Złoty osłabił się w piątek wobec euro do poziomów nie notowanych od 2001 roku, a kurs franka względem naszej waluty pobił kolejny historyczny rekord. Narodowy Banki Polski potwierdził, że znów sprzedawał waluty.
W piątek około 16.30 za euro płacono 4,85 zł, dolar kosztował prawie 4,45 zł, a frank szwajcarski 4,84 zł.
Ale w ciągu dnia było gorzej. Kurs euro osiągał poziomy zbliżone do 4,88 zł, czyli najwyższe od 2001 r. i zbliżone do rekordowych. Kurs franka przekraczał 4,86 zł.
Zamykanie ryzykownych pozycji przed weekendem winduje złotego na 4,88 / EUR. Do maksimów wszech czasów (~4,94) brakuje w zasadzie jednej sesji.
— Analizy Pekao (@Pekao_Analizy) March 4, 2022
Na rynku trwa duża wyprzedaż walut krajów Europy Środkowowschodniej i odpływ w kierunku tzw. bezpiecznych przystani, czyli dolara i franka szwajcarskiego.
W piątek w obronie korony interweniował Bank Czech. Już w czwartek Bank Węgier interwencyjnie podniósł stopę depozytową.
Powód to oczywiście wojna na Ukrainie i dalsza jej eskalacja. W nocy z czwartku na piątek Rosjanie ostrzelali elektrownię atomową w Zaporożu, co wprawiło w popłoch inwestorów na całym świecie.
Słabość złotego wynika z globalnego trendu, w którym wyraźnie umacniają się frank i dolar. Zwłaszcza w tym pierwszym przypadku, szwajcarska waluta notuje historyczne poziomy wobec euro. W piątek rynek osiągnął parytet: jedno euro kosztowało już jednego franka.
W takich warunkach przeprowadzona prawdopodobnie rano interwencja NBP przyniosła tylko chwilowy efekt. Bank centralny przyznał, że sprzedawał waluty na rynku w oficjalnym komunikacie, bez podawania szczegółów.
Była to już trzecia interwencja NBP od wybuchu wojny na Ukrainie 24 lutego.
Giełda też ostro w dół
Wzrost awersji do ryzyka widać było nie tylko na rynku walutowym. W piątek doszło do kolejnej wyprzedaży akcji notowanych na warszawskiej giełdzie. WIG-20, indeks największych polskich spółek, spadł o 4,5 proc., a Warszawski Indeks Giełdowy stracił 4,3 proc.
Inwestorzy pozbywali się przede wszystkim akcji banków. Indeks WIG Banki spadł o 7,6 proc., a wśród liderów spadków były instytucje, które mają duże portfele walutowych kredytów mieszkaniowych. Np. akcje Banku Millennium straciły na wartości aż 10,3 proc., mBanku spadły o 7,6 proc. Ale wyprzedawano też akcje Pekao SA, które nie jest zaangażowane w ryzykowne kredyty frankowe (kurs spadł o 10,7 proc.).
Polska giełda nie była jednak wyjątkiem i w złych nastrojach tydzień skończyli też inwestorzy na najważniejszych europejskich rynkach, gdzie najważniejsze indeksy traciły od 3,5 do 5 proc.