Resorty finansów i rozwoju dementują: rząd nie pracuje nad wprowadzeniem podatku katastralnego. Ale to wcale nie oznacza, że interwencji na rynku mieszkaniowym nie będzie.
O tym, że rząd zamierza „coś zrobić” wiadomo od kilku dni po rozmowie wiceministra rozwoju Piotra Uścińskiego z RMF FM. Wiceminister stwierdził, że Ministerstwo Rozwoju i Technologii szykuje rozwiązania, które miałyby przeciwdziałać zjawisku kupowania mieszkań jako lokaty kapitału, bez późniejszego ich wynajmowania.
Z rozmowy wynikało również, że resort chciałby opodatkowania tzw. flippingu. Polega to na kupowaniu mieszkań do remontu albo niewykończonych i sprzedaży ich z zyskiem w krótkim czasie.
RMF FM podawało wtedy, że trzecim rozwiązaniem miałby być podatek katastralny od drugiego lub trzeciego posiadanego mieszkania. To rodzaj podatku majątkowego, którego wielkość zależy w tym przypadku od wartości nieruchomości.
Podatku katastralnego ma nie być
Rządowa interwencja na rynku mieszkaniowym miałaby mieć jeden cel: schłodzić rynek nieruchomości mieszkaniowych, który w czasach wysokiej inflacji i bardzo niskich stóp procentowych stał się atrakcyjnym miejscem do lokowania kapitału. Bardzo duży popyt na mieszkania, w tym popyt inwestycyjny, winduje ich ceny i wypycha z rynku osoby, które chciałby kupić lokum na własne potrzeby, ale mają zbyt niskie dochody.
Zapytaliśmy Ministerstwo Rozwoju i Technologii, czy rzeczywiście pisze scenariusze rządowej interwencji na rynku. Najbardziej konkretna odpowiedź resortu dotyczy wprowadzenia podatku katastralnego: nie ma takich planów. W podobnym tonie wypowiedziało się zresztą Ministerstwo Finansów.
📢 Rząd nie planuje wprowadzenia podatku katastralnego. Informacje, które pojawiają się w przestrzeni medialnej są nieprawdziwe.
— Ministerstwo Finansów (@MF_GOV_PL) November 10, 2021
To nic nowego, dyskusja o katastrze i nowym podatku wraca co jakiś czas i tak samo się kończy, czyli rządowym dementi. Stworzenie ewidencji gruntów i budynków wraz z opisem ich wartości i pobór na tej bazie nowej daniny, jest politycznie niepopularny.
Bo może przynieść nieoczekiwane skutki uboczne. Na przykład nałożenie nowej daniny na emerytów, którzy posiadają nieruchomości. Z badania zasobności gospodarstw domowych, które kilka lat temu przeprowadzał Narodowy Bank Polski wiemy, że prawie 82 proc. osób w wieku powyżej 65 lat posiada jedno mieszkanie, a 16 proc. jeszcze dodatkowo inną nieruchomość. Dla porównania w najmłodszej badane grupie (wiek 16-34 lata) mieszkanie ma ok. 58 proc., a dodatkową nieruchomość jako składnik majątku deklaruje 20,2 proc.
„Przyglądamy się flippingowi”
Jednak to, że nie będzie podatku katastralnego wcale nie oznacza, że rząd odpuszcza rynek nieruchomości w ogóle. Ministerstwo Rozwoju i Technologii deklaruje, że monitoruje sytuację na rynku mieszkaniowym i analizuje różne rozwiązania. A „analizy te prowadzone są we współpracy z Ministerstwem Finansów, właściwym w przypadku podjęcia decyzji o wprowadzaniu ewentualnych rozwiązań podatkowych”.
„W zakresie swojej właściwości MRiT potwierdza, że dostrzega problem tzw. pustostanów, czyli mieszkań kupowanych wyłącznie w celach inwestycyjnych, które nie są przez nabywcę ani zamieszkiwane, ani wynajmowane. Analizowana jest też kwestia tzw. flippingu, czyli nabywania mieszkań w celu ich szybkiej sprzedaży po wyższej cenie” – napisało nam biuro prasowe MRiT w odpowiedzi na nasze pytania w tej sprawie.
Ceny nadal rosną
W tle analiz ministerstwa mamy najnowsze dane NBP o kształtowaniu się cen mieszkań w III kwartale. Wynika z nich jasno, że metr kwadratowy mieszkania nadal drożeje. Choć może w nie aż tak oszałamiającym tempie, jak kwartał wcześniej. Z nielicznymi wyjątkami za mieszkanie na rynku pierwotnym trzeba było w III kwartale zapłacić więcej, niż w drugim, co pokazuje ten interaktywny wykres sporządzony na podstawie danych banku centralnego.
Nie inaczej było też na rynku wtórnym. Zmianę cen najlepiej pokazuje tzw. indeks hedoniczny, który wylicza NBP.
Indeks hedoniczny to taki pomiar zmiany ceny, który nie uwzględnia cech mieszkania. Wiadomo, że cena metra może być różna w zależności od lokalizacji, metrażu, czy nawet kondygnacji, na której znajduje się lokal. NBP pomija te cechy w pomiarze, więc indeks oddaje obiektywnie to, co się aktualnie dzieje z cenami.
Z danych zbieranych przez ekspertów banku wynika, że mieszkania na rynku wtórnym zdrożały w III kwartale. Ale wolniej, niż kwartał wcześniej. Wtedy ceny rosły w tempie nie notowanym od drugiej połowy 2007 r.
Czytaj także:
- Ceny mieszkań rosły rekordowo w III kwartale. Najbardziej podrożały duże mieszkania
- Tak zdrożeje kredyt hipoteczny. Podwyżki stóp procentowych NBP zrobią swoje
- Nowe mieszkania w Warszawie są coraz droższe, a jest ich coraz mniej. Nic nie zapowiada spadku cen