Nie może być tak, że jedna grupa kredytobiorców jest uprzywilejowana względem drugiej grupy – tak o frankowiczach i opinii rzecznika mówili przedstawiciele Związku Banków Polskich.
Po uznaniu umowy kredytu hipotecznego za nieważną ze względu na nieuczciwe warunki konsumenci mogą dochodzić względem banków roszczeń wykraczających poza zwrot świadczeń pieniężnych – ocenił w opinii rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE Michael Collins. Sprawa dotyczy frankowiczów z Polski.
Banki są przeciwne
Sprawa wywołuje liczne kontrowersje. Z opinią nie zgadzają się banki. W poniedziałek podczas konferencji mówili o tym przedstawiciele Związku Banków Polskich.
– To jest tylko opinia i nie jest wiążąca ani dla sędziów Trybunału, ani dla sądów krajowych. Warto nadmienić, że to stanowisko jest sprzeczne z dotychczasowym orzecznictwem TSUE – mówił Tadeusz Białek, wiceprezes ZBP.
Zdaniem Białka widać więc w tym „dość dużą niekonsekwencję rzecznika”. Ten bowiem już wcześniej opiniował, że „nie decyduje prawo unijne, a krajowe”.
Zdaniem ZBP taka opinia jest dowodem niesprawiedliwości.
– Nie może być tak, że jedna grupa kredytobiorców jest uprzywilejowana względem drugiej grupy, osiągając przy tym dodatkowe wzbogacenie – mówił Białek.
ZBP uważa, że trzeba się temu przeciwstawić – jako obywatele.
Jednocześnie ZBP opowiada się za przyjęciem ustawy, która uregulowałaby kwestie rozliczeń między bankami i kredytobiorcami w przypadku stwierdzenia nieważności umowy.
– Wszystkie siły polityczne powinny przyjąć rozwiązanie, które przetnie ten węzeł – powiedział prezes ZBK Krzysztof Pietraszkiewicz podczas telekonferencji z dziennikarzami.
– Nie chcemy na razie wnikać, jak powinny wyglądać szczegółowe rozwiązania, powinny jednak prowadzić do tego, żeby to było zbliżone do rozliczeń kredytów złotowych – dodał, odnosząc się do prasowych doniesień o pracach nad ustawą zabezpieczającą banki na wypadek niekorzystnego dla nich wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE).
Zdania podzielone
Po stronie frankowiczów opowiedział się już prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Tomasz Chróstny. Wskazał, że banki nie mają podstaw żądać wynagrodzenia za korzystanie z kapitału w sytuacji upadku umowy z ich winy.
– Opinia Rzecznika Generalnego TSUE jest zbieżna z naszym wieloletnim stanowiskiem. Od dawna podnosiliśmy, że banki nie mają podstaw żądać wynagrodzenia za korzystanie z kapitału w przypadku upadku umowy z ich winy, czyli w związku ze stosowaniem postanowień niedozwolonych – wskazał Chróstny.
Z kolei prezes PFR Paweł Borys twierdził, że „stanowisko rzecznika generalnego TSUE grozi poważnymi turbulencjami w gospodarce”.
– Na sfinansowanie roszczeń dot. kredytów frankowych złożymy się wszyscy jako podatnicy – powiedział.
O sytuację banków nie martwi się natomiast prezes stowarzyszenia SBB Arkadiusz Szcześniak.
– Jak przy każdym wyroku banki mówią, że będą miały gigantyczne problemy, po czym zarabiają po kilkanaście miliardów rocznie, więc myślę, że jak zwykle nic im się nie stanie. Kwestia, żeby działały zgodnie z prawem – skomentował opinię rzecznika TSUE.
Więcej o frankowiczach piszemy tutaj:
- Po opinii rzecznika TSUE w sprawie frankowiczów. Media: Będzie fala pozwów
- UOKiK o umowach kredytowych: opinia rzecznika TSUE zgodna z naszym stanowiskiem
- ZBP o opinii rzecznika TSUE: to punkt wyjścia do wewnętrznej dyskusji
- Frankowicze kontra banki. Szef KNF przed TSUE: grozi nam destabilizacja systemu bankowego
Mówić o poszkodowanych ze są uprzywilejowani. W stanach zapłacili by jeszcze rekompensaty ale w bantustanie problem jest z egzekwowaniem prawa, bo durzy może więcej.
1/2 Po pierwsze po unieważnieniu umowy to już nie są żadni kredytobiorcy więc banki ani nikt inny nie ma prawa tak mówić bo jest to nieprawda. Po drugie ludzie zanim zaczęli szturmować sądy to prosili się kilka lat o przewalutowanie tak jakby kredyt był złotowy i wtedy banki nie uważały za stosowne bronić równości. Co więcej straszyły, że jeśli ktoś będzie śmiał próbować uregulować temat ustawowo to poruszą nie bo i ziemię żeby to storpedować.
2/2 Po trzecie gdyby nie uniewaznienia, a kurs skoczyłby na 10zł z pewnością nie martwiły by się kwestiami równościowymi. Po czwarte niech ktoś wreszcie zapyta czemu, skoro mają taką podbramkową sytuacje, przepalają miliony na drugie instancje, kontrapozwy, kasacje i inne bzdury w sprawach z góry przegranych?!!!