Gmina Nałęczów, na terenie której znajdują się rozlewnie słynnych na cały kraj Nałęczowianki i Cisowianki, chciałaby uznania wody mineralnej za kopalinę. Dzięki temu wrosłyby jej wpływy z podatków.
Cisowiankę, czy Nałęczowiankę zna każdy. To jedne z najbardziej popularnych wód mineralnych w kraju. Sami producenci, jak spółka Nałęczów Zdrój, czy Nestle Polska, bardzo chętnie podkreślają walory zdrowotne sprzedawanego przez siebie produktu. A jednym z argumentów jest położenie źródeł, które znajduje się na terenie gminy uzdrowiskowej Nałęczów na Lubelszczyźnie.
Ale sama gmina ma stosunkowo mało z tego, że na jej obszarze są rozlewnie tak słynnych wód. Dlatego jej włodarze wpadli na pomysł, by sprawdzić, czy woda mineralna mogłaby zostać uznana za kopalinę i objąć działaniem prawa geologicznego i górniczego. O sprawie pisał Dziennik Wschodni.
Powód? Z punktu widzenia gminy uznanie wody mineralnej za kopalinę to dodatkowa korzyść i większe dochody z tytułu korzystania przez rozlewnie z terenów i złóż.
Według informacji Dziennika Wschodniego, Nałęczów liczy na 5 groszy od każdej butelki napełnionej wodą ze złóż na terenie gminy. Propozycja zmian w prawie ma zostać przedstawiona parlamentarzystom i rządowi.
W komentarzu przesłanym 300Gospodarce burmistrz Wiesław Pardyka podkreśla, że „celem nie jest samo uznanie za kopalinę ale wzorem kopalin ustanowienie opłat eksploatacyjnych”. Gmina widzi pozytywną rolę rozlewni wód, ale i „niekorzystne zjawiska”, jakie przynosi ich działalność.
– Środki z opłat mogłyby być wykorzystywane na eliminację tych niekorzystnych zjawisk, działania proekologiczne w gminie – chociażby w zakresie gospodarki wodno-ściekowej oraz zachęcać podmioty komercyjne do maksymalnej optymalizacji skali eksploatacji ujęć – tłumaczy burmistrz.
Czy woda może być kopaliną?
Pytanie, czy plany Nałęczowa mają szansę na realizację. Prawo geologiczne i górnicze mówi, że złoże kopaliny to “naturalne nagromadzenie minerałów, skał oraz innych substancji, których wydobywanie może przynieść korzyść gospodarczą”. Jednak nie chodzi tu o każdą substancję.
Ustawa zastrzega bowiem, że kopalinami nie są wody, oprócz wód leczniczych, wód termalnych i solanek. Termin ten można więc zastosować do wody o zawartości co najmniej 1000 mg na litr czy wody o temperature co najmniej 20 stopni Celsjusza w ujęciu.
Nie dotyczy to więc popularnych wód mineralnych czy stołowych. Mimo tego, że ich pozyskiwanie przynosi korzyść gospodarczą.
Korzyść finansowa dla gminy, na której terenie znajduje się złoże kopaliny, wynika z opłaty eksploatacyjnej. Przykładowo stawka za wydobycie wody leczniczej to 1,32 zł za metr sześcienny. Z tej kwoty 60 proc. trafia do budżetu gminy, a reszta do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Koncesja na wydobycie
Dla samego przedsiębiorcy wydobycie wody uznawanej za kopalinę to także konieczność uzyskania koncesji. To z kolei może stać się dopiero po ustanowieniu tzw. użytkowania górniczego na danym terenie. Co istotne, tylko jeden podmiot może mieć koncesję na wydobycie kopaliny na danym obszarze górniczym.
– Uznanie wód głębinowych w Nałęczowie za kopalinę i przyznanie koncesji na jej wydobycie na rzecz np. producenta wody butelkowanej skutkowałoby tym, że żaden inny podmiot nie mógłby tej wody wydobywać nawet rolnicy do nawadniania pól, czy na inny własny użytek – wyjaśnia Martyna Kalinowska-Chandu z Kancelarii Prof. Marek Wierzbowski i Partnerzy.
Adwokatka zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt. Stanowisko Rady Gminy w Nałęczowie proponuje uznać za kopaliny wody głębinowe wykorzystywane komercyjnie do produkcji wody i napojów. Rozróżnia je więc ze względu na przeznaczenie.
– Natomiast prawo geologiczne i górnicze nie przewiduje różnicowania charakteru części złoża ze względu na jego przeznaczenie. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której inne zasady miałby zastosowanie do wydobycia węgla kamiennego na potrzeby gospodarstw domowych, a inne do wydobycia na potrzeby przemysłu – wyjaśnia.
Nie ma możliwości, aby złoże w jednym obszarze górniczym stanowiło w części kopalinę, a w części wodę podlegającą prawu wodnemu.
Jakie przepisy dotyczą rozlewni?
Rozlewnia wody mineralnej – ale nie leczniczej – to w sensie prawnym zupełnie inny rodzaj działalności. Do jej uruchomienia potrzebne jest pozwolenie wydawane zgodnie z przepisami ustawy prawo wodne.
Przedsiębiorcy pozyskujący wodę sprzedawaną jako napój muszą uiszczać opłatę za korzystanie ze środowiska. Wynosi ona aktualnie 0,097 zł za 1 m3 pobranych wód podziemnych. Jedynie 20 proc. zapłaconej kwoty trafia do lokalnej gminy.
Temat nie jest nowy
To nie pierwszy raz, kiedy podnoszona jest kwestia uznania wód podziemnych wykorzystywanych do produkcji wody mineralnej za kopaliny. W 2010 r. interpelację w tej sprawie złożył poseł z lubelskiego Jan Łopata.
W odpowiedzi ówczesny wiceminister środowiska Henryk Jezierski przypominał, że proponowana nowa regulacja utrudniłaby prowadzenie działalności przez rozlewnie, “a w konsekwencji zmniejszenie wpływów do budżetów gmin”.
Zwrócił też uwagę, że choć dochody z opłat eksploatacyjnych są jednostkowo wyższe, to częściej pobiera się opłaty za korzystanie ze środowiska. Poza tym są one zaledwie niewielką częścią opłat i podatków pochodzących z tej branży.
– Utrzymanie stawek opłat na zrównoważonym poziomie jest ważne, ponieważ wpływają one na rozwój przedsiębiorczości związanej z rozlewnictwem wód, a każdy ich wzrost zmniejsza zainteresowanie inwestorów, a tym samym może oddziaływać negatywnie na rozwój gospodarczy niektórych regionów np.: w województwie małopolskim, dolnośląskim, śląskim czy lubelskim – napisał wiceminister.
Polecamy także:
- Brak wody i gorsze uprawy do 2050 roku zmuszą miliony ludzi do „wewnętrznej” migracji
- Światowy Dzień Wody: 10 najciekawszych analiz o wodzie
- Co roku przez skażenie wody umiera więcej ludzi, niż w wojnach i katastrofach
- Miliardy litrów wody na wsiach zmarnowane. NIK: stan wodociągów jest zły
- Zatruta Odra. Wody Polskie znalazły setki nielegalnych wylotów ścieków