Osoba zarabiająca średnią krajową i samodzielnie wychowująca dziecko zyskałaby 80 zł miesięcznie, jeśli przeszłaby poprawka PiS do Polskiego Ładu. Gdyby jednak została odrzucona, to ta korzyść zwiększyłaby się czterokrotnie.
Zmiana, jaką posłowie Prawa i Sprawiedliwości zgłosili w czasie prac nad Polskim Ładem w sejmowej Komisji Finansów Publicznych to zastąpienie możliwości wspólnego rozliczania z dzieckiem ulgą od podatku w wysokości 1500 zł.
Pomysł PiS wzbudził duże kontrowersje, zarzucano mu m.in., że uderza w samotnych rodziców wychowujących dzieci.
Zwolennicy tego rozwiązania argumentowali natomiast, że ulga jest lepszym rozwiązaniem, bo wspiera tych, których powinna wspierać, a więc przede wszystkim osoby o niższych dochodach.
Postanowiliśmy to zweryfikować. Efekty poniżej.
Największy zysk przy pensji minimalnej
O pomoc poprosiliśmy Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA, które specjalizuje się w analizowaniu skutków polityki społeczno-gospodarczej. Generalny wniosek: wpływ na dochody samodzielnych rodziców może się znacznie różnić, w zależności od tego, w jakim kształcie Polski Ład wejdzie w życie.
Na wykresie poniżej przedstawiamy symulację, jak się zmienią obciążenia dla samotnych rodziców, w zależności wariantów.
Jak widać, gdyby poprawka PiS przeszła i wspólne rozliczenie zastąpiono by ulgą, wówczas osoby z dochodem do 9 tys. zł brutto miesięcznie zyskają. Najwięcej te, które będą zarabiać mniej więcej minimalną pensję (czyli około 3 tys. zł) – w ich przypadku korzyść wyniesie ok. 250 zł w porównaniu z tym, co mają dziś.
Poprawka zaszkodziłaby jednak tym samotnym rodzicom, którzy zarabiają powyżej 4100 zł. Przy zarobkach rzędu 5850 zł – czyli mniej więcej obecnej średniej krajowej – poprawka daje ok. 80 zł korzyści dla osób wychowujących dzieci samodzielnie. Gdyby jej nie było, to dzięki Polskiemu Ładowi zyskałyby one 337 zł.
Jak się zmienią obciążenia po Polskim Ładzie. Mamy wyliczenia
Ale trzeba też zauważyć, że bez poprawki Polski Ład byłby najbardziej korzystny dla zarabiających znacznie powyżej średniej. Około 380 zł na miesiąc uzyskaliby rodzice z dochodem mieszczącym się w przedziale 6400-8550 zł. Ktoś z zarobkami rzędu 10 tys. zł też dostałby niemało, bo około 180 zł. Po poprawce będzie ponad 120 zł na minusie.
Zyskują małżeństwa o niższym dochodzie
Ekonomiści CenEA policzyli też, jak Polski Ład wpłynie na wielkość obciążeń małżeństw rozliczających się wspólnie. Michał Myck, dyrektor think-tanku zwraca uwagę, że dotychczas wspólne rozliczenie małżonków działało w gruncie rzeczy regresywnie. To znaczy większą korzyść z niego miały te pary, które zarabiały dużo. A największe te, gdzie jedno z małżonków uzyskiwało wysoki dochód, a drugie bardzo niski, albo nie miało go wcale.
Czytaj też: Nowa ulga podatkowa dla rodzin. Skorzysta 110 tys. osób, również na liniowym PIT
Działo się tak dlatego, że system podatkowy w praktyce był liniowy: kwota wolna była bardzo niska, a większość podatników płaciła niższą stawkę PIT.
Po wprowadzeniu rozwiązań z Polskiego Ładu, zwłaszcza po podniesieniu kwoty wolnej do 30 tys. zł, nieco się to się zmieni. CenEA wylicza, że w małżeństwach, w których jedna osoba pracuje na umowie o pracę, a druga nie pracuje, korzyści ze wspólnego rozliczania zwiększą się w przypadku dochodów między 1840 zł a 11400 zł brutto na miesiąc. Przy czym największy zysk – około 380 zł miesięcznie – będzie tam, gdzie zarabia się od 6410 zł do 8550 zł.
Z kolei stracą małżeństwa z dochodem w przedziale 11400-20740 zł brutto miesięcznie. Wynika to z tego, że tzw. ulga dla klasy średniej się nie kumuluje i można ją stosować tylko indywidualnie (nie ma opcji podwajania tej ulgi, jak np. w przypadku kwoty wolnej). Szczegółowe wyliczenia CenEA są na tym wykresie:
Osoba samotna to podatnik w wieku powyżej 25 lat (czyli taki, który już nie łapie się na PIT 0 dla młodych), rozliczająca się według skali podatkowej.
Małżeństwa to pary bezdzietne, gdzie pracuje tylko jedna osoba, która ma więcej niż 25 lat i również rozliczająca się według skali.
Wartości ujemne na wykresie oznaczają spadek obciążenia (czyli korzyść), dodatnie – jego wzrost (a więc stratę).
OPINIA – Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA:
Wspólne opodatkowanie małżonków w wielu krajach zostało wycofane, a jednym z głównych argumentów przejścia na system w pełni indywidualny był jego negatywny wpływ na zatrudnienie jednego z małżonków – w szczególności współmałżonka o potencjalnie niższych zarobkach.
Można to wytłumaczyć na przykładzie efektów zmian, jakie wprowadza Polski Ład. Dzięki nim przy wspólnym rozliczeniu, dochód podlegający opodatkowaniu do 60 tys. zł będzie zwolniony z podatku dochodowego. W wariancie, gdzie to mąż uzyskuje takie zarobki, a żona nie pracuje, dzięki skumulowaniu nowej kwoty wolnej przy wspólnym rozliczeniu jego dochód będzie obciążony jedynie składkami na ZUS i NFZ.
Gdyby żona jednak chciała pójść to pracy, to nawet zarabiając niewiele doprowadzi do tego, że próg 60 tys. zł zostanie przekroczony. Każda „nadwyżka” ponad ten próg będzie już opodatkowana krańcową stawką w wysokości 26 proc, co wynika z zsumowania 9-proc. składki zdrowotnej i 17-proc. PIT. Tak właśnie wspólne opodatkowanie może ją zniechęcić do podjęcia zatrudnienia.
Często wymienianą cechą wspólnego rozliczenia jest też jego regresywny charakter – co ważne, im większa progresja w systemie podatkowym, tym wyższe korzyści odnoszą małżeństwa o wysokich dochodach i dużej dysproporcji dochodów między małżonkami.
Obydwa efekty można byłoby ograniczyć, wprowadzając również w przypadku małżeństw rozwiązanie zaproponowane przez Prawo i Sprawiedliwość w odniesieniu do rozliczeń osób samodzielnie wychowujących dzieci. Ogólnie rzecz biorąc, patrząc na efekty proponowanych rozwiązań z punktu widzenia korzyści płynących ze wspólnego rozliczenia, m.in. tego, jak w przypadku małżeństw funkcjonować będzie tzw. ulga dla „klasy średniej”, wydaje się, że system prędzej czy później wymagać będzie kompleksowego uporządkowania. Ważnym elementem przyszłych zmian będzie podejście zarówno do ulg na dzieci jak i wspólne rozliczenie. Polski Ład zwiększa progresję w polskim systemie podatkowym i otwiera pole do dyskusji dotyczące tego, jak w takim kontekście potraktować różne elementy systemu. Szkoda, że dyskusja nad przyjmowanymi rozwiązaniami jest tak ograniczona.