Nawet kilkaset złotych miesięcznie mógł zyskać prosument rozliczając w lecie energię ze swojej fotowoltaiki już w nowym systemie. Przedstawiciele branży zgodnie twierdzą, że rynek szybko się odbudowuje po załamaniu sprzedaży wiosną, gdy rząd zmienił zasady rozliczeń nadwyżek energii z solarów.
Poprzednie lata to czas dynamicznego rozwoju prosumenckich instalacji fotowoltaicznych w Polsce. Prosumenckich, czyli takich, których właścicielami są osoby prywatne. Według danych Instytutu Energetyki Odnawialnej niemal 80 proc. mocy zainstalowanej w fotowoltaice pochodzi właśnie od nich.
Z cytowanych przez IEO danych Agencji Rynku Energii wynika, że liczba prosumenckich instalacji fotowoltaicznych wynosiła ponad 845 tys. na koniec 2021 r. Oznacza to wzrost o ponad 80 proc. rok do roku.
Prawdziwy boom polska fotowalaika przeszła w marcu tego roku. Zbliżająca się zmiana zasad rozliczeń nadwyżek energii zwiększyła popyt na panele.
– (…) W ostatnim miesiącu przed zmianą systemu rozliczeń prosumentów padł rekord pod względem ilości miesięcznych nowych przyłączeń prosumenckich – w marcu przyłączono 44,6 tys. szt – czytamy w raporcie IEO pt. „Rynek fotowoltaiki w Polsce 2022”.
Według tego samego źródła szacowana łączna moc zainstalowana z paneli słonecznych osiągnęła niemalże 6 gigawatów. Najnowocześniejsze bloki elektrowni węglowych mają moc po około 1 GW. Oczywiście nie da się porównać realnie wykorzystywanej mocy w dwóch tak różnych technologiach.
Czym się różnią systemy rozliczeń
Dlaczego właściciele domów jednorodzinnych masowo ruszyli po fotowoltaikę w marcu? Bo w kwietniu zmieniły się przepisy i stary system rozliczeń nadwyżek energii z solarów przestał działać.
Założenie dla obu form rozliczeń jest takie samo. Gospodarstwo domowe może nie zużyć całej energii wyprodukowanej w danym momencie przez panele. Różnica polega na tym, co się dzieje z taką nadwyżką.
Do końca marca 2022 r. działał tzw. net metering. W jego ramach bezgotówkowo rozlicza się ilość energii oddanej do sieci dystrybucyjnej. Za 1 kilowatogodzinę prosumenci mogą w ciągu 12 miesięcy odebrać 0,7 lub 0,8 kWh, w zależności od mocy posiadanej instalacji.
System ten będzie mógł być stosowany przez 15 lat od przyłączenia danej instalacji do sieci elektroenergetycznej.
Nowy system to tzw. net billing, w którym rozliczana jest wartość energii elektrycznej wprowadzona do sieci oraz z niej pobrana. Prosument musi zatem sprzedać nadwyżkę po cenie giełdowej. Konkretnie jest to ujednolicony kurs notowań z Rynku Dnia Następnego na Towarowej Giełdzie Energii.
Kwota uzyskana za sprzedaż trafia na indywidualne konto prosumenta. Może ona posłużyć do kupienia energii z sieci w okresie, kiedy panele nie produkują prądu. Odbiorca płaci wówczas za każdą kilowatogodzinę według cennika sprzedawcy.
Każdy prosument ma 12 miesięcy na wykorzystanie depozytu ze swojego konta. Jeśli w tym czasie nie uda się go wykorzystać do zakupu energii, prosument może wypłacić ze swojego konta równowartość 20 proc. zgromadzonych środków.
W pierwszym okresie obowiązywania net-billingu rozliczenie nadwyżki następuje pod średniej miesięcznej cenie z poprzedniego miesiąca. Od 1 lipca 2024 r. wejdzie w życie rozliczenie po stawkach godzinowych. Mogą one okazać się znacznie bardziej korzystne.
Czy to się opłaca
– Na podstawie obliczeń wartości nadwyżek energii z lipca i sierpnia bieżącego roku możemy zaobserwować, iż uzyskane wyniki są ze sobą dość skorelowane, ale jednak z korzyścią dla rozliczenia godzinowego, które będzie obowiązywać prosumentów już za niecałe dwa lata – mówi Bartosz Stępak, specjalista ds. analiz rynku energii elektrycznej z Columbus Energy.
Zaznacza jednak, że sytuacja wysokich rynkowych cen energii jest korzystna dla osób rozliczających się w nowym systemie.
– Przy dynamicznych wzrostach cen na rynku hurtowym, które decydują o cenie sprzedaży energii przez prosumentów, okazuje się, że cena zakupu prądu według obecnych taryf (zatwierdzonych jeszcze w ubiegłym roku przez URE) jest niemal o połowę niższa niż cena sprzedaży energii do sieci. Zatem, w ostatnich dwóch miesiącach prosumenci całkiem dobrze wyszli na rozliczeniu w nowym systemie. Taka sytuacja utrzyma się najprawdopodobniej do końca tego roku – wskazuje Bartosz Stępak.
Szczegółowe wyliczenia pokazuje tabela:
Nie wiemy natomiast, jak wysokie korzyści będą mieli prosumenci w przyszłym roku, ponieważ będzie to zależne od wysokości stawek taryf uchwalonych dla roku 2023 i następnych lat oraz notowań cen energii na Rynku Dnia Następnego, tłumaczy.
Lepiej sprzedać mniej
To, co można na pewno zrobić, to zmniejszyć nadwyżkę. Dzięki temu prosument oszczędza sobie niepewnych cenowo rozliczeń. Według danych Columbus Energy, przeciętnie właściciele przydomowych elektrowni słonecznych zużywają dziś na własne potrzeby jedynie ok. 20-30 proc. energii z paneli rocznie.
Podstawowy sposób zmniejszenia nadwyżki to zaprojektowanie instalacji zgodnie z planowanym zużyciem prądu w domu. Korzystne będzie też podłączenie pompy ciepła.
Kolejna możliwość to planowanie zużycia energii, by było ono największe wtedy, kiedy świeci słońce. W tym pomóc mogą systemy zarządzania energią w domu – tzw, HEMS. Można do nich dostać dofinansowanie w nowej edycji programu „Mój Prąd”.
Klienci nadal zainteresowani
Firmy instalujące fotowoltaikę potwierdzają, że po wejściu w życie net-billingu spadło zainteresowanie panelami. Jednak już teraz zaczęło ponownie wzrastać.
– Od połowy maja zauważalny jest systematyczny wzrost zainteresowania fotowoltaiką, który trwa do dnia dzisiejszego – mówi prezes BeeIN Michał Sochacki.
– Rosnące ceny prądu, wysoka inflacja i napięta sytuacja polityczno-gospodarcza sprawiły, że klienci zaczęli do nas powracać, pytając o możliwość jak najszybszego montażu paneli. To zjawisko nie powinno dziwić, ponieważ fotowoltaika nadal się opłaca i stanowi jedyny sposób, w jaki klienci mogą zabezpieczyć się przed rosnącymi cenami prądu – wskazuje dyrektor operacyjna Minutor Energia Natalia Lasek
Kornel Dybul z firmy Pagra mówi, że w pierwszym półroczu tego roku liczba firma notowała o ok. 30-35 proc. mniejsze zainteresowanie niż rok wcześniej. W ostatnich tygodniach spadek nie jest już zauważalny. Również Columbus Energy obserwuje ponowny wzrost zainteresowania z każdym kolejnym miesiącem.
Dofinansowanie do instalacji
– Klienci w dalszym ciągu korzystają z programów wsparcia, w tym również z programu „Mój Prąd”, jednak zauważyć należy że ok. 80 proc. wniosków, które obecnie są procedowane dotyczy programu „Czyste powietrze” i obejmuje pompy ciepła – dodaje Michał Sochacki.
Zainteresowanie programami dotacyjnymi potwierdzają także pozostałe firmy. W obecnej edycji „Czystego Powietrza” można połączyć fotowoltaikę z pompą ciepła. W „Moim Prądzie” – z magazynem energii.
– Teraz klienci chętniej kupują fotowoltaikę w zestawie z pompą ciepła, żeby zabezpieczyć się zarówno przed wzrostem cen energii elektrycznej, jak i cieplnej w swoim domu. Co ciekawe, zaczynamy również zauważać popyt na magazyny energii – ok. 30 proc. naszych klientów kupuje je razem z fotowoltaiką – wskazuje Arleta Czekaj-Kwiecień, dyrektor zarządzająca w Columbus Energy.
Ile jest wniosków
Programami dotacyjnymi zarządza Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
– Dotychczas w czwartym naborze programu Mój Prąd wpłynęło 7 996 wniosków. Wszystkie dotyczą instalacji PV rozliczanych na zasadach net-billingu – informuje rzeczniczka funduszu Ewelina Steczkowska.
Natomiast do 2 września 2022 r. w ramach programu „Czyste Powietrze” złożono łącznie 73 020 wniosków o dofinansowanie mikroinstalacji fotowoltaicznej. Stanowi to ok. 15 proc. wszystkich złożonych wniosków.
Wzrost, ale spokojny
Instytut Energetyki Odnawialnej zakłada, że w najbliższych latach rynek fotowoltaiczny utrzyma swoją dynamikę rozwoju. Już na koniec tego roku moc wszystkich zainstalowanych źródeł fotowoltaicznych może wynieść 12 GW.
– Szacuje się, że przyrost rok do roku może się zawrzeć w granicy 4-5 GW. Za nowy przyrost mocy w 2022 odpowiadają w dużej mierze mikroinstalacje, których bardzo duży przyrost został zaobserwowany w pierwszym kwartale br. – napisano w raporcie organizacji.
Jednak IEO spodziewa się mniej dynamicznego przyrostu mocy w najmniejszych instalacjach.
– Nowa formuła programu „Mój Prąd”, będzie sprzyjać spokojnemu i stabilnemu przyrostowi nowych mocy oraz będzie formą zabezpieczenia dla okresu przejściowego, zanim zostaną wdrożone ceny dynamiczne dla prosumentów – czytamy dalej.
Zdaniem ekspertów zmiana systemu net metering na net billing sprawi, że prosumenci zaczną przykładać większą wagę do zarządzania energią. IEO spodziewa się, że gospodarstwa domowe będą zwiększać bieżące zużycie energii z paneli.
Polecamy też:
- Wiatr obniży ceny energii we wrześniu. Później kłopotem może być dostęp do węgla
- Tak Putin dyktuje ceny prądu Europie. Drogo jest też tam, gdzie króluje OZE
- Zamrożenie cen prądu dla oszczędnych. Rząd ma nowy pomysł
- Nowe rozliczenia fotowoltaiki od 1 kwietnia. Columbus Energy chce zdążyć z inwestycjami przed zmianą