Gdzie kupić węgiel na zimę? I jak to zrobić? Możesz wynająć kolejkowicza, albo kupić specjalnego bota. Jeśli chcesz podejść do sprawy systemowo, to zawsze jest jeszcze doradca do wynajęcia. Tak na niedoborach węgla wyrasta nowy biznes.
Nadchodząca zima może być wyjątkowo trudna dla Europy. Szybujące w górę ceny prądu, przestoje fabryk i możliwe niedobory paliw to już nie tylko koszmary rządzących i obywateli. UE coraz mocniej zdaje sobie sprawę, że kryzys energetyczny to po prostu scenariusz, na który się trzeba przygotować.
Problemy nie omijają Polski. Oprócz drogiej benzyny i potencjalnych niedoborów gazu ziemnego nad Polakami krąży też widmo drogiego węgla. Albo co gorsza, jego braku.
Dlaczego w Polsce brakuje węgla
Polska energetyka ciągle w dużej mierze opiera się na węglu. Zapotrzebowanie na ten surowiec jest zaspokajane przez krajowe wydobycie. Ale za ok. 20 proc. polskiej konsumpcji węgla odpowiada import – trzy czwarte z tego pochodziło z Rosji.
Importowany węgiel w największej części trafiał do małych elektrociepłowni i gospodarstw domowych. Tych pierwszych jest w Polsce ponad 700 (chociaż nie wszystkie korzystają wyłącznie z węgla). Do tego dochodzi 55 proc. gospodarstw domowych, które wykorzystują ogrzewanie kotłem na paliwo stałe. Czyli, bagatela, ok. 3,15 mln domów.
Rosyjski węgiel kupowaliśmy przede wszystkim dlatego, że był tani. Ale w grę wchodziły także właściwości surowca i kwestie transportu. Kaloryczność węgla z Rosji jest zbliżona do tego polskiego. Można go było także importować drogą lądową, zamiast kontenerami.
Po wprowadzeniu embarga na rosyjski węgiel, Polacy stanęli przed pytaniem, czym palić zimą w piecu. Choć zakontraktowano dostawy kilku milionów ton węgla od innych dostawców, to węgla po prostu brakuje. Dodatek węglowy, który ma wyrównać różnicę w obecnej cenie surowca i cenie sprzed wojny, niewiele tu na razie zmienia.
Kupno węgla – zwłaszcza w cenie, którą są w stanie zapłacić Polacy – nie jest dziś proste. W składach węgla jest pusto, bo przedsiębiorcy nie chcą sprzedawać droższego węgla z Indonezji czy Australii, który jest gorszy od polskiego produktu.
Polski węgiel można kupić bezpośrednio w Polskiej Grupie Górniczej. O ile rzecz jasna mamy dużo czasu, stały dostęp do internetu i chociaż trochę szczęścia. Musimy również mieć deklarację o wykorzystaniu węgla jako źródła ogrzewania złożoną do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków.
Jak kupić węgiel w PGG
Sprzedaż w sklepie PGG jest prowadzona tylko przez dwa dni w tygodniu, we wtorki i czwartki po południu, do wyczerpania zapasów. Wejście na stronę PGG w tych godzinach jest często niemożliwe. Przeciążenie serwerów skutkuje błędami i problemami technicznymi w zamówieniu. Ma świadomość tego samo PGG, które tłumaczy na swojej stronie, co zrobić, jeśli uda nam się już dodać produkt do koszyka, ale w trakcie zakupów padnie nam strona.
Nie powala też dostępność produktu. Do tej pory – od początku roku – węgla starczyło dla 190 tys. zarejestrowanych użytkowników. To niecała jedna trzecia wszystkich osób, które do tej pory założyły konto w sklepie. I – przyjmując, że jedno gospodarstwo domowe może dysponować tylko jednym kontem, co zresztą jest zgodne z regulaminem sklepu – zaledwie 6 proc. wszystkich gospodarstw domowych, używających węgla do ogrzewania.
Polecamy też: Kryzys gazowy w UE: wielkie oszczędzanie i rekordowe ceny. Co czeka Polskę?
We wtorek 23 sierpnia PGG wprowadziło dodatkowo limit ilości, jaką może kupić jeden klient. Nie jest to już 5 ton, jak po uruchomieniu sklepu. Limit spadł do 3 ton. A to może się okazać za mało na całą zimę, zwłaszcza przy węglu o niższej kaloryczności.
Kolejkowicze XXI wieku
Braki węgla i problemy z jego zakupem są – paradoksalnie – mocnym dowodem na działanie wolnego rynku. Bo na tych kłopotach coraz szybciej wyrasta nowy biznes. A konkretnie oferty wsparcia w zakupie węgla. Oczywiście nie za darmo.
Choć do zimy jeszcze kilka miesięcy, to w mediach społecznościowych mamy prawdziwy wysyp ofert usług tego typu. Są ściśle sprofilowane na zakupy w sklepie internetowym PGG. I jest ich co najmniej kilka rodzajów.
Wariant podstawowy to kolejkowicz XXI wieku. Działa to tak, jak w krótkich żołnierskich słowach wytłumaczył mi jeden z ogłoszeniodawców: – Podaje mi Pani dane do konta na PGG, a ja kupuję.
Kolejkowicz, wykorzystując dane klienta, loguje się jego konto w sklepie. Rezerwuje węgiel, korzystając z tego, że ma więcej czasu, sprzyja mu szczęście i ma jakieś inne nieprzeciętne zdolności. Klient może opłacić zamówienie – rzecz jasna, po dokonaniu przelewu na konto pomocnika.
Problem polega na tym, że podając komuś dane do logowania na konto PGG udostępniamy nie tylko swój pusty zakupowy koszyk. Aby zarejestrować się w tym sklepie potrzebujemy i nazwiska, i konta bankowego, i numeru PESEL, i deklaracji CEEB z naszym adresem. To wszystko może się dostać w bardzo niepowołane ręce.
Zastrzegają to zresztą sami ofertodawcy. „Uważaj na nieuczciwe oferty” – czytamy w jednym z ogłoszeń. Inny z oferentów wskazuje: „Gwarantuję poufność danych osobowych i po całym procesie zalecam zmianę hasła logowania”.
Mimo tych niebezpieczeństw zainteresowanie ponoć jest ogromne. Tak mówią kolejkowicze, z którymi rozmawialiśmy poprzez portal ogłoszeniowy. Na pytanie, czy da się zarejestrować na dzisiejszą sesję sprzedażową, odpowiadają zgodnie – „nie”. Dostaliśmy jednak oferty zapisu na przyszły tydzień, na przyszły miesiąc czy też wpisania na listę oczekujących.
Ceny takiego pośrednictwa, zgodnie z uzyskanymi przez nas informacjami, wahają się od 250 do 900 zł.
Bot węgiel ci kupi
Dla zwolenników nowinek technologicznych lub ludzi nie aż tak ufnych jest drugi, innowacyjny wariant. To zautomatyzowanie zakupu. Na OLX można znaleźć oferty sprzedaży wirtualnego bota, który automatycznie loguje nas do sklepu i próbuje dokonać zakupu.
– Oferuję pomoc w zakupie węgla luzem w e-sklepie PGG. Posiadam specjalnie napisany w tym celu program, który, będąc umieszczonym na serwerze z łączem światłowodowym, znacznie zwiększy szanse na zakup węgla dla ciebie i twoich bliskich – czytamy w jednej z takich ofert.
Można by powiedzieć, że potrzeba matką wynalazku. Innego zdania jest Polska Grupa Górnicza, która zabrania korzystania z takich botów.
Polecamy też: Pokusa nadużycia. Włosi wydali fortunę na zmniejszenie emisji z budynków
– Aplikacja sklepu PGG S.A. zapisuje fakt dokonania transakcji wraz z numerem IP, z którego ją wykonano. Podejrzenie, że klient używa programów do automatyzacji zakupów, skutkuje blokadą ruchu z danego IP – podaje grupa na swojej stronie. A administratorzy e-sklepu dodają:
– Logi systemowe są na bieżąco przeglądane i analizowane przez administratorów, a informacje o podejrzanych próbach transakcji przekazuje się do Biura Kontroli Wewnętrznej w spółce, które ściśle współpracuje z organami ścigania.
Do momentu publikacji tego tekstu nie otrzymaliśmy od PGG odpowiedzi na pytanie o skalę wykorzystania tego typu rozwiązań i liczbie nałożonych blokad.
Znaleźliśmy jednak dane dotyczące kwot, jakich życzą sobie twórcy botów za ich udostępnienie. Jest to od 600 do 1000 złotych.
Węglowy coaching
Trzecie rozwiązanie jest dla osób, które boją się konfliktu z prawem i chcą podejść do sprawy systemowo. Oto na rynku pojawił się prawdziwy konsulting węglowy.
Jeden z ogłoszeniodawców oferuje sprzedaż specjalistycznego poradnika w formie PDF dotyczącego tego, jak usprawnić proces kupna węgla.
– Jeśli zajrzałeś na tą stronę to pewnie jesteś kolejną z setek tysięcy sfrustrowanych osób, które próbują zamówić węgiel na stronie PGG. Nadchodzi godzina sesji sprzedażowej i strona ciągle nie odpowiada, nic się nie ładuje, albo otrzymujesz komunikat, żeby spróbować później. Na szczęście wiem jak sobie z tym poradzić i chcę się tym z Tobą podzielić – reklamuje swoją usługę autor poradnika.
Jego tekst zawiera opis kilku „prostych czynności”, dzięki którym uda nam się zamówić węgiel nawet w ciągu jednej sesji sprzedażowej. Poradnik zawiera opis odpowiedniego przygotowania sprzętu, najlepszej godziny logowania, strony do śledzenia asortymentu oraz konkretnych czynności jakie należy wykonać, jeśli strona się nie ładuje itp.
Autor zastrzega, że sprzedaż poradnika odbywa się za pośrednictwem firmy, a za zakup jego dzieła możemy otrzymać fakturę. Cena za poradnik: 199 złotych.
To jednak nie wszystko. Można znaleźć już pełną obsługę zakupu. Jeden z potencjalnych „pomocników” za 500 zł, oprócz pomocy w zakupie, oferuje („dla zainteresowanych”) namiary na „sprawdzony skład” węgla, który odbierze, skruszy, spakuje i przygotuje do transportu zamówienie z PGG, a do tego także pomoc w znalezieniu przewoźnika.
Polecamy też:
- Polacy ruszyli po dodatek węglowy. „Zainteresowanie jest nieprawdopodobne”
- Rekordowe ceny energii. Z problemem mierzy się cała Europa
- Węgiel węglowi nierówny. Import spoza Rosji może nie starczyć na polskie potrzeby
- Polowanie na pompy ciepła. Popyt jest tak duży, że trzeba czekać nawet rok na instalację
- Nie tylko węgiel. Ceny opału przed zimą niepokoją wszystkich Polaków
Trzeba było nie zamykać kopalń, nawet kosztem dofinansowania wydobycia węgla. Tylko kraje głupie i słabe rezygnują z własnych źródeł energii.