„Mimo, że polską gospodarkę czeka w tym roku recesja, to naszym zdaniem jej hamowanie będzie mniej gwałtowne niż w innych państwach, zwłaszcza biorąc pod uwagę szybką implementację rozwiązań z zakresu polityki fiskalnej i monetarnej” – piszą w swojej analizie ekonomiści Danske Banku.
Według przedstawicieli banku, Polska, pomimo istotnych strat, które poniesie jej gospodarka w związku z kryzysem, może liczyć na poprawę sytuacji i przejście w fazę „odrabiania strat” już pod koniec drugiego kwartału i w całym drugim półroczu 2020 roku.
Analitycy w swoim opracowaniu wymienili cztery podstawowe powody, dla których, ich zdaniem, nasz kraj poradzi sobie stosunkowo dobrze z kryzysem wywołanym obecną epidemią.
1. Pomoc państwa
Według Danske Banku, polskie państwo zareagowało na nadejście epidemii dość wcześnie, dzięki czemu możliwe było ograniczenie wskaźnika śmiertelności i stosunkowo wczesne „odmrożenie” gospodarki po okresie przymusowego lockdownu.
Dzięki temu, polska gospodarka może już cieszyć wzrostem aktywności gospodarczej po kolejnym etapie jej częściowego otwarcia.
Ekonomiści Danske Banku podkreślają także, że polski program wsparcia fiskalnego dla gospodarki należy do jednego z największych w Europie, a jego wprowadzenie możliwe było dzięki stosunkowo niskiemu wskaźnikowi zadłużenia w momencie wejścia Polski w okres lockdownu.
Autorzy analizy chwalą także działania w zakresie polityki monetarnej podejmowane przez Narodowy Bank Polski, ale przestrzegają jednocześnie, że polski bank centralny powinien myśleć już o opracowaniu właściwej strategii wyjścia z kryzysu i ograniczenia stosowania instrumentów ekspansywnej polityki pieniężnej.
2. Małe znaczenie turystyki
Według Danske Banku na korzyść Polski w porównaniu z innymi państwami przemawia także stosunkowo niewielkie znaczenie sektora turystycznego dla budowania PKB.
Zgodnie z danymi Światowej Rady Podróży i Turystyki w 2018 roku wartość polskiego sektora turystycznego stanowiła 4,5 proc. wartości całego wytworzonego PKB.
Jak wynika z danych Rady, to najmniejszy odsetek w subiektywnie dobranej grupie 35 europejskich państw, w skład której wchodzą kraje członkowskie Unii Europejskiej, kraje Europejskiego Obszaru Gospodarczego (nie licząc Liechtensteinu), a także Turcja, Serbia, Ukraina, Rosja i Wielka Brytania.
Dzięki temu, choć z pewnością osoby zatrudnione w tym sektorze z pewnością odczują odpływ klientów w nadchodzącym sezonie letnim, to nie będzie miało to tak druzgocącego wpływu na kondycję całej polskiej gospodarki.
3. Duży rynek wewnętrzny
Polska, jako kraj, który ma ok. 38 mln obywateli, może liczyć na wsparcie stosunkowo dużego rynku wewnętrznego.
Na tak silne działanie tego typu dodatkowego elementu wsparcia rozwoju gospodarki nie mogą liczyć inne państwa regionu – Czechy, Węgry, Rumunia, Słowacja czy kraje bałtyckie.
Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że to właśnie rosnąca konsumpcja, obok eksportu, była w ostatnich latach głównym motorem wzrostu gospodarki w Polsce.
Należy przy tym jednak pamiętać, że bez względu na dotychczasowe znaczenie i siłę konsumpcji w Polsce, kryzys zdecydowanie ograniczył skłonność Polaków do dokonywania zakupów, zwłaszcza w określonych branżach.
Powrót do dotychczasowych wyników tego wskaźnika może z kolei potrwać dłużej niż kilka miesięcy.
4. Silny sektor IT
Według analityków Danske Banku istotny dla siły polskiej gospodarki jest też rozbudowany i silny sektor technologiczny i informatyczny.
Od pewnego czasu najsilniej wybijającą się gałęzią tego sektora jest branża produkcji gier, która jako jedna z niewielu korzysta na panującej obecnie kwarantannie.
Producenci gier w ostatnim czasie stali się bardzo istotnymi graczami na polskiej giełdzie, a firma CD Projekt stała się najwyżej wycenianą spółką na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.
Jednak nie tylko twórcy gier mogą cieszyć się z dobrej kondycji gospodarczej w czasie kryzysu.
Pomimo, że 30 proc. firm z branży doświadczyło spadku liczby zamówień w kwietniu, a tyle samo odnotowało spadek przychodów, to osoby zatrudnione na stanowiskach kierowniczych w tych przedsiębiorstwach odczuwają umiarkowany optymizm względem odbicia się branży po pandemii.
Co więcej, zgodnie z danymi firmy JLL, w I kwartale spółki z sektora IT były odpowiedzialne za 60 proc. całkowitego popytu na powierzchnie biurowe w Polsce.
Czytaj także: