Transport to wciąż jedyny sektor, w którym emisje gazów cieplarnianych do atmosfery nie zmalały od 1990 roku. Dlatego tak ważna jest zamiana pojazdów – ze spalinowych na elektryczne – do której zresztą zobligowane są samorządy. Jak jednak wynika z najnowszych danych, te niekoniecznie radzą sobie z tymi planami.
Transport miejski powinien być niskoemisyjny. W końcu aż 23 proc. emisji CO2 w Unii Europejskiej powodowanych jest przez transport wewnętrzny, czyli realizowany na bliskie dystanse.
Czytaj także: Zmierzch samochodów spalinowych to szansa dla gospodarki, która przyszła zbyt szybko
Warszawa zajmuje 4. miejsce na liście europejskich miast, które ponoszą największe koszty emisji zanieczyszczeń do atmosfery. Tak wynika z najnowszego raportu Banku Gospodarstwa Krajowego „Transport zbiorowy w polskich samorządach – stan obecny i plany na przyszłość”.
Dlatego tak ważne jest, by inwestować w pojazdy nisko i zeroemisyjne – wskazują autorzy raportu. Okazuje się jednak, że samorządy, które w Polsce przejęły pieczę nad transportem publicznym, w większości nie mają takich planów. A nawet jeśli – ich wdrażanie przebiega nadspodziewanie wolno.
Czego wymaga ustawa
Takie badanie przeprowadził BGK. Ankietowane były samorządy objęte wymogami ustawy o elektromobilności, a także te korzystające wcześniej z programu Zielony Transport Publiczny. Odpowiedziało przeszło 60 ze 130 zapytanych samorządów. Jak przyznali autorzy raportu, Warszawa, której plany inwestycji w pojazdy niskoemisyjne mogłyby zaważyć na ogólnym wyniku, nie zdecydowała się wziąć udziału w badaniu.
Na czym dokładnie polega ustawa o elektromobilności? Przede wszystkim zobowiązuje ona jednostki samorządowe do powiększania floty o pojazdy niskoemisyjne. Chodzi głównie o nabywanie autobusów elektrycznych.
W myśl zasady, od 2028 r. samorządy, które liczą co najmniej 50 tys. mieszkańców, będą musiały używać minimum 30 proc. pojazdów zeroemisyjnych lub napędzanych biometanem.
Jak jest teraz?
Jak obecnie prezentuje się tabor w objętych ankietą miastach? Bazując na deklaracjach samorządów można stwierdzić, że znaczna większość (aż 78 proc.) jednostek ma flotę składającą się z mniej niż 10 proc. pojazdów elektrycznych.
Gdybyśmy zsumowali wszystkie pojazdy, dziś 75 proc. z nich to pojazdy spalinowe, wodorowych właściwie nie ma. Jedynie 7 proc. to pojazdy elektryczne – mówili autorzy raportu.
A to oznacza, że perspektywy nie są dobre. Tylko jedna trzecia samorządów przekroczy w 2025 roku próg 20 proc. obecności we flocie pojazdów zeroemisyjnych.
W dodatku spośród prawie 900 pojazdów, które są obecnie kupowane przez samorządy objęte badaniem, ponad 55 proc. stanowią autobusy elektryczne. Jedynie 6 proc. z nich to autobusy wodorowe.
– Jeżeli bieżące plany zakupowe zostaną w pełni zrealizowane, do 2028 r. będziemy mieli ponad 1200 nowych pojazdów zeroemisyjnych. 55 proc. z nich będą stanowiły autobusy elektryczne, a 17 proc. autobusy wodorowe – mówił podczas prezentacji raportu jego współautor, Hubert Pyliński.
Interesuje cię energetyka i ochrona klimatu? Zapisz się na 300Klimat, nasz cotygodniowy newsletter
Jak dodał, samorządy nie przewidują, aby w tym czasie cena elektryków znacząco wzrosła – głównie przez fakt coraz częstszej produkcji tych pojazdów.
Po zrealizowaniu bieżących i planowanych inwestycji odsetek autobusów zeroemisyjnych we flotach samorządów, objętych ustawą o elektromobilności, wyniesie 23 proc. Wynik ten nie pozwoli na przekroczenie progu 30 proc. zdefiniowanego w ustawie.
Na co liczą samorządy?
Samorządy liczą na finansowanie ze środków europejskich. Prawie połowa, bo aż 47 proc. planowanych inwestycji, a także 39 proc. obecnych ma być pokrytych w ten sposób. Samorządy oczekują też wsparcia ze strony budżetu: ma on sfinansować co czwartą złotówkę planowanych zakupów (27 proc.) i 17 proc. obecnych inwestycji.
W wyniku realizowanych inwestycji w elektromobilność w polskich miastach, które wzięły udział w badaniu, pojawią się 334 nowe ładowarki elektryczne typu plug-in i 65 ładowarek pantografowych. W planach samorządów zakłada się zakup kolejnych 572 ładowarek typu plug-in, 69 ładowarek pantografowych i 9 stacji wodorowych.
Więcej o transporcie piszemy tutaj:
- Nie tylko zakaz dla samochodów spalinowych. Co to jest Fit for 55 i co jeszcze oznacza dla Polski?
- Samochody elektryczne już nie takie tanie. Koszt jazdy porównywalny z autem spalinowym
- Zeroemisyjny transport do 2035 roku? Minister klimatu: Europa nie jest na to gotowa
- Koniec z wymówkami. Oto 5 rozwiązań dla czystego transportu miejskiego
- W którym mieście komunikacja miejska jest najtańsza? Sprawdzamy