Nie ma planu zmian w umowie społecznej dotyczącej górnictwa i przyspieszenia odejścia od węgla, twierdzi minister przemysłu Marzena Czarnecka. Uzdrowienia branży dopatruje się w połączeniu jej z segmentem wytwarzania w energetyce.
Minister odnosi się negatywnie do sugestii renegocjowania podwyżek dla górników. Wymagałoby to zmian w umowie społecznej. Tymczasem rząd kontynuuje proces notyfikacji podpisanego w 2021 roku dokumentu w Komisji Europejskiej.
Czytaj też: Śląskie miasta za dekarbonizacją, ale potrzebny plan. Dziś brakuje pomysłu na rozwój regionu [WYWIAD]
– Poza tym to, czy możemy sobie pozwolić na podwyżki, tak naprawdę zależy od tego, czy spółki na nie stać. Jeżeli tak, to zarządy ich pracownikom udzielą, a jeżeli nie, to powstaje problem, z którym muszą sobie nowe zarządy poradzić – powiedziała Marzena Czarnecka w rozmowie z Money.pl.
Oznacza to również, że utrzymany będzie termin zamknięcia ostatniej kopalni węgla kamiennego w 2049 roku.
Górnictwo razem z energetyką
Zdaniem minister przemysłu, bez połączenia wydobycia węgla z energetyką, nie uda się uzdrowić sektora. Dlatego rząd będzie iść w kierunku połączenia wytwarzania energii z górnictwem, by uprościć dostarczanie surowca do konkretnych elektrowni.
Nie będzie natomiast kontynuować projektu Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Ten projekt się nie udał, bo miał złe założenia: nie objął kopalń, twierdzi Marzena Czarnecka.
– Projekt NABE w dotychczasowym kształcie, mówiąc żargonem studenckim, jest projektem „zakopanym”. Natomiast niewątpliwie będziemy iść w kierunku połączenia wytwórstwa z wydobyciem. To wymaga zarówno działań, które muszą być podejmowane po stronie koncernów energetycznych, w związku z kredytami i z finansowaniem tej działalności, ale również z kopalniami, które też marzą o tym, żeby mieć stałego odbiorcę węgla – wskazała w rozmowie z portalem.
Problematyczny import
Szefowa resortu przemysłu odniosła się też do notowanego dziś nadmiaru zapasów węgla. Jej zdaniem to efekt nieodpowiedniego zarządzania importem. Zamiast węgla dla gospodarstw domowych sprowadzano ten odpowiedni dla elektrowni.
Interesuje cię energetyka i ochrona klimatu? Zapisz się na 300Klimat, nasz cotygodniowy newsletter
– Ten węgiel trzeba było odsiać, po czym zostało nam 10-15 proc. węgla, który chcieliśmy sprowadzić, a cała reszta zostaje na zwałach – wyjaśniła.
Zaznaczyła, że sprawa zostanie zgłoszona “odpowiednim organom”. Najpierw jednak ministerstwo musi dostać szczegółowe dane od spółek.
Polecamy także:
- Rząd pokazał plan klimatyczny. Poprzeczka wyżej, choć cele mają być jeszcze bardziej ambitne
- Wydobycie węgla kamiennego w Polsce spada. I to w coraz szybszym tempie
- Jest wyrok sądu w sprawie kopalni Turów. Ekolodzy: Wszystko w rękach rządu
- Część państw UE na dobrej drodze do „zrównoważonej energii”. Polska z lepszym wynikiem niż Belgia