Najważniejsza informacja dziś: ten tydzień będzie trwał tylko cztery dni. Ale to nie oznacza, że będzie nudno.
Po publikacji marcowe inflacji, która zaskoczyła ekonomistów (bo okazała się wyższa, niż wcześniej podawał GUS w informacji wstępnej), w tym tygodniu będziemy mieli całą serię danych makro.
Przypomnijmy: 15 kwietnia GUS podał, że inflacja konsumencka w Polsce wyniosła 11 proc. w ujęciu rocznym według ostatecznych danych za marzec 2022 roku. To najwyższy wzrost cen od prawie 22 lat.
Dziś inflacja bazowa
Dziś z kolei NBP poda najnowsze dane o tzw. inflacji bazowej. To taki sposób mierzenia tempa wzrostu cen, który nie uwzględnia cen najbardziej zmiennych, takich, które mogą kształtować się pod wpływem jakichś zewnętrznych czynników, na które polityka pieniężna banku centralnego nie ma wpływu. Z inflacji bazowej są więc wyłączone m. in. ceny energii i żywności.
Co można wyczytać z tych danych? W dużym uproszczeniu, inflacja bazowa pokazuje, czy i jak ceny rosną pod wpływem popytu krajowego, na który można oddziaływać stopami procentowymi. A przekładając to na język bieżącej polityki: dziś dowiemy się, na ile szybko rosnąca inflacja to tzw. putinflacja, a ile w niej skutków zbyt późnej reakcji Rady Polityki Pieniężnej na wzrost cen z poprzednich miesięcy.
Skąd się wzięło określenie putinflacji? 12 kwietnia taki termin ukuł premier Morawiecki odnosząc się na konferencji prasowej do ostatnich podwyżek stóp przez Radę Polityki Pieniężnej.
– Każdy, kto płaci wyższa ratę powinien wiedzieć, że to efekt putinflacji, przyczyną jest wojna na Ukrainie, którą rozpętał Putin. Mamy trudne warunki gospodarcze – stwierdził wtedy premier.
NBP poda dane o inflacji bazowej o 14:00. Analitycy bankowi prognozują, że będzie wysoka, np. dział makroekonomiczny Pekao SA spodziewamy się przyspieszenia inflacji po wyłączeniu cen żywności i nośników energii do 7 proc.