Transformacja obecnych regionów węglowych może być szansą na poprawienie sytuacji kobiet na rynku pracy, uważają eksperci Fundacji Instrat. Wymaga to jednak zaplanowania zmian w sposób, który uwzględnia potrzeby obu płci. Inaczej jeden przemysł zastąpi drugi a struktura zatrudnienia się nie zmieni.
W najnowszym raporcie analitycy wzięli pod uwagę perspektywy sprawiedliwej transformacji regionów, gdzie dominującym przemysłem jest dziś wydobycie i spalanie węgla brunatnego. To region koniński w Wielkopolsce, bełchatowski w województwie łódzkim i turoszowski na Dolnym Śląsku.
W tych trzech województwach mężczyźni stanowią nawet 70 proc. siły roboczej. Zmiany wynikające z transformacji energetycznej wpłyną jednak na cały rynek pracy. Przy czym struktura zatrudnienia i brak inwestycji poza przemysłem w regionach węgla brunatnego sprawiają, że kobiety napotykają o wiele większe trudności, zwracają uwagę eksperci.
– Istnieje zależność pomiędzy wysokością stopy bezrobocia a udziałem kobiet w grupie bezrobotnych. Np. w regionie konińskim bezrobocie wynosi 6,5 proc., a udział kobiet w grupie bezrobotnych 61 proc., podczas gdy w regionie turoszowskim liczby te są zbliżone do tego, co obserwujemy w kraju – 5 proc. i 52 proc. – zauważa Jan Rączka, kierownik Just Transition Impact Advisory Hub w Fundacji Instrat, cytowany w komunikacie.
Zatrudnienie nie tylko w przemyśle
Dotychczasowa dominacja górnictwa i energetyki prawdopodobnie sprawi, że w analizowanych regionach pojawią się kolejne przemysłowe inwestycje. Może to oznaczać powielenie modelu, w którym pracuje zdecydowanie więcej mężczyzn niż kobiet. Tymczasem odpowiednio przeprowadzona transformacja powinna odpowiadać na potrzeby obu płci.
– Sprawiedliwa transformacja uwzględniająca nierówności płci (ang. gender-responsive just transition), to pojęcie, które jeszcze nie zadomowiło się nad Wisłą. Zakłada ono łagodzenie nierówności na rynku pracy, przy okazji projektowania mechanizmów sprawiedliwej transformacji – wyjaśnia analityczka w Fundacji Instrat Zofia Borowczyk.
Jej zdaniem odejście od monokultury przemysłowej i dywersyfikacja gospodarki musi obejmować stworzenie miejsc pracy odpowiadających na potrzeby i oczekiwania kobiet. W praktyce, oznacza to, że oprócz przemysłu, potrzebne będą na przykład przedsiębiorstwa usługowe. Istotną rolę odgrywać będą też udogodnienia, takie jak praca zdalna czy dofinansowania do żłobków i przedszkoli.
Konieczne rozpoznanie barier
Przygotowane dotąd formy wsparcia transformacji energetycznej teoretycznie tak samo traktują kobiety i mężczyzn. W praktyce nie uwzględniają jednak nierówności na rynku pracy, a wprowadzane w niedostosowanej formie będą nadal je pogłębiać, uważają analitycy.
– Pierwszym krokiem jaki wykonać powinny osoby projektujące wsparcie musi być rozpoznanie z jakimi barierami mierzą się kobiety na rynkach pracy w regionach węglowych. Działania osłonowe i pomocowe powinny wspierać kobiety w procesie transformacji energetycznej – wskazuje Jan Rączka.
Jego zdaniem dobrym przykładem jest program pracowniczy „Droga do zatrudnienia po węglu” w Wielkopolsce Wschodniej. Jest on skierowany nie tylko do odchodzących pracowników, ale również członków ich gospodarstw domowych, w tym do 7,6 tys. kobiet.
Oprac. Kamila Wajszczuk
Czytaj także:
- W UE już więcej prądu z OZE niż z paliw kopalnych. Polska dopiero goni liderów transformacji
- Opłaty ze emisję jako sposób finansowania transformacji. Resort klimatu szykuje nowy fundusz
- Polacy zadowoleni z transformacji energetycznej. Niemal co drugi badany potwierdza taką opinię
- Śląskie miasta za dekarbonizacją, ale potrzebny plan. Dziś brakuje pomysłu na rozwój regionu [WYWIAD]