Nadchodzący rok nie będzie należał do spokojnych. Wciąż trwają konflikty w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. Zagrożeniem jest także wzrost napięć handlowych w relacjach USA i Chin – stwierdza Polski Instytut Ekonomiczny (PIE).
Badania obrazujące ryzyko geopolityczne sugerują, że jest ono dwukrotnie większe niż na początku drugiej dekady XXI wieku.
Głównym źródłem obaw jest dziś sytuacja w Ukrainie. Kontrofensywa sił ukraińskich wyhamowała, ponadto obserwować można zmęczenie wojną wśród liderów europejskich. Wciąż trwają negocjacje dotyczące pakietu pomocowego. Obecne wiadomości Financial Times sugerują okrojenie skali pożyczek z 50 mld do 20 mld euro.
Dodatkowo bardzo prawdopodobna jest eskalacja działań zaczepnych ze strony Rosji. Między 15 i 17 marca w Rosji odbywać się będą wybory prezydenckie. Choć ich wynik jest raczej przesądzony, to jednak samo wydarzenie prawdopodobnie będzie pretekstem dla akcji frontowych. To także okres zwiększonego ryzyka ataków hybrydowych na państwa UE.
Polityka UE wobec Ukrainy pozostanie stabilna niezależnie od wyniku wyborów do Europarlamentu. Głosowanie odbędzie się w dniach 6-9 czerwca, jednak jego znaczenie dla polityki zagranicznej jest małe.
Główne kompetencje ma Rada Europejska, składająca się z przywódców państw. Sprzeciw wobec wsparcia nadal wyrażać będą Węgry, jednak finalne rozwiązania prawdopodobnie będą pomijać głos Viktora Orbana.
Świat będzie patrzył na amerykańskie wybory
Kluczowym wydarzeniem dla Ukrainy będą natomiast amerykańskie wybory prezydenckie 5 listopada. Bieżące sondaże wskazują wyrównany bój między Donaldem Trumpem oraz Joe Bidenem, z przewagą potencjalnego kandydata Partii Republikańskiej.
Ewentualne zwycięstwo Republikanów oznaczać będzie obniżenie skali pomocy wojskowej. Badania Gallupa wskazują, że 62 proc. wyborców tej partii uważa, że Stany Zjednoczone zbyt mocno zaangażowały się we wsparcie, podczas gdy w elektoracie Demokratów jest to zaledwie 14 proc.
Chiny kontra Stany Zjednoczone i Europa
Drugim źródłem napięć będzie eskalacja konfliktów handlowych na Pacyfiku. Rywalizacja między USA i Chinami wzmocni się niezależnie od wyniku amerykańskich wyborów. W ubiegłym roku władze Chin z jednej strony zaczęły normalizować współpracę militarną na najwyższych szczeblach, a z drugiej ograniczały eksport kluczowych technologii.
Podobny kierunek podejmuje USA – już na początku roku amerykański rząd wpłynął na ograniczenie eksportu półprzewodników ASML. Z tej perspektywy konfliktu istotne będą przyszłotygodniowe tajwańskie wybory prezydenckie (13 stycznia).
Sondaże wskazują na zwycięstwo kandydata DPP – partii mocno współpracującej z USA. Niewiele mniejsze poparcie ma jednak ugrupowanie KMT, bliższe współpracy z Chinami. Zwycięstwo DPP będzie sprzyjać utrzymaniu napięć.
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter! Obserwuj nas też w Wiadomościach Google.
Polityka wobec Chin prawdopodobnie zacznie być także istotnym tematem w Europie. Główną osią sporu jest rozwój elektromobilności. Dotychczasowe rokowania dotyczące nierównowagi w handlu zagranicznym między Komisją Europejską a Chinami zakończyły się fiaskiem.
W nadchodzącym roku możliwe są decyzje o zwiększeniu ceł, na które raczej odpowie Państwa Środka. Temperatura konfliktu powinna pozostać jednak niższa niż w USA.
Na tle Ukrainy oraz Pacyfiku, implikacje konfliktu na Bliskim Wschodzie wyglądają na mniej znaczące. Konflikt w strefie Gazy będzie trwać przez najbliższe miesiące, możliwe są też lokalne starcia przy granicach Izraela.
Prawdopodobne są też przestoje w tranzycie przez Morze Czerwone, np. w wyniku ataków Huti. Wydaje się jednak, że ich konsekwencje będą głównie krótkookresowe.
Czytaj także:
- Kolejne napięcia polityczne w Afryce. Chodzi o porozumienie Etiopii i Somalilandu
- Światowa gospodarka w 2024 r. Chiny skonsolidują swoje wpływy, strefa euro może wyjść ze stagnacji
- Taki ma być rok 2024 w polskiej gospodarce. Oto prognozy przedsiębiorców
- Rebelianci zakłócają dostawy w Kanale Sueskim. Ikea ostrzega przed opóźnieniami w zamówieniach