Polscy naukowcy opracowali nowy rodzaj testów grupowych wykrywających SARS-CoV-2. Jeden test pozwoli na przebadanie nawet kilkunastu osób, a to z kolei oznacza sporą oszczędność pieniędzy.
Naukowcy z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Neckiego Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, w ramach projektu SONAR Anty-CoronaVirus, realizowanego przy wsparciu środków Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, stworzyli testy przesiewowe nowej generacji. Celem programu było wypracowanie strategii pozwalającej na testy genetyczne całych grup osób, które są szczególnie podatne na infekcję SARS-CoV-2.
Jeden test, wiele wyników
Dane Sanepidu wskazują, że w Polsce odsetek pozytywnych testów na SARS-CoV-2 to zaledwie 5 proc. Oznacza to, że 95 proc. wykonywanych testów jest negatywnych. Dzięki testom grupowym można odrzucić osoby, które nie są nosicielami wirusa i nie zarażają. Problem polega jednak na tym, że skutecznych testów umożliwiających taką diagnostykę, nie ma. Wkrótce może się to zmienić dzięki uczonym z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. Neckiego.
„Jesteśmy gotowi do wprowadzenia testów grupowych. Nasz koncept działa – sprawdziliśmy go na 701 próbkach pobranych od pacjentów z potwierdzoną infekcją SARS-CoV-2” – mówi prof. Agnieszka Dobrzyń, kierownik projektu.
Założenie naukowców z IBD jest proste – przy pomocy jednego testu można sprawdzić nawet kilkadziesiąt osób. Badania z licznych placówek na całym świecie wykazały, że wirus SARS-CoV-2 jest wykrywalny testem grupowym w puli uzyskanej z połączenia 30 osób, nawet w bardzo małych stężeniach.
Dalsze ustalenia wykazały, że jednym testem opłaca się przebadać maksymalnie 12 osób. Nie jest to jednak założenie ostateczne. Wielkość grupy podatnej na testy zbiorowe jest zależna od odsetka osób zakażonych w danej populacji – zespół prof. Dobrzyń zaproponował trzy warianty.
Gdy odsetek zakażonych wynosi poniżej 2 proc., pojedynczym testem można sprawdzić 12 próbek. Jeżeli w grupie jest 2-8 proc. zarażonych, konieczne jest użycie testu kratkowego 8x po 12 próbek. A kiedy zakażonych 8-15 proc. populacji, stosuje się jeden test na cztery próbki.
Co jednak w przypadku grup, w których zakażonych jest ponad 15 proc. populacji? Naukowcy twierdzą, że w takiej sytuacji testy grupowe stają się nieopłacalne, a lepszym rozwiązaniem jest zastosowanie standardowych badań.
Testy zaproponowane przez uczonych z IBD mogą pomóc w lepszej kontroli epidemiologicznej dużych grup ludzi.
„Powinniśmy zastosować testy grupowe w podstawowej diagnostyce COVID-19 u wszystkich, a już na pewno w grupach, w których spodziewany jest niski odsetek zachorowań, np. w firmach, fabrykach czy szkołach – wszędzie tam, gdzie grupa ludzi musi przebywać w jednym pomieszczeniu” – wyjaśnia prof. Dobrzyń.
Test, który rozwiąże oczy
Zespół prof. Dobrzyń przekonuje, że idealną grupą testową są studenci uczelni medycznych, którzy prędzej niż później będą musieli wrócić do zajęć praktycznych. Przed wpuszczeniem całych tłumów studentów medycyny do klinik, należałoby poddać ich badaniom, by wyłapać zakażonych, stanowiących zagrożenie dla innych lekarzy i pacjentów, z którymi będą mieć kontakt.
Już niedługo mają rozpocząć się badania pilotażowe na wybranych grupach pracowników służby zdrowia i studentów medycyny. Potwierdzą one, czy opracowane protokoły są faktycznie skuteczne i mogą być stosowane w populacji ogólnej.
Skuteczne testy grupowe wykrywające SARS-CoV-2 mogą być prawdziwym przełomem w walce z pandemią COVID-19. Niedawno Tedros Adhanom Ghebreyesus – dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) – powiedział, że bez powszechnych testów na SARS-CoV-2 jesteśmy jak strażacy próbujący ugasić ogień z zakrytymi oczami. Czas je w końcu odsłonić.
Projekt dofinansowano z programu „Społeczna odpowiedzialność nauki” Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego.