Inflacja konsumencka w Polsce wyniosła 11 proc. w ujęciu rocznym według ostatecznych danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) za marzec 2022 roku. To najwyższy wzrost cen od prawie 22 lat.
Inflacja według GUS była w marcu wyższa, niż w lutym, kiedy to wyniosła 8,5 proc.
Według wstępnego odczytu sprzed dwóch tygodni, wskaźnik CPI wyniósł 10,9 proc. i było to więcej, niż oczekiwali ekonomiści. Wtedy eksperci nie doszacowali tempa wzrost cen paliw. Gwałtowny skok cen ropy, jaki nastąpił po wybuchu wojny w Ukrainie, doprowadził do ostrych podwyżek cen benzyny i oleju napędowego na stacjach benzynowych w pierwszych dniach marca. Ceny detaliczne diesla po raz pierwszy w historii przekroczyły 8 zł za litr.
Dzisiejsze dane GUS oznaczają, że inflacja w marcu jest najwyższa od lipca 2000 roku. Wtedy indeks CPI sięgał 11,6 procent.
Według opublikowanych w piątek danych GUS, paliwa do prywatnych środków transportu zdrożały w samym marcu w porównaniu z lutym aż o 28,1 procent.
Innym powodem wzrostu inflacji były coraz wyższe ceny żywności. W marcu były one już o 2,4 proc. wyższe niż w lutym i o 9,6 proc. wyższe, niż przed rokiem.
Ogółem ceny towarów wzrosły w marcu o 11,6 proc. rok do roku i aż o 4,1 proc. wobec lutego. Usługi też szybko drożeją, w ciągu marca ich ceny wzrosły o 0,8 proc., ale w porównaniu z marcem 2021 r. są wyższe o 9,1 proc.
To, jak wzrosły w ciągu roku ceny wybranych towarów i usług pokazuje ta grafika od GUS. Na uwagę zasługuję prawie 18-proc. wzrost cen użytkowania mieszkania i nośników energii. To efekt skokowego wzrostu cen gazu (49,2 proc.), opału (61,3 proc.), czy wywozu śmieci (11,1 proc.).
Sprawdź, jak kształtował się wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych w marcu 2022 r. w porównaniu z marcem 2021 r.https://t.co/5ZVyiMVzwO#GUS #CPI #WskaźnikCen #statystyki #inflacja pic.twitter.com/qPRM3f5YQL
— GUS (@GUS_STAT) April 15, 2022
Według większości ekspertów dwucyfrowa inflacja w marcu to dopiero wstęp. Inflacyjny pik spodziewany jest dopiero w połowie roku, choć dziś mało kto podejmuje się sporządzenia konkretnych prognoz tempa wzrostu cen.
Obok nośników energii to ceny żywności będą zapewne najmocniejszych motorem wzrostu inflacji w kolejnych miesiącach. Ukraina i Rosja to kraje, które są wiodącymi eksporterami surowców rolnych, zwłaszcza olejów roślinnych i zbóż. A sprzyjająca Rosji Białoruś jest do tego jednym z największych producentów nawozów.
Ceny żywności jeszcze wzrosną
To ceny żywności są jedną z największych niewiadomych, z którą trzeba się mierzyć prognozując inflację w przyszłości. Już w marcu indeks światowych cen żywności, publikowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) osiągnął poziom 159,3 pkt., rosnąc o 12,6 proc w porównaniu z lutym. To było najszybsze tempo wzrostu tego indeksu od 14 lat. Sam poziom indeksu był natomiast najwyższy w historii, czyli od momentu pierwszej publikacji w 1990 roku.
Ogółem, w ciągu ostatniego roku ceny żywności mierzone indeksem FAO wzrosły o 34 procent.
Eksperci organizacji wiążą to właśnie z wojną na Ukrainie, która wywołała napięcia na rynku żywności. FAO zwraca uwagę, że blisko 50 krajów jest uzależnionych od pszenicy importowanej z Rosji i Ukrainy, bo sprowadza z tych państw co najmniej 30 proc. importowanego zboża.
Polecamy także: Gwałtowny wzrost cen żywności, indeks FAO na rekordowym poziomie. Wojna w Ukrainie jednym z powodów
Według danych zbieranych przez FAO ceny zbóż i olejów roślinnych rosną najbardziej gwałtownie. W przypadku zbóż indeks cen wzrósł w miesiąc o 17,1 proc. i wyniósł aż 170,1 pkt. Indeks cen olejów roślinnych wyniósł z kolei aż 248,6 punktu. To o 23,2 procent więcej, niż w lutym.
Co dalej z cenami paliw
Jeszcze większą zagadką są ceny nośników energii. Ich gwałtowny wzrost na początku wojny był najpierw spowodowany obawami o ciągłość dostaw z Rosji do Europy, potem strachem przed skutkami sankcji Zachodu i wizją odcięcia się Unii Europejskiej od rosyjskiej ropy i gazu.
Ale póki co UE nie zdecydowała się na tak radykalny krok, ograniczając się jedynie do wprowadzenia embarga na rosyjski węgiel i to dopiero od sierpnia. Do tego kraje zrzeszone w Międzynarodowej Agencji Energetycznej zdecydowały o uwolnieniu dużych rezerw ropy, a wcześniej na ten sam krok zdecydowały się samodzielnie Stany Zjednoczone.
Czytaj też: Kolejne rezerwy ropy trafią na rynek. Ma to stabilizować ceny paliw na świecie
Rynek zaczął też obstawiać spadek popytu na energię ze strony Chin zakładając powtórkę scenariusza covidowego. Chiny notują wzrost liczby zakażonych Covid-19 i niezmiennie stosują politykę „zero covid”, co sprowadza się do szerokich lockdownów w całych regionach. Na przełomie marca i rotacyjnie zamykane były dzielnice Szanghaju, jedno z najważniejszych ośrodków gospodarczych Chin i ważnego portu. To wszystko może osłabiać tempo wzrostu chińskiej gospodarki, a więc również powodować spadek zapotrzebowania na surowce, w tym ropę.
Efekt jest taki, że ceny ropy na światowych rynkach bardzo się wahają. W ciągu ostatniego tygodnia baryłka ropy Brent potaniała do poziomu poniżej 100 dolarów, by potem wzrosnąć do 107 dolarów.
Szczyt inflacji w lecie
Mimo tych wszystkich niepewności, ekonomiści próbują pisać inflacyjne scenariusze na dalszą część roku, choć zdają sobie sprawę, jak dużym błędem mogą być one obarczone.
Według Santander Bank Polska dwucyfrowa inflacja w marcu to dopiero początek.
– Nasz scenariusz bazowy zakłada stabilizację CPI (wskaźnika inflacji – przyp. 300G) w okolicy 11 proc. rok do roku do późnego lata i potem jej stopniowy spadek – napisali w jednym z raportów. Ale, według nich, jest dość prawdopodobne, że inflacja może być wyższa od obecnie prognozowanej.
Bank Millennium zwraca z kolei uwagę, że presja inflacyjna ma szeroki zakres i coraz silniej napędzana jest czynnikami popytowymi.
– Wybuch wojny w Ukrainie dodatkowo pogorszył perspektywy inflacji, której ścieżka przebiegać będzie wyraźnie wyżej niż dotychczasowe prognozy, pomimo spodziewanego wyhamowania wzrostu gospodarczego. Prognozę średniorocznej inflacji CPI na ten rok zrewidowaliśmy do 9,9 proc. z 7,3 proc. prognozowanych w grudniu – napisali ekonomiści banku w swoim kwartalnym raporcie. Według nich w najbliższych miesiącach inflacja powinna oscylować wokół 10 proc.
Szczytu inflacji w połowie roku spodziewa się również prezes NBP Adam Glapiński. Szef banku centralnego kilkukrotnie w ostatnim czasie mówił, że inflacyjny pik powinien przypaść na czerwiec.
– Kiedy najwyższej inflacji się spodziewamy w tej chwili? W tej chwili – dla swoich potrzeb – zakładamy, że najwyższa inflacja będzie w czerwcu tego roku. Czyli niedługo. Potem będzie maleć, ale wolno. W przyszły rok tak wejdziemy i pod koniec przyszłego roku – mamy nadzieję – sytuacja już zejdzie do celu inflacyjnego i się będziemy przymierzać do obniżek stóp – mówił ostatnio Adam Glapiński w Sejmie.
Polecamy także:
- Sankcje na Rosję działają? Reżim Putina otwarcie przyznaje, że kraj stoi w obliczu stagflacji
- Rosyjska gospodarka słono zapłaci za wojnę w Ukrainie. Ale Europa też dostanie rachunek
- Inwestorzy omijają polskie obligacje skarbowe. Żądają wysokiej premii za ryzyko
- Wojna podbija ceny paliw w Europie. Ale to w Polsce litr benzyny i diesla podrożał najbardziej
- Rosjanie zablokowali Ukrainie dostęp do morza. To zagrożenie dla światowego handlu zbożem
- Zakaz importu stali z Rosji nakręci ceny. Polska na pierwszej linii ekonomicznego frontu
- Zakaz importu rosyjskiej ropy. Zachód go nie chce, choć to nie on straciłby na nim najwięcej
- Rząd przedłuży tarczę inflacyjną. Morawiecki: Walka z Putinem ma swoją cenę
- Inflacja będzie dwucyfrowa: 13%, a nawet więcej „w sytuacji zdarzeń skrajnych” [WYWIAD]
- Wysoka inflacja i gospodarcze spowolnienie. Tłumaczymy, czym jest stagflacja i czy trzeba się jej bać