Nierówności dochodowe to w Polsce znaczący problem, który dodatkowo pogłębi trwająca pandemia koronawirusa. O tym, jak powstrzymać wzrost nierówności dyskutowali uczestnicy debaty 300Gospodarki pt. „Czy Polsce i krajom Zachodu grozi pogłębienie nierówności po pandemii?”.
Według Jakuba Sawulskiego, kierownika zespołu makroekonomii w publicznym think tanku Polski Instytut Ekonomiczny, trudno jest ocenić faktyczną skalę nierówności dochodowej w Polsce – głównie ze względu na rozbieżność we wnioskach z wyników badań przeprowadzanych w tym obszarze.
„Wyniki badań ankietowych dostarczają zazwyczaj dowodów na to, że te nierówności nie są zbyt duże, ale należy pamiętać, że w przypadku tego typu ankiet dochody najbogatszych 10 proc. obywateli często są niedoszacowane. W przypadku tego rodzaju badań ok. 50 proc. wszystkich dochodów z działalności gospodarczej w ogóle nie ma swojego odzwierciedlenia” – powiedział Jakub Sawulski.
„Z drugiej strony wyniki badań przeprowadzonych dla World Inequality Database wskazują na to, że nierówności dochodowe w Polsce należą do najwyższych w całej Unii Europejskiej” – dodał.
Jego zdaniem dodatkowe informacje przynoszą również dane z połączonych baz PIT i ZUS. „Wyniki ich analizy zbliżone są raczej do wyników osiągniętych w badaniu dla WID niż w badaniach ankietowych” – powiedział Sawulski.
Jednak różnice dochodowe pokazują tylko jedną stronę nierówności. Druga to majątek – a tu dane dla Polski są bardziej korzystne.
„Nawet jeżeli te nierówności dochodowe są w Polsce stosunkowo duże, to nierówności majątkowe – ze względu na historię gospodarczą Europy i Polski – są dość małe. Jednocześnie bardzo ważne jest to, że w Polsce nie mamy do czynienia z dużymi nierównościami szans. Pod tym względem sytuacja w Polsce jest relatywnie dobra” – uważa z kolei Piotr Bujak, główny ekonomista PKO Banku Polskiego, największego polskiego banku
Jak dodał Bujak, w najbliższej dekadzie kwestia nierówności będzie jednym z najważniejszych problemów nadchodzącej dekady dla wielu państw na wielu kontynentach. „Nie będzie ona jednak w perspektywie kolejnych lat szczególnie istotnym wyzwaniem dla Polski” – dodał jednak.
Pandemia nie zmniejszy nierówności, a je pogłębi
Niektórzy ekonomiści wskazują, że pandemia koronawirusa może spełnić rolę „wielkiego wyrównywacza” potencjału gospodarczego w społeczeństwach – podobnie jak w przeszłości inne epidemie czy wojny.
Jednak zdaniem Katarzyny Szwarc, członkini zarządu w think tanku Fundacja Instrat, to błędny pogląd.
„O pandemiach zwykło się uważać, że wyrównują one nierówności dochodowe. Jednak dane, które uzyskaliśmy dotąd z pandemii COVID-19 nie wskazują na taką prawidłowość. Z jednej strony doprowadziła ona bowiem do pogłębienia ubóstwa w wielu rejonach świata, a z drugiej niekoniecznie uszczupliła majątki najbogatszych. O ile w pierwszym momencie pandemii ceny akcji spadały gwałtownie, to aktywność banków centralnych szybko odwróciła ten trend” – powiedziała Szwarc.
Jej zdaniem nie sprawdziły się jednak te działania banków centralnych, które miały na celu wstrzymanie ograniczenia akcji kredytów hipotecznych i w konsekwencji wsparcie tzw. klasy średniej. Zyskały natomiast osoby o dużych środkach finansowych, które mogły je wykorzystać inwestując w okresie najbardziej kryzysowym.
„Nie uważam, że działania stymulacyjne rządowe były złe, choć mogłyby być lepsze” – dodała Katarzyna Szwarc.
Pozytywną ocenę działań regulatorów w okresie pandemii przedstawił Piotr Bujak.
„Zgadzam się, że pandemia prowadzi do mniejszego lub większego wzrostu nierówności. Stąd mówimy o literze K: bogaci się bogacą, a biedni biednieją. Powodem wzrostu nierówności jest jednak właśnie sama pandemia. Nie uważam, że operacje dokonywane przez rząd i banki centralne pogłębiły lub spowodowały ten efekt. Gdyby nie tarcze rządowe mielibyśmy znacznie większe bezrobocie i znacznie głębsze pogorszenie sytuacji najbiedniejszych. Skutek uboczny w postaci zwiększenia wartości aktywów nie jest negatywny” – powiedział główny ekonomista PKO BP.
„W 30 lat dorobiliśmy się w Polsce niemal takich nierówności, do jakich Zachód doszedł w kilkaset lat”
Pod nieco innym kątem na problem nierówności dochodowych w Polsce spojrzał Filip Konopczyński, współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Kaleckiego – zwrócił on bowiem uwagę na tempo ich zwiększania.
„Biorąc pod uwagę krótki okres budowania nierówności majątkowych w Polsce w warunkach rynkowych, to są one wręcz gigantyczne – dotarliśmy do poziomów niemal tak wysokich jak w krajach zachodnich, gdzie te procesy trwały setki lat” – powiedział Konopczyński.
Analityk Fundacji Kaleckiego zgodził się, że pandemia pogłębi, zamiast ograniczyć, nierówności wewnątrz społeczeństw – w szczególności w kilku kluczowych obszarach.
Jednym z nich jest edukacja – m.in. z powodu nierównej dystrybucji sprzętu służącego do zdalnej nauki. Pandemia ma również wpłynąć na pogłębienie nierówności płciowych, na co wpłynąć ma np. dodatkowe zwiększenie dysproporcji w podziale obowiązków domowych. Zwiększyć miały się także nierówności w sferze dostępu do ochrony zdrowia.
Szczególnie dotknięte skutkami pandemii mogą być także osoby wykonujące zawody, które uniemożliwiają wykonywanie pracy zdalnej.
„Z efektami tych zmian będziemy się zmagać jeszcze bardzo długo” – ocenił Konopczyński.
„Biorąc pod uwagę brak finansowych zachęt do szczepień w Polsce i wiążące się z tym duże ryzyko długiego wychodzenia z pandemii trzeba być ostrożnym w stawianiu optymistycznych prognoz” – dodał.
„Pandemia doprowadzi do znaczącego wzrostu cen mieszkań”
Na kolejny negatywny efekt pandemii dla nierówności społecznych w Polsce zwrócił uwagę Piotr Bujak.
„Pandemia, a przede wszystkim sposób rekacji na tę pandemię, grozi nam wzrostem nierówności w dostępie do mieszkań – ze względu na wzrost ich cen. Wzrost cen aktywów finansowych będzie miał w Polsce bardzo ograniczony efekt ale zmiany na rynku mieszkań mogą okazać się dużym wyzwaniem – a właśnie do znaczącego wzrostu cen na tym rynku może doprowadzić połączenie takich czynników jak wyraźne odbicie gospodarcze i bardzo niskie stopy procentowe” – powiedział główny ekonomista PKO BP.
„To w szczególności uderzy w młodych ludzi” – dodał.
Ekonomiści wyjaśniają, dlaczego NBP nie chce dopuścić do umocnienia się złotego