Deficyt budżetu państwa sięgnie w przyszłym roku 289 mld zł. To efekt finansowania przez budżet spłaty obligacji covidowych i duży wzrost wydatków na obronność. Większa dziura w budżecie spowoduje utrzymywanie się wysokiego deficytu w całym sektorze finansów publicznych.
Rząd przyjął w środę wstępny projekt budżetu. Wstępny, bo na formalne przegłosowanie projektu i wysłanie go do Sejmu ma czas do końca września.
Według informacji przekazanych przez ministra finansów Andrzeja Domańskiego rząd zakłada bardzo duży wzrost deficytu w budżecie. Ma on wynosić 289 mld zł. Dla porównania deficyt zaplanowany na ten rok to 184 mld zł.
Tak duży deficyt w budżecie przełoży się na wzrost deficytu sektora finansów publicznych. W przyszłym roku ma on wynosić w przyszłym roku 5,5 proc. PKB, a dług sektora rządowego i samorządowego wzrośnie do 59,8 proc. PKB.
Utrzymujący się duży deficyt w finansach publicznych to efekt m.in. dużego wzrostu wydatków na obronność, ale też zapewnienie środków na finansowanie wykupu obligacji Polskiego Funduszu Rozwoju i Banku Gospodarstwa Krajowego, emitowanych w czasie pandemii Covid-19.
Wielkość deficytu finansów publicznych, podawana przez rząd, jest tym samym dużo większa, niż zakładało ją Ministerstwo Finansów wiosną w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa. Według tamtych prognoz deficyt miał spaść do 4,4 proc. PKB.
Duży deficyt w państwowej kasie
Już w tym roku deficyt wyraźnie się zwiększył. Dużym obciążeniem państwowej kasy jest skokowy wzrost wydatków na wspieranie rodzin, do niemal 90 mld zł, podwyżki dla nauczycieli i budżetówki, które kosztowały dodatkowe 20 mld zł i duże wydatki na obronność, przekraczające 100 mld zł.
Przynajmniej dwa z tych trzech punktów były też w centrum uwagi przy tworzeniu projektu na 2025 rok. Do ostatniej chwili trwały dyskusje o ile powinny wzrosnąć płace w sektorze publicznym w przyszłym roku i jak przekonać Komisję Europejską, żeby rosnące wydatki na obronność potraktowała według specjalnych zasad. Rząd zabiega o to, żeby nie uwzględniać ich przy procedurze nadmiernego deficytu. Ale same wydatki na obronność nadal są jednym z priorytetów w budżecie.
Polska jest liderem wśród krajów NATO pod względem wydatków na obronność. Według najnowszych szacunków Sojuszu Północnoatlantyckiego, w 2024 roku Polska przeznaczy na cele obronne 4,12 proc. swojego PKB, co stanowi najwyższy odsetek spośród wszystkich członków NATO. Jak mówił minister finansów Andrzej Domański wydatki na obronność w 2025 roku mają być rekordowe i przekraczać 187 mld zł. To około 4,7 proc. PKB.
Już wcześniej ekonomiści zwracali uwagę, że wzrost wydatków na obronność będzie miał istotny wpływ na finanse publiczne Polski. Według analizy Credit Agricole, finansowanie rosnących wydatków będzie w znacznej mierze oparte na długu. Już tegoroczna strategia zarządzania długiem sektora finansów publicznych przewiduje znaczne przyśpieszenie wzrostu zadłużenia Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych (FWSZ) w perspektywie najbliższych 4 lat. Fundusz działa co prawda poza budżetem, ale jego finansowanie zwiększa potrzeby pożyczkowe i dług publiczny.
Spłata obligacji covidowych dużym obciążeniem
– Zależało nam na tym, aby przywrócić budżetowi rolę centralnego, kluczowego dokumentu polityki gospodarczej rządu. Dlatego w budżecie ujęliśmy zobowiązania wynikające chociażby z tytułu spłaty obligacji z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. Ograniczyliśmy przekazywanie skarbowych papierów wartościowych oraz po raz pierwszy zaczęliśmy prezentować plany funduszy BGK. Wszystko to ma służyć temu, aby budżet państwa ponownie miał swoją kluczową, centralną rolę w planowaniu polityki gospodarczej Polski – mówił podczas prezentacji projektu minister finansów Andrzej Domański.
Ekonomiści Banku ING jeszcze przed prezentacją budżetu zwracali też uwagę, że w przyszłym roku do spłacenia będą pierwsze obligacje emitowane przez Bank Gospodarstwa Krajowego i Polski Fundusz Rozwoju w czasie pandemii. Wtedy rząd PiS zdecydował się na taką formułę finansowana programów pomocowych, bo nie powiększała mu ona państwowego długu publicznego. Formalnie Fundusz Przeciwdziałania Covid-19 działał bowiem poza systemem finansów publicznych. Ekonomiści Banku ING wyliczyli, że w 2025 zapada ponad 60 mld zł obligacji PFR i BGK oraz Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. W kolejnych latach to ponad 160 mld zł.
Przekazanie pieniędzy BGK i PFR na wykup obligacji ma być jednym z głównych powodów wzrostu deficytu budżetu. Rząd w praktyce nie do końca miał wyjście: obligacje od początku miały gwarancje Skarbu Państwa.
Eksperci jednocześnie zwracają uwagę, że taki zabieg dezaktualizuje tzw. ścieżkę deficytu zapisaną choćby w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa, przyjętym wiosną. Santander Bank Polska przypomina, że zakładał on ograniczenie deficytu finansów publicznych w ujęciu GG do 4,4 proc. PKB w 2025 r. z 5,1 proc. w 2024, wraz z zapowiedzią, że na jesieni rząd przedstawi strategię konsolidacji fiskalnej, która ma zapobiec przekroczeniu poziomu 60 proc. przez dług publiczny w 2026 r.
Eksperci podkreślają też, że wiosenne prognozy Komisji Europejskiej zakładały z kolei obniżenie deficytu z 5,4 proc. w 2024 do 4,6 proc. w 2024 i opierając się m.in. na tych prognozach KE zarekomendowała w lipcu procedurą nadmiernego deficytu.
Zmiany w składce i renta wdowia też zwiększą deficyt
Duży wzrost deficytu oznacza jednocześnie skokowe zwiększenie potrzeb pożyczkowych. Według informacji przekazanych przez przedstawicieli resortu po środowym posiedzeniu rządu, przyszłoroczne potrzeby pożyczkowe netto, czyli wynikające z finansowania zaciąganych nowych zobowiązań (bez obsługi zaciągniętego już długu) sięgną w przyszłym roku rekordowych 366 mld zł. Dla porównania plan na ten rok to 252,3 mld zł.
Ale nie tylko wydatki na obronność i spłata obligacji covidowych odpowiadają za większy deficyt i – tym samym – wzrost potrzeb pożyczkowych. Rząd ma w planie zmiany w składce zdrowotnej, które będą kosztować około 4 mld zł. To oznacza ubytek w dochodach Narodowego Funduszu Zdrowia, który trzeba będzie jakoś uzupełnić rządową dotacją.
O tym, że w koalicji zawarto porozumienie w tej sprawie jeszcze przed publikacją projektu budżetu poinformowała Polska 2050, partia Szymona Hołowni. Na platformie X podała m.in. że zagwarantowano 4 miliardy zł pełnej rekompensaty dla ochrony zdrowia w 2025 roku, a jednym z punktów porozumienia ma być likwidacja składki od zakupu środków trwałych.
– Największe korzyści dla małych i mikroprzedsiębiorców – obniżka składki zdrowotnej, która napędzi rozwój polskiego biznesu – podała partia.
Poza zmianami w składce rząd musiał jeszcze znaleźć pieniądze na przykład na rentę wdowią. To kolejne 3-4 mld zł dodatkowych kosztów.
Nie do końca jasne jest co z finansowanie innego projektu, czyli Kredytu na Start. Program dopłat do kredytów, nazywany też kredytem 0 procent, budził duże kontrowersje w samej koalicji rządzącej i ostatecznie nie dostał finansowania. Ministra funduszy regionalnych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz jeszcze przed prezentacją budżetu informowała, że w przyszłorocznym budżecie nie ma pieniędzy na ten program.
– Dobra wiadomość: w budżecie jest okrągłe 0 zł na kredyt 0 proc. – napisała na platformie X.
Ale minister finansów Andrzej Domański nie potwierdził jednoznacznie tej informacji.
– Czekamy na Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, na którym będziemy dyskutować o najlepszych rozwiązaniach dla rynku mieszkaniowego. Wiemy, że mamy w Polsce jedne z najwyższych stóp procentowych w Unii Europejskiej, wiemy, że dostęp do kredytu jest mocno utrudniony. Z drugiej strony wiemy, że same rozwiązania wspierające popyt to za mało, że potrzebne są rozwiązania wspierające również podaż nieruchomości, podaż mieszkań. Dlatego o nich będziemy jutro rozmawiać na Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów – powiedział Domański.
Polecamy także:
- Te powiaty wyróżniają się pod względem bezrobocia. Oto najnowsze zestawienie [MAPA]
- Dochody z VAT zaczęły rosnąć szybciej. Są nowe informacje o państwowym budżecie
- Dodatkowe podniesienie akcyzy na wyroby tytoniowe. Tyle ma zyskać budżet państwa
- Podwyżka akcyzy na papierosy załata dziury w budżecie. Ale potrzeby są znacznie większe