Nasz globalny rachunek za energię w wysokości 10 bilionów dolarów to grosze w porównaniu z tym, ile potrzebujemy na ograniczenie globalnego ocieplenia.
Światowy rachunek za energię w 2022 roku ma być najwyższy w historii, osiągając poziom 10 bilionów dolarów. Jest to całkowita cena płacona za wszystkie formy energii we wszystkich sektorach przez wszystkich ludzi. Około 80 proc. tego rachunku przypada na węgiel, ropę, gaz lub energię elektryczną wytwarzaną z tych paliw kopalnych.
Nasze uzależnienie od energii odpowiada ponad 10 proc. światowego PKB. Co gorsza, duża część kupowanej przez nas energii idzie z dymem lub marnuje się w postaci ciepła, zanim jeszcze ma szansę stać się użyteczna w ogrzewaniu, chłodzeniu, gotowaniu, transporcie czy produkcji. Wydatki na energię są obecnie większe niż łączne światowe wpływy z podatków lub zyski korporacyjne i przewyższają nakłady na obronność. Kiedy ceny energii są wysokie, tak jak teraz, znaczna część naszego całkowitego rachunku za energię staje się zyskiem lądującym w kieszeni producentów ropy i gazu.
Zobacz: Europa odcina się od rosyjskiej ropy naftowej. Ale gazem LNG nie wzgardzi
W świecie przyrody większość gatunków rozwija się dzięki doskonałej optymalizacji zużycia energii. Pozornie leniwe zwierzęta dbają o to, by zużywać tylko tyle energii ile potrzebują do przetrwania – i ani odrobinę więcej.
Nasze wysokoenergetyczne, wysokoemisyjne społeczeństwo zachowuje się zupełnie inaczej. Każdego roku wydajemy nie mniej niż cztery razy więcej na nasze rachunki za energię niż na inwestycje mające na celu zminimalizowanie i uniknięcie tych kosztów w przyszłości. Dobra wiadomość jest taka, że trend się odwrócił i roczne nakłady na czystą energię (1,4 biliona dolarów) są obecnie większe niż inwestycje w systemy oparte na paliwach kopalnych (1 bilion dolarów).
Nadal jednak koncertowo marnujemy energię, a moglibyśmy szybko i praktycznie coś z tym zrobić. IPCC stwierdził, że „w każdym sektorze dostępne są teraz opcje, które mogą co najmniej o połowę zmniejszyć emisje do 2030 roku.”
Czytaj: Bitwa miliarderów o paliwo przyszłości, czyli wodór kontra prąd. A tak naprawdę potrzebujemy obu
Kiedy energia jest droga, a zegar klimatyczny tyka, jest to ogromna, marnowana szansa na wykorzystywanie energii słonecznej i wiatrowej zamiast ropy i gazu.
COP w szerszym kontekście
Liczby o których była mowa podczas ostatniego szczytu klimatycznego COP27 pozostają w jaskrawej sprzeczności z kwotami wydawanymi w realnym świecie, poza gabinetami negocjacyjnymi.
Na przykład założenie wspomożenia kwotą 100 mld dolarów rocznie krajów najbardziej narażonych na skutki zmian klimatu do 2020 roku, zostało wprowadzone w 2009 i zapisane w Porozumieniu Paryskim z 2015, ale wciąż nie zostało zrealizowane. Najnowsza kwota, pochodząca z 2020 roku, to 83,3 mld dolarów.
Sto miliardów dolarów to zaledwie jeden procent rachunków za energię płaconych przez światowych konsumentów. Nawet bilion dolarów kosztów strat i szkód związanych z klimatem to cały czas tylko 10 proc. naszych obecnych rocznych rachunków za energię.
Polecamy: Nie tylko Rosja – gdzie w Europie są złoża gazu ziemnego
Wciąż jeszcze, nawet teraz, możliwa jest realizacja Porozumienia Paryskiego i ograniczenie globalnego ocieplenia poniżej 2℃ poprzez szybkie przejście na ekologiczne systemy energetyczne. Będzie to jednak wymagało dużych nakładów inwestycyjnych. Do końca dekady kwota dodatkowych funduszy i inwestycji potrzebnych do realizacji naszych celów klimatycznych i zrównoważonego rozwoju będzie dwukrotnie większa niż suma, którą świat inwestuje w tym roku we wszystkie rodzaje energii.
Wykorzystanie zasad finansów i ekonomii
Gospodarka światowa to żywy organizm. Najnowsze scenariusze energetyczne Międzynarodowej Agencji Energetycznej opierają się na założeniu, że w 2050 r. będzie ona ponad dwukrotnie większa niż obecnie, a populacja globu wzrośnie z 8 mld do nieco poniżej 10 mld. Przy długoterminowym historycznym wzroście na poziomie około 3 proc. rocznie, sytuacja ciągle się zmienia. To z kolei oznacza, że wiele inwestycji w infrastrukturę odbywa się w sposób „naturalny”. Każdego roku około jedna czwarta naszego PKB jest wydawana na nowe maszyny, budynki i infrastrukturę.
Jednak w ramach odchodzenia od paliw kopalnych moglibyśmy ograniczyć niektóre z tych inwestycji, co oznacza mniej nowych szybów naftowych, elektrowni węglowych, gazociągów i tak dalej. Pieniądze te mogłyby zostać zainwestowane w systemy czystej energii.
To nie wszystko: inwestycje w efektywność energetyczną i odnawialne źródła energii mogą uwzględniać uniknięcie przyszłych kosztów energii wraz z problemami środowiskowymi i społecznymi związanymi z paliwami kopalnymi. Nazywamy to inwestycjami przyrostowymi netto i rozliczaniem kosztów.
Polecamy: Walka ze wzrostem cen energii na świecie. OECD: Robicie to źle
Może nie brzmi to zbyt efektownie, ale ten sposób myślenia jest prawdopodobnie naszą najlepszą bronią w walce o ograniczenie kosztów zmian klimatycznych. To dlatego inwestycje kapitałowe w świecie rzeczywistym są przekierowywane w stronę efektywności energetycznej i nowoczesnych systemów czystej energii.
Podczas gdy drugie prawo termodynamiki mówi, że zawsze musimy pracować (często ciężko), aby zebrać i skoncentrować energię w formy i produkty, których potrzebujemy, możemy zrobić o wiele więcej, wykorzystując prawa finansów i ekonomii do walki ze zmianami klimatu. Kluczem jest obniżenie naszych globalnych rachunków za energię.
Tłumaczył: Tomasz Krzyżanowski
Tekst został opublikowany w The Conversation i zamieszczony tutaj na podstawie otwartej licencji (Creative Commons license). Przeczytaj oryginalny artykuł.
Na co Polska wydaje pieniądze ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2? Na energetykę niewiele