Rosnące ceny paliw to młyn na wodę dla największych firm naftowych. Jednocześnie obecne koszty mogą wkrótce doprowadzić wiele osób na skraj ubóstwa energetycznego. Wraca więc dyskusja o tzw. windfall tax, czyli podatku od nadzwyczajnego wzbogacenia, którym zostaliby obciążeni naftowi giganci.
Firmy zajmujące się wydobyciem ropy naftowej w ostatnich miesiącach, na skutek gwałtownie rosnących cen paliwa, odnotowują rekordowe zyski.
Hossa w branży naftowej
Jak przeanalizowała Statista, portal specjalizujący się w dziennikarstwie danych, tylko w okresie od kwietnia do czerwca zysk BP potroił się względem tego samego kwartału roku poprzedniego, osiągając 9,3 mld dolarów. To najwyższy kwartalny wynik firmy od 14 lat.
Z kolei brytyjski gigant energetyczny Shell ujawnił w swoim najnowszym raporcie finansowym, że skorygowane zyski za drugi kwartał sięgnęły 11,5 mld dolarów. To ponad dwukrotnie więcej niż w drugim kwartale 2021 roku.
Francuskie TotalEnergies i hiszpańskie Repsol również odnotowały wzrost zysków netto odpowiednio o 2,2 mld i 2 mld dolarów.
Jednak największe zyski odnotowały amerykańskie firmy energetyczne Exxon i Chevron. W porównaniu z drugim kwartałem zeszłego roku dochody Exxona wzrosły z 4,7 mld dolarów do 17,9 mld dolarów. W przypadku Chevrona był to skok z 3,1 mld do 11,6 mld dolarów.
Podobny trend można zaobserwować także na gruncie polskim – rekordowe zyski w I kwartale 2022 roku raportowało Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, osiągając dwukrotnie większy zysk w wysokości 4 mld zł. Także w II kwartale przedsiębiorstwo osiągnęło zysk netto w wysokości 3,91 mld zł wobec 980 mln zł rok temu. To oznacza niemal czterokrotny wzrost.
Zapłacą konsumenci
W rytm publikacji wyników gigantów naftowych odżywa dyskusja o specjalnym podatku, który miałby zostać nałożony na takie ekstra zyski. To tzw. windfall tax: podatek nadzwyczajny, wprowadzany od nadzwyczajnych zysków. Wpływy z niego mogłyby finansować działania osłonowe dla gospodarstw domowych o niskich i średnich dochodach. Czyli tych, które cierpią najbardziej przez wysoką inflację, wywołaną m.in. wysokimi cenami energii i paliw.
Bo dziś gwałtowny wzrost cen to problem globalny. W Europie i Stanach Zjednoczonych ceny gazu wzrosły średnio o ponad 1 dolar za galon od 2021 roku.
To dla konsumentów ogromne obciążenie finansowe. Brytyjskie media donoszą, że już teraz mieszkańcy Wysp muszą wybierać – między ogrzewaniem a jedzeniem.
Jak temu zaradzić? Jednym z możliwych rozwiązań jest właśnie podatek nadzwyczajny. Wprowadziły go już przez takie kraje, jak Grecja, Hiszpania, Włochy czy Węgry i analizowany przez szereg innych państw.
Czym jest windfall tax?
Angielski zwrot windfall tax dosłownie można przetłumaczyć jako „podatek od nieoczekiwanego przypływu gotówki”. W przeciwieństwie do większości podatków, takich jak dochodowy, podatek od nieruchomości czy akcyza ma zwykle charakter jednorazowy. Jest nakładany w wyjątkowych sytuacjach, niemożliwych do przewidzenia.
Podatek jest nakładany na przedsiębiorstwa. Jego ideą jest opodatkowanie ich nieoczekiwanych, nadmiarowych zysków, które nie są bezpośrednią zasługa prowadzonej przez nie działalności gospodarczej.
Przykładem mogą być historyczne podatki, nakładane w Wielkiej Brytanii – dla nabywców prywatyzowanych przedsiębiorstw czy dla banków, zarabiających na kredytach dzięki jednorazowej wysokiej podwyżce stóp procentowych przez Bank Anglii.
W ostatnim czasie dyskusje o windfall tak toczyły się głównie w kontekście inwazji Rosji na Ukrainę. To wojna spowodowała wzrost cen surowców na całym świecie.
Czy Polska wprowadzi windfall tax
W Polsce nie zapadły jeszcze żadne wiążące decyzje na temat wprowadzenia tego podatku. Ale politycy rządzącego Prawa i Sprawiedliwości często wracają do tego tematu. Szef PiS Jarosław Kaczyński już kilka tygodni temu zapowiadał, że rząd może nałożyć na banki dodatkowe obciążenie, jeśli te nie podniosą oprocentowania lokat.
Podobnie miałoby być z państwowymi, dużymi spółkami.
– Możemy zrobić jeszcze jedna rzecz i zrobimy ją: albo spółki państwowe same się pozbędą tych ogromnych zysków, czyli obniżą ceny, albo – jeśli chodzi o banki – podwyższą oprocentowanie wkładów, i to tak wyraźnie podwyższą, albo też obłożymy to wielkim podatkiem – mówił Jarosław Kaczyński na jednym ze spotkań z sympatykami na początku lipca.
Windfall tax i „żerowanie na wojnie”. Tłumaczymy, o co chodzi z podatkiem od nieoczekiwanych zysków