Nie milkną echa po historycznym unijnym szczycie, podczas którego ustalono, jak będzie wyglądał kolejny siedmioletni budżet Unii Europejskiej.
„Hurra, nadal żyjemy!” – głosi tytuł artykułu opowiadającego o brukselskim szczycie w niemieckim dzienniku Süddeutsche Zeitung.
Był poniedziałek, szósta rano, kiedy kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron weszli do sali prasowej delegacji niemieckiej na drugim piętrze budynku Justus Lipsius w Brukseli.
Merkel i Macron wspólnie ogłosili sukces po kilku dniach walki ramię w ramię z oporem oszczędnego Holendra Marka Ruttego oraz z Viktorem Orbánem i jego węgierskimi metodami szantażu.
Wczoraj w naszym newsletterze 300Sekund pisaliśmy, że grupa oszczędnych (Austria, Dania, Holandia i Szwecja) została spacyfikowana i „zapchano ich” rabatami na wpłaty do wspólnego budżetu. Te kraje ciężko nazwać zwycięzcami. Teraz pytanie, kto jeszcze tu przegrał.
No bo tak: wszyscy się cieszą, jest zgoda, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen uważa, że „Europa jest silna, Europa jest zjednoczona”, a SZ pyta: Czyżby?
„Europa była w ostatnich dniach wszystkim innym: bluźnierstwem, knuciem, niekontrolowaną grupą. Tam Orbán oskarżył Ruttego o nienawiść do Węgier, a Macron wściekle uderzył pięścią w stół i oskarżył kanclerza Austrii Sebastiana Kurza o złe maniery i manipulację.”
Szczyt Rady Europejskiej: wyjaśniamy, jakie decyzje podjęto dziś w Brukseli
„Dziennikarze z całego świata, którzy byli obecni tylko wirtualnie z powodu pandemii, są szczególnie zainteresowani duetem Mercron. Dla wszystkich jasne jest, że bez nich pakiet pomocowy o wartości 750 miliardów euro na walkę ze skutkami pandemii by nie istniał”, pisze niemiecki dziennik.
Faktycznie, jeśli wziąć pod uwagę tylko duet Mercron, to Europa jest silna i zjednoczona. W reszcie kontynentu jest więcej różnic niż podobieństw.
Jedną z podstawowych różnic jest percepcja zwycięstwa.
Zdaniem Viktora Orbána negocjacje wygrał Viktor Orbán. A ponieważ swoje zwycięstwo ogłaszał u boku Mateusza Morawieckiego, to Polska wraz z nim. Po zakończeniu szczytu UE w poniedziałek rano panowie cieszyli się, że oba kraje „broniły swojej narodowej dumy”.
„Udało nam się oprzeć wszelkim próbom, które wiązałyby dostęp do unijnych pieniędzy z kryteriami praworządności”, mówił Orbán podczas konferencji.
„Nie całkiem, ale prawie. Zamiar zmuszenia Polski i Węgier, które od lat dryfują w kierunku demokracji nieliberalnej, do powrotu na właściwą drogę poprzez uderzenie ich tam, gdzie boli, czyli w dostęp do unijnych pieniędzy – ten zamiar został złagodzony”, komentuje SZ.
Ja widać więc zwycięzców jest wielu. Potyczkę przegrała wspólnota.