba podkreślić, nie wszyscy dają się złapać na lep petrodolarów. Jest niemało piłkarzy, którzy także byli na listach życzeń saudyjskich klubów, ale odmówili przenosin na Bliski Wschód.
Poza Leo Messim można wymienić choćby Roberta Lewandowskiego, Kyliana Mbappé, Mohameda Salaha, Kevina De Bruyne, Lautaro Martineza, Erlinga Halanda, czy chociażby trenera Jose Mourinho.
Polecamy również:
- Nikt nie ogląda kobiecej piłki, wciąż mało jej w TV. Ale klątwę da się przełamać
- Polacy nie są aktywni fizycznie. Ruszamy się rzadziej niż reszta UE
- Ronaldo w saudyjskiej lidze to element większej strategii. Tak Arabia Saudyjska inwestuje w sport