Wśród osób prowadzących działalność naukową w pedagogice 70 proc. to kobiety, z kolei w informatyce 80 proc. badaczy stanowią mężczyźni. To niekorzystne zjawisko, bo to w różnorodnych środowiskach powstają lepsze rozwiązania – uważa dr Anna Knapińska, socjolożka z Ośrodka Przetwarzania Informacji. Efekty swojej analizy spisała w książce „Kobiety w technonauce. Biografie zawodowe profesorek”.
12 wywiadów z kobietami, profesorkami reprezentującymi nauki medyczne, przyrodnicze, rolnicze i techniczne, tworzy w książce „Kobiety w technonauce. Biografie zawodowe profesorek” obraz polskiej nauki w obszarze tworzenia innowacji.
Technonauki to pole, gdzie badania i teoretyczne rozważania łączą się z technologiami i praktycznym zastosowaniem prac badawczych. To także dziedziny, gdzie kobiety wciąż są w mniejszości, co autorka zrzuca m.in. na karb stereotypowego postrzegania roli kobiet i mężczyzn. Kobiety „pasują” do zawodów związanych z troszczeniem się o najbliższe otoczenie, a mężczyźni do profesji wymagających umiejętności technicznych. Stąd wśród osób prowadzących działalność naukową w pedagogice mamy 70 proc. kobiet, a z kolei w informatyce 80 proc. badaczy stanowią mężczyźni.
Nauka, która wymaga łokci
Rozmówczynie dr Anny Knapińskiej wskazują w rozmowach kilka przyczyn, które mogą zwiększać niechęć kobiet-naukowczyń do większego zawodowego angażowania się w technonauki.
Badane zwracały uwagę, że mniejsza stabilizacja w tej branży powoduje, że nie każda badaczka umie się odnaleźć w nowych warunkach. Młodsze akceptują regułę „publikuj albo giń” i uznają, że tak wyglądają międzynarodowe standardy.
Dla starszych naukowczyń zamiana stabilnego miejsca pracy na zatrudnianie kontraktowe, wymagające większej rywalizacji, jest trudniej przyswajalna. Mniejsza stabilność zatrudnienia w nowej nauce sprawia, że kobietom, które są wciąż bardziej od mężczyzn obciążone obowiązkami rodzinnymi, może być trudniej utrzymać się w pracy.
– Naukowczynie, które symbolicznie, osiągając profesurę, doszły do końca naukowej drogi, mówiły o uprzywilejowaniu mężczyzn, o tym, że czasem czuły się jak te niewidzialne pomocnice, które wykonują żmudną robotę, a potem śmietankę spijają ich koledzy – mówi dr Anna Knapińska.
Zwłaszcza, gdy kobiety decydują się na macierzyństwo. Od naukowców wciąż oczekuje się, że będą gotowi w każdym momencie poświęcić się pracy. Szczególnego znaczenia nabierają wtedy przestoje publikacyjne, wynikające z naturalnej pauzy w pracy po urodzeniu dziecka. Macierzyństwo okazuje się także utrudnieniem podczas wyjazdów zagranicznych, które we współczesnej nauce są niezbędnym warunkiem działalności badawczej, szczególnie w polu technonauki.
Rezygnacja z wyjazdów oznacza mniejsze szanse na naukową karierę, z kolei, gdy na zagraniczny staż się jednak zdecydują – przeżywają trudne emocje.
Jak zauważa autorka, kobiety, którym nie ułatwiają życia mężczyźni, często nie pomagają też sobie nawzajem. To tak zwany syndrom królowej pszczół – kobieta odnosząca sukces w obszarze zdominowanym przez mężczyzn dystansuje się od innych kobiet.
Ten problem jest dobrze znany badaczkom z książki. Dr Knapińska dostrzega jednak paradoks w ich zachowaniu – jednocześnie bowiem popierają koncepcję nauki, w której sukces odnieść mogą osoby ambitne i silne psychicznie, przypisują kobietom nadmierną emocjonalność i zbyt łatwe poddawanie się i akceptują męskocentryczny porządek. Zdaniem autorki to właśnie przyczynia się do konserwowania płciowej hierarchii w nauce.
Fundamenty
Przewagę mężczyzn w środowisku akademickim widać nie tylko w technonauce. Jest ona wyraźnie dostrzegalna wśród nauczycieli akademickich i badaczy na kolejnych etapach zdobywania stopni naukowych – w naukach ścisłych i technicznych kobiety stanowią 40 proc. doktorów, 33 proc. doktorów habilitowanych i zaledwie 19 proc. profesorów.
Nierównowaga tworzy się w zasadzie już w okresie studiów. Różne badania potwierdzają, że w Polsce akademia jest kobietą. Według badania losów absolwentów uczelni wyższych (ELA) łącznie wśród wszystkich absolwentów studiów II stopnia (magisterskich) rocznika 2019 aż 68 proc. to były kobiety. Ale już w dziedzinie nauk inżynieryjno-technicznych przewaga panów była wciąż wyraźna – 60 proc. badanych absolwentów to mężczyźni.
Polecamy także:
- Polska wśród liderów UE. Kobiety rządzą u nas w nauce i branży technologicznej
- Prestiż uczelni, praktyki, płeć – czyli co jest, a co nie jest kluczowe dla zarobków absolwentów [wywiad]
- Firmy powinny publikować informacje o różnicach w pensjach kobiet i mężczyzn [WYWIAD]
- Więcej kobiet na stanowiskach kierowniczych. Wymaga tego dyrektywa UE