Masowe kradzieże pomocy humanitarnej w Zaporożu wstrząsnęły całą Ukrainą. Ale też europejscy i amerykańscy donatorzy zaczęli baczniej się przyglądać do kogo trafia ich wsparcie i co się potem z nim dzieje. Polska również.
Korespondencja własna z Ukrainy.
W styczniu ukraiński prezydent Wołodymyr Zelenski poinformował o odwołaniu ze stanowisk wielu wpływowych urzędników. Wśród z nich znaleźli się m.in. szef administracji obwodu zaporoskiego i jego najbliżsi współpracownicy.
Polecamy: Kołomojski i inni nietykalni. Tak Ukraina próbuje posprzątać korupcyjny bałagan
Za suchymi informacjami o dymisjach kryje się prawda o ukraińskiej korupcji i przyzwyczajeniach ukraińskich elit, których nawet wojna nie była w stanie ich zmienić. A konkretnie o milionach dolarów europejskich ofiarodawców, które zamiast do potrzebujących trafiają do urzędniczych kieszeni.
Defraudacje o wielkiej skali
Narodowe Antykorupcyjne Biuro Ukrainy jeszcze w sierpniu 2022 roku informowało o przeszukaniach w gabinetach urzędników kierujących frontowym obwodem zaporoskim.
W gronie osób wskazywanych jako odpowiedzialne za nadużycia byli szef obwodu Oleksandr Staruchm, jego zastępczyni Zlata Niekrasowa, deputowany rady obwodowej Wiktor Szczerbyna i sekretarz rady miejskiej w Zaporożu Anatolij Kurtiew. Ukraińskie media zauważały przy tym, że nie mogliby oni działać, gdyby nie parasol ochronny wiceszefa Biura Prezydenta Cyryla Tymoszenki.
Urzędnikom zarzucono przywłaszczenie 389 wagonów kolejowych, 220 ciężarówek i 22 kontenerów morskich, w sumie tysiące ton pomocy humanitarnej napływającej z zagranicy. Żywność i odzież, które miały trafić do tysięcy uciekinierów wojennych, jak informowano, trafiły zamiast do nich na półki sieci handlowych działających na Zaporożu, a zyski z ich sprzedaży do urzędniczych kieszeni.
Ukraińskie media wyliczyły wtedy, że rozkradziono niemal całą docierającą do tego regionu pomoc humanitarną.
Pozycja urzędników była tak mocna, że nie wierzono, że cokolwiek im się stanie. Mimo poważnych oskarżeń pozostawali na swoich stanowiskach jeszcze przez wiele miesięcy. Nawet wtedy, gdy wiceszefowa obwodu po prostu pobiła deputowaną do ukraińskiego parlamentu Julię Jacyk, która zaangażowała się w wyjaśnienie afery. Dopiero zaangażowanie rządu USA w sprawę losów pomocy udzielanej Ukrainie doprowadziło w styczniu tego roku do fali dymisji.
Sytuacja z Zaporoża to niestety nie wyjątek – próby rozkradania pomocy humanitarnej są nad Dnieprem nagminne.
Karetki na własne potrzeby
Przywłaszczyć sobie jak się okazuje można nawet taki sprzęt jak karetki pogotowia. W maju 2022 roku ukraińska Prokuratura Generalna poinformowała, że dyrektor jednego ze szpitali w obwodzie czerniowieckim ukradł pięć takich pojazdów przysłanych do jego placówki jako pomoc humanitarna.
– Urzędnik szpitala wykorzystywał przekazaną na potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy i placówek służby zdrowia pomoc humanitarną – 5 karetek pogotowia – w celu osobistego wzbogacenia. Po przybyciu na terytorium Ukrainy karetki pogotowia nie zostały rozdzielone na potrzeby armii ani szpitali. Zostały zarejestrowane na fundację, na czele której stoi tenże dyrektor szpitala i były wykorzystywane do świadczenia odpłatnych usług obywatelom – informowała prokuratura.
Jak ustaliła potem Służba Bezpieczeństwa Ukrainy mózgiem operacji był wiceszef administracji obwodowej.
Kamizelki w markecie
W tym samym czasie Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała o wykryciu handlu kamizelkami kuloodpornymi przeznaczonymi dla żołnierzy na froncie. Wolontariusze ze Lwowa uruchomili produkcję tego ratującego życie wyposażenia wyłącznie na potrzeby wojska i przekazywali je jednostkom wojskowym za pośrednictwem urzędników.
Jednak partia jaką wysłano do administracji obwodu czerkaskiego do żołnierzy nigdy nie trafiła. Setki kamizelek pojawiły się za to na półkach sieci hipermarketów budowlanych Epicentr-K. Kiedy sprawa stała się głośna sieć Epicentr-K tłumaczyła, że kamizelki zakupiono w produkującej materace firmie należącej do byłego wysokiego urzędnika administracji Janukowycza. Sieć przedstawiała przy tym dokumenty, w których dostawca zapewniał że to on je wyprodukował. Lwowski Klaster Obronny, który wyprodukował te kamizelki podważał oświadczenia udowadniając, że każda kamizelka wypuszczana przez wolontariuszy jest specjalnie znakowana i to co sprzedawano w hipermarketach ma oznaczenia lwowskie.
Veneto, firma podająca się za producenta, stwierdziła wtedy, że po prostu przez pomyłkę wysłała do marketów kamizelki które dostała od urzędników na przechowanie. Ale nikt już nie dawał temu wiary. W oficjalnym komunikacie SBU poinformowano natomiast o zlikwidowaniu wielkiego schematu rozkradania pomocy humanitarnej, przeznaczonej dla ukraińskich obrońców.
– Według danych śledztwa sprawcy próbowali nielegalnie sprzedać ponad 1 tys. kamizelek kuloodpornych na łączna sumę ponad 12 mln hrywien. Te środki ochrony były wyprodukowane na Ukrainie przez jedną z organizacji społecznych i za pośrednictwem czerkaskiej administrację wojskowej (obwodowej) miały być przekazane na potrzeby obrony. Ale zamiast bezpłatnego przekazania ukraińskim obrońcom , urzędnicy próbowali sprzedać kamizelki kuloodporne poprzez powiązane struktury komercyjne i siec supermarketów – podawało SBU.
Parlament powołuje komisję śledczą
Fala oburzenia handlem pomocą humanitarną i jego skalą jest tak silna, że Ukraińcy masowo zaczęli tropić pojawiające się w sklepach i na bazarach „dziwne” towary. Jedna z popularniejszych sieci handlowych ATB obok „podejrzanych towarów” wieszała nawet kartki z informacją, ze nie zostały one ukradzione z pomocy humanitarnej, ale sprowadzono je w ramach własnego importu.
Pod naciskiem obywateli ukraiński parlament uzupełnił zaś jeszcze wiosną zeszłego roku kodeks karny o artykuł przewidujący odpowiedzialność za wykorzystanie pomocy humanitarnej niezgodnie z przeznaczeniem. Po pierwszym miesiącu obowiązywania nowych przepisów prokurator generalna Iryna Wieniediktowa informowała o 74 sprawach karnych dotyczących rozkradania takiej pomocy.
Jak pokazuje przykład z Zaporoża nie na wiele się to jednak zdało. Według danych ukraińskiej policji dwa miesiące później wykrytych przypadków oszustw i defraudacji związanych z pomocą humanitarną było już 320.
Pod koniec września 2022 roku pod wpływem szoku, jakim była skala nadużyć w Zaporożu, ukraiński parlament powołał specjalną komisję śledczą.
– Dzięki pomocy międzynarodowych organizacji (…) społeczności lokalne otrzymują znaczne wsparcie, w szczególności w formie pomocy humanitarnej. W tym samym czasie są wypadki naruszania ustawodawstwa Ukrainy dotyczącego otrzymania, rozdziału, transportowania, przechowywania i niecelowego wykorzystania pomocy humanitarnej – tłumaczyli powody powołania komisji parlamentarzyści.
Wykryte to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. W mediach i w sieciach społecznościowych Ukraińcy wciąż opisują nowe przypadki kradzieży.
RARS bacznie obserwuje
Polska Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych zdaje sobie sprawę z problemu.
– Wiemy o przypadku wykorzystania pomocy niezgodnie z przeznaczeniem w Zaporożu – sprawa została wyjaśniona przez ukraińskie służby, a osoby odpowiedzialne spotkały konsekwencje. RARS oraz KPRM każdorazowo monitorują sposób dystrybucji przekazywanej pomocy i przeciwdziałają ewentualnym nadużyciom – mówi 300Gospodarce Agata Kucucha z RARS.
Podkreśla, że agencja stara się aby pomoc trafiała do faktycznie potrzebujących. Między innymi z tego powodu transporty pomocy realizowane przez RARS docierają najczęściej bezpośrednio do punktów, które zajmują się dystrybucją do ostatecznych odbiorców, bez pośrednictwa lokalnych urzędników.
– Agencja współpracuje również z organizacjami humanitarnymi, które od lat prowadzą profesjonalną działalność charytatywną – np. Caritas i dystrybuuje pomoc poprzez struktury tych organizacji – mówi Kucucha.
Dodaje, ze RARS od początku agresji Rosji na Ukrainę wysłała tysiące ton pomocy humanitarnej na Ukrainę. Tylko samej żywności z Polski do tej pory przekazano ponad 10 tysięcy ton. Oprócz tego RARS – ze względu na położenie geograficzne – pełni też rolę hubu logistycznego dla pomocy humanitarnej przekazywanej z całego świata. Od początku wojny przekazane zostało przeszło 200 tysięcy ton wsparcia, obejmującego m.in. żywność, leki oraz inne artykuły pierwszej potrzeby.
Czytaj także:
- Afera z eksportem zboża na Ukrainie. Zdefraudowano setki milionów hrywien
- Ugoda zbożowa nie pomogła głodnej Afryce. Za to Rosja czerpie z niej pełnymi garściami
- Spichlerz Europy coraz bardziej pusty. Ukraina spodziewa się mniejszych zbiorów
- Gdzie znika ukraiński gaz? Kraj, który powinien mieć nadwyżkę, prosi Zachód o pomoc
- Ukraińscy oligarchowie stracili miliardy dolarów. Ich majątek skurczył się o połowę
- Oddolny wspólny rynek. Wojna wzmacnia gospodarcze więzi między Polską, a Ukrainą
- Wojna trwa, ale odbudowę Ukrainy należy zaplanować już. Polski biznes trzeba w tym wspomóc
- Ukraina wznowiła prywatyzację. Firmy trafiają do oligarchów za półdarmo
- Zniszczenia transportowe Ukrainy idą w miliardy. „Tyle wydaliśmy na drogi w 7 lat”
- Wojna demoluje ukraińską gospodarkę. Ale większość firm nadal działa