Niższe ceny litu i innych kluczowych surowców na światowym rynku przełożyły się na niższe ceny baterii do samochodów elektrycznych. Dzięki temu mogłyby spaść ceny samych aut. Ale żeby tak się stało potrzebne są inwestycje setek miliardów dolarów w wydobycie krytycznych minerałów. Inaczej podaż znów nie nadąży za popytem.
Rosnące zapotrzebowanie na baterie, w tym do samochodów elektrycznych, napędza popyt na kilka kluczowych surowców. W 2023 roku popyt na lit wzrósł o 30 proc., popyt na nikiel i kobalt – o 8 proc., na grafit – o 11 proc., a na pierwiastki ziem rzadkich o 14 proc. Zapotrzebowanie na wykorzystywaną we wszelkich elektrycznych urządzeniach miedź wzrosło o 3 proc.
Sektor samochodów elektrycznych odpowiada za większość popytu na lit. W ostatnim czasie wzrósł też udział sektora w popycie na nikiel, kobalt i grafit.
Czy niższe ceny to dobra wiadomość?
Wzrost popytu na surowce krytyczne nie przełożył się jednak na wzrost wartości rynku w ubiegłym roku. Ze względu na spadek cen, wielkość rynku kluczowych surowców potrzebnych do transformacji energetycznej skurczyła się o 10 proc. do 325 mld dolarów w 2023 r., podaje Międzynarodowa Agencja Energii w raporcie “Global Critical Minerals Outlook 2024”.
– Po dwóch latach gwałtownych wzrostów, ceny surowców krytycznych ostro spadły w 2023 r., powracając do poziomów ostatnio obserwowanych przed pandemią. Surowce wykorzystywane do produkcji baterii odnotowały szczególnie znaczące spadki, przy czym cena litu spadła o 75 proc., a ceny kobaltu, niklu i grafitu spadły od 30 proc. do 45 proc., co pomogło obniżyć ceny baterii o 14 proc. – czytamy w opracowaniu.
Czytaj też: Europa potrzebuje baterii, ale sprowadza je z Chin. Lokalne fabryki byłyby bardziej zielone
Niższe ceny surowców i baterii to oczywiście dobra wiadomość dla osób, które rozważają kupno samochodu elektrycznego. Dziś jedną z barier przy podejmowaniu takiej decyzji są wysokie ceny tych aut. Z drugiej strony – niższe ceny surowców mogą spowodować wstrzymanie inwestycji w ich pozyskiwanie.
Ubiegłoroczny spadek cen to przede wszystkim skutek wzrostu globalnej podaży, bo surowców krytycznych świat produkuje coraz więcej. Globalna wartość inwestycji w ich wydobycie wzrosła o 10 proc. w 2023 roku. Natomiast nakłady na poszukiwanie tych surowców zwiększyły się o 15 proc.
Zapotrzebowanie będzie rosło
Nie daje to jednak pewności, że w kolejnych latach podaż nadąży za popytem. Wszystko dlatego, że zielona transformacja przyspiesza. Zgodnie z danymi MAE, sprzedaż samochodów elektrycznych wzrosła w 2023 roku aż o 35 proc. Agencja przewiduje dalszy wzrost, co przełoży się na siedmiokrotny wzrost popytu na baterie do 2030 roku. W tym samym czasie rosnąć będzie też popyt na bateryjne magazynowanie energii.
Interesuje cię energetyka i ochrona klimatu? Zapisz się na 300Klimat, nasz cotygodniowy newsletter
– Bezpieczny i zrównoważony dostęp do surowców krytycznych jest niezbędny do płynnego i przystępnego cenowo przejścia na czystą energię. Światowy apetyt na technologie takie jak panele słoneczne, samochody elektryczne i baterie szybko rośnie – ale nie możemy go zaspokoić bez niezawodnych i rosnących dostaw krytycznych surowców mineralnych – mówi dyrektor wykonawczy MAE Fatih Birol, cytowany w komunikacie.
Autorzy raportu dostrzegają szereg ryzyk dla stabilności dostaw surowców istotnych dla zielonej transformacji. W największym stopniu dotyczą one pozyskiwania litu i grafitu. Chodzi tu zarówno o dostępność samych surowców, jak i ryzyko koncentracji geograficznej czy ryzyka związane z wpływem sektora na środowisko.
Konieczne miliardowe inwestycje
Zgodnie z przewidywaniami MAE, w 2035 roku możemy mieć do czynienia z luką pomiędzy dostawami miedzi i litu a zapotrzebowaniem na nie. Przewidywana podaż z ogłoszonych dziś projektów inwestycyjnych zaspokoi jedynie 70 proc. zapotrzebowania na miedź i 50 proc. zapotrzebowania na lit, uważają analitycy. Mniej problematyczne są perspektywy zaspokojenia popytu na nikiel i kobalt.
– W przypadku grafitu i metali ziem rzadkich może nie być problemów z wielkością dostaw, ale są to jedne z najbardziej problematycznych surowców pod względem koncentracji rynku. Ponad 90 proc. grafitu do produkcji baterii i 77 proc. rafinowanych metali ziem rzadkich w 2030 r. będzie pochodzić z Chin – czytamy także w opracowaniu.
MAE wylicza, że jeśli świat chce zmierzać do ograniczenia globalnego ocieplenia, to do 2040 r. konieczne będą inwestycje w wydobycie surowców warte około 800 miliardów dolarów. Mogą one okazać się nawet o jedną trzecią wyższe, jeśli nie upowszechni się recykling surowców i ich ponowne wykorzystanie.
Polecamy także:
- Zielona transformacja to coraz większy popyt na baterie. Korzysta głównie jeden kraj
- Wydobycie magnezu znów ruszy w Europie. Pierwszy taki przypadek od dekady
- Miejskie kopalnie, czyli jak uwolnić potencjał naszych elektronicznych śmieci
- Wyścig o lit, kobalt i nikiel. Producentom aut elektrycznych może zabraknąć surowców