Ceny artykułów szkolnych wzrosły o 6,2 proc. rok do roku, wynika z szacunków firmy badawczej UCE Research. Gdyby nie wojna cenowa między sieciami handlowymi to, zdaniem autorów badania, wyprawka szkolna w tym roku byłaby zdecydowanie droższa.
UCE Research porównała dane zebrane między 1 lipca a 18 sierpnia br. i w analogicznym okresie 2023 roku. Badanie dotyczyło 22 podstawowych kategorii i 59 najczęściej wybieranych przez konsumentów produktów. Łącznie zestawionych zostało ze sobą ponad 12,1 tys. cen detalicznych, w tym regularnych i promocyjnych.
Niewielki wzrost cen
– W mojej ocenie, wzrost cen jest niewielki. Spodziewałem się większej wartości. Jednak trzeba na to spojrzeć z nieco szerzej perspektywy. Badanie obejmuje cały lipiec i tylko połowę sierpnia. A to jest dość istotne, bo czym będzie bliżej do początku roku szkolnego, tym mocniej będą obniżane ceny na ww. asortyment, choć wątpię, aby to były znaczne upusty. W minionych latach, dzięki zwlekaniu z tego typu zakupami niemal do ostatniej chwili, konsumenci mogli dodatkowo zaoszczędzić nawet ok. 15-20 proc. – szacuje Robert Biegaj, ekspert rynku retailowego i współautor raportu z Grupy Offerista.
Jednocześnie ekspert zaznacza, że porównano tegoroczne ceny do zeszłorocznych, kiedy inflacja była praktycznie na szczycie.
– Dlatego też podwyżka nie wygląda na dużą, ale faktycznie w sklepach jest naprawdę drogo. I gdyby nie wojna cenowa, w tym roku artykuły szkolne byłyby zdecydowanie dużo droższe, tj. na pewno o kilka procent. Mielibyśmy wówczas dwucyfrowy wzrost cen rok do roku – tłumaczy Robert Biegaj.
Wojna na promocje coraz większa
A jak wygląda wojna cenowa w sklepach? Z szacunków Hiper-Com Poland i UCE Research wynika, że w okresie od 1 lipca do 15 sierpnia i w analogicznym okresie ub.r. sieci handlowe w sumie zrobiły ponad 12,6 tys. promocji na art. szkolne. Odnotowano ich nieco ponad 5,8 tys. w ww. czasie ub.r. i przeszło 6,8 tys. – w te wakacje. Zatem rok do roku przybyło 17,9 proc. promocji w sklepach. To duży wzrost.
Im bliżej roku szkolnego, tym chętniej sklepy robią promocje na artykuły szkolne. Czy klienci czekają zatem z zakupami na promocyjny szczyt? W lipcu wyprawki dla swoich pociech kupiło 8,7 proc. Polaków. Na początku sierpnia zrobiło to 26,7 proc. rodziców lub opiekunów, a 21,6 proc. zajęło się tym w połowie miesiąca. Natomiast 26,1 proc. planuje kupić wyprawkę na koniec sierpnia. Z początkiem września artykuły szkolne chce kupić 9,2 proc. konsumentów, a 2,6 proc. zamierza czekać nawet do połowy miesiąca. Natomiast 5,1 proc. nie wie, kiedy tym się zajmie.
– Właściwie to już narodowa tradycja, że z tego typu zakupami czekamy do samego końca. A czasem nawet robimy je na początku września. W lipcu rodzice jeszcze nie myślą o szkole. To szczyt wakacji i nie zawracają sobie tym głowy, zwłaszcza że artykulów szkolnych nie brakuje w sklepach. A czym bliżej do roku szkolnego, tym chętniej sklepy robią na nie promocje. W sierpniu Polacy najczęściej zaopatrują dzieci do szkoły. Potwierdzają to wyniki raportu, który pokazuje, że w tym miesiącu łącznie dokona tego aż 74,4 proc. badanych – wskazuje Robert Biegaj.
Ekspert zauważa również, że zmieniła się dynamika planowania i robienia szkolnych zakupów:
– W minionych latach największy boom przypadał dosłownie na sam koniec miesiąca. Dotyczył nawet 40 proc. konsumentów. Teraz będzie inaczej, bo Polacy mniej intensywnie czekają na większe promocje, gdyż poprawiła się ich sytuacja finansowa. Coraz częściej wolą zrobić takie zakupy nieco wcześniej, żeby nie zostawiać ich na ostatnią chwilę, oczywiście kosztem mniejszych oszczędności – podsumowuje ekspert z Grupy Offerista.
Oprac. Dorota Mariańska
To też może Cię zainteresować:
- Rewolucja w szkołach. Rozporządzenie znoszące prace domowe zostało podpisane
- Zakaz używania telefonów w szkołach. Wielka Brytania idzie za przykładem państw Zachodu
- Szkoła w naturze, bez ławek, bez murów. W Nowej Zelandii jest ich coraz więcej
- Nie tylko prace domowe i podwyżki płac. Polska szkoła potrzebuje znacznie głębszych zmian [WYWIAD]