Woda sprzedawana w butelkach nie jest dobrą alternatywą dla „kranówki”. Jej produkcja generuje poważne problemy ekologiczne.
To wnioski z raportu „Global Bottled Water Industry: A Review of Impacts and Trends”, opracowanego w ramach Uniwersytetu ONZ.
Analiza dotyczyła jedynie butelkowanej wody o smaku nieróżniącym się od wody dostępnej w kranie. Przyjęto, że chodzi o wodę sprzedawaną w zamkniętych pojemnikach, niezależnie od tego, czy mają one formę butelki.
Rynek wody butelkowanej na świecie to dziś szacunkowo 350 miliardów litrów. A jego wartość wynosi jakieś 270 miliardów dolarów, podano w raporcie.
Dynamiczny rozwój tego rynku datuje się od lat siedemdziesiątych XX wieku. Opracowano wtedy tworzywo znane jako PET. W kolejnych dekadach do producentów butelkowanej wody dołączały kolejne duże korporacje. I zaczęły wodę pakować właśnie w butelki PET.
W XXI wieku nastąpił kolejny etap wzrostu. Pomogło w nim zróżnicowanie produktów – np. pojawienie się wód z dodatkiem witamin czy przeznaczonych dla określonej grupy. Jednocześnie w licznych krajach rosło przekonanie, że woda z kranu nie nadaje się do picia. Co miało związek z niedoinwestowaniem wielu sieci wodociągowych, zauważają autorzy.
Mniej restrykcyjna kontrola
Tylko nie do końca jest tak, że zawsze bezpieczniej jest napić się wody z butelki.
– Chociaż istnieją przykłady problemów z jakością wody z publicznych wodociągów, w większości bogatych krajów jest ona ogólnie dobrej jakości i bezpieczna do picia z filtrem lub bez. Jej dostarczanie jest ściśle regulowane i często badane, a parametry jakości wody są publicznie ujawniane – czytamy w raporcie.
Tymczasem woda sprzedawana w butelkach raczej nie jest poddawana tym samym standardom. Raport podaje przykłady z wielu państw – w tym z Polski – kiedy w butelkach z wodą znaleziono różnego rodzaju zanieczyszczenia.
– Ogólnie rzecz biorąc, nie ma uzasadnienia dla przeciwstawiania jakości wody butelkowanej i publicznych źródeł zaopatrzenia w wodę pitną. Ponadto, w miarę rozwoju rynku wody butelkowanej, ważniejsze niż kiedykolwiek jest wzmocnienie przepisów prawnych w celu uregulowania procesów i standardów jakości w branży – czytamy dalej.
Korzystanie z wód gruntowych
Kolejny problem to wyczerpywanie zasobów. Przemysł produkcji napojów jest jedną z głównych branż odpowiadających za pobór wody. – Szacuje się, że Coca-Cola zużywa średnio 1,95 litra wody do wyprodukowania jednego litra swojego produktu końcowego, Unilever 3,3 litra, a Nestlé 4,1 litra – podano w opracowaniu.
W ujęciu globalnym to nawadnianie w rolnictwie dziś w największym stopniu odpowiada za wyczerpywanie się wód gruntowych.
– Jednak dostępnych jest niewiele danych na temat rzeczywistych ilości wody pobieranej przez przemysł wody butelkowanej, a w większości przypadków są to jedynie pośrednie i prawdopodobnie niedokładne szacunki – wskazano.
Całkowity pobór wody przez Coca-Colę i Nestlé w 2021 roku oszacowano odpowiednio na około 300 i 100 miliardów litrów. Taki pobór wydaje się stosunkowo niewielki w wartościach bezwzględnych.
Jednak oddziaływanie na zasoby wodne w poszczególnych lokalizacjach może być znaczące, zastrzeżono. Przykładowo, może mieć wpływ na lokalne małe przedsiębiorstwa, rolnictwo i publiczne sieci wodociągowe.
Czytaj także: Europa szykuje się na suszę. A Polska? „Nic nie jest przesądzone”
Butelki na wysypiskach
Ponad 97 proc. butelek i innych opakowań na wodę jest zrobionych z tworzyw sztucznych. Z nich 80 proc. to tworzywo PET. W efekcie mamy na świecie coraz więcej śmieci.
– Co minutę na świecie sprzedaje się ponad milion butelek, a wraz z utylizacją jednorazowych butelek pojawia się kwestia zanieczyszczenia tworzywami sztucznymi. Prowadzi to do poważnego problemu, ponieważ rozkład materiałów plastikowych może trwać nawet 1000 lat – czytamy w publikacji.
Szacunki wykonane przez autorów prowadzą do wniosku, że w 2021 roku branża odpowiadała za ok. 25 milionów ton plastikowych śmieci.
Niestety, około 85 proc. butelek po wodzie trafia właśnie na śmietniska. Część z nich w formie mikroplastików trafia zresztą potem do obiegu wody.
Interesuje cię energetyka i ochrona klimatu? Zapisz się na 300Klimat, nasz cotygodniowy newsletter
Kolejny środowiskowy problem branży to emisje gazów cieplarnianych. W 2019 roku globalna emisja z cyklu życia wszystkich tworzyw sztucznych wyniosła 860 milionów ton CO2.
– Jest to odpowiednik dwutlenku węgla emitowanego przez 189 elektrowni węglowych przy pełnej wydajności. Przewiduje się, że do 2050 r. wartość ta ulegnie potrojeniu – wskazano w raporcie.
Co dalej z wodą?
Autorzy opracowania przyznają, że branża może mieć rolę do odegrania w niektórych miejscach na świecie. – W przypadku braku wody spełniającej normy jakościowe, woda butelkowana może w ograniczonym zakresie stanowić źródło bezpiecznej wody pitnej – czytamy.
Z drugiej strony powstaje ryzyko, że woda butelkowana może być uznana za towar. A to uczyni jej przystępność i dostępność wątpliwą.
– Dlatego strategia polegania na wodzie butelkowanej jako źródle czystej wody jest mało zgodna z prawem człowieka do wody i nie wspiera postępu w realizacji celu zrównoważonego rozwoju dotyczącego zmniejszania nierówności – konkludują.
Ich zdaniem, państwa powinny korzystać z instrumentów regulacyjnych, by zapewnić dostęp do bezpiecznej, dobrej jakości wody. A także do zmniejszenia zanieczyszczenia plastikiem.
Polecamy także:
- Woda mineralna jak węgiel i ropa. Nałęczów chce mieć więcej dochodów ze źródeł na swoim terenie
- Przeciwko ekościemie. Rada Reklamy rozszerzyła zapisy kodeksu etyki
- Nadmiar plastiku zasypuje Ziemię. A może by tak nakarmić nim robaki?
- Brak wody i gorsze uprawy do 2050 roku zmuszą miliony ludzi do „wewnętrznej” migracji