Naukowcy z USA zestawili liczbę zgonów z powodu zakażeń koronawirusem z innymi najczęstszymi przyczynami. Ogólnie choroba znalazła się na trzecim miejscu po schorzeniach serca i nowotworach, ale proporcje silnie różnią się pomiędzy grupami wiekowymi.
Autorami nowego opracowania są naukowcy z Virginia Commonwealth University. Na łamach „JAMA” przestrzegają oni, że skala epidemii w USA jest tak wysoka, że grozi przekroczeniem możliwości systemu opieki zdrowotnej.
W obliczu pandemii zespół ten porównał liczbę zgonów z powodu zakażeń SARS-CoV2 – do liczby zgonów z innych powodów. Badacze podają, że np. w ciągu 1,5 dnia z powodu COVID-19 umiera tyle osób, ile zginęło w czasie ataku na WTC. Codziennie umiera tylu ludzi, ilu zginęłoby w 15 katastrofach Airbusa 320, ze 150 pasażerami na pokładzie każdy. Choć liczby te silnie oddziałują na emocje – trzeba pamiętać, że w USA żyje ponad 300 mln osób. Miarę problemu pokazuje więc odniesienie do innych przyczyn zgonów.
Badacze przedstawili je w szczegółowej tabeli, w której liczbę zgonów na milion osób z powodu COVID-19 w okresie od marca do października 2020 – zestawili ze zgonami z innych powodów w analogicznym okresie 2018 roku.
Z tabeli wynika, że COVID-19 stał się trzecią wiodącą przyczyną śmierci dla osób w wieku 45-84 lata i drugą dla ludzi starszych niż 84 lata. Np. w przedziale 45-54 lata na nowotwory zmarło 597,5 osób na milion, na choroby serca 509,7, a na COVID-19 (trzecie miejsce) – 294,8.
Wśród seniorów w wieku 85+ choroby serca spowodowały śmierć ponad 24,5 tys. osób na milion osób, COVID-19 – prawie 10,7 tys. (drugie miejsce), a nowotwory ponad 10,4 tys.
Jednak np. w przedziale wiekowym 25-34 lata najwięcej – ponad 220 zgonów na milion osób – spowodowało przypadkowe przedawkowanie leków. Na drugim miejscu (ponad 120 osób) znalazły się samobójstwa, na trzecim (ponad 113) – wypadki drogowe. COVID-19 w tej grupie znalazł się więc dopiero na 7 miejscu. Wyprzedziły go zabójstwa, nowotwory i choroby serca.
Ogólnie najwięcej ludzi (ponad 1287 na milion) zmarło na choroby serca, potem (niecałe 1220) na nowotwory, a w następnej kolejności na COVID-19 (niecałe 700).
Badacze podkreślają, że śmiertelność z powodu zakażeń koronawirusem jednak gwałtownie rośnie. 13 grudnia dzienna średnia z 7 dni wzrosła trzykrotnie – z 826 do 2430 zgonów dziennie.
Ostrzegają, że jeśli ten trend się utrzyma, to liczba zgonów przekroczy największą zanotowaną do tej pory, która 21 kwietnia wyniosła 2856 dziennie i stała się wiodącą przyczyną śmierci w USA.
Co więcej, tworzone szacunki z kilku powodów zaniżają śmiertelność wywołaną przez COVID-19. Jedna z przyczyn to opóźnienia w zgłoszeniach, druga to błędy w kategoryzacji zgonów, a trzecia – zgony nie wywołane przez samą chorobę, ale przez spowodowany przez pandemię chaos. Gdyby wziąć te trzy czynniki pod uwagę, to zdaniem naukowców śmiertelność byłaby jeszcze o 20 proc. wyższa.
Wysoka śmiertelność spowodowana infekcją ma jeszcze inne znaczenie. Skoro chodzi o chorobę zakaźną – więcej osób umierających oznacza, że więcej mogło także zostać zainfekowanych.
Zdaniem naukowców w USA można było w znacznym stopniu ograniczyć epidemię, lecz zawiodły osoby decyzyjne. Szczepienia natomiast – według badaczy – nie zdążą zapobiec „katastroficznemu wzrostowi” liczby hospitalizacji i zgonów. Dlatego nawołują oni do noszenia maseczek i utrzymywania społecznego dystansu.
Badanie: Większość Polaków robi zakupy online dla rozrywki i w ramach terapii