Zapraszamy do lektury wtorkowego newslettera 300SEKUND. Jeśli chcesz codziennie rano dostawać go na swoją skrzynkę mailową, zapisz się tutaj: http://bit.ly/Newsletter300SEKUND.
LICZBA DNIA:
150 mln euro
– takiej wysokości pożyczki typu margin loan w grudniu 2017 r. udzielił Deutsche Bank Markusowi Braunowi, założycielowi Wirecard – kontrowersyjnej firmy z branży fintech.
Margin loan to kredyt przeznaczony dla inwestorów, którzy chcą obracać kapitałem bez sprzedawania już posiadanych aktywów. Bank pożycza pieniądze, a za zabezpieczenie bierze aktywa posiadane przez klienta – takie jak np. akcje firmy.
Naturalnie, im bardziej zdywersyfikowany portfel inwestycyjny ubiegającego się o pożyczkę, tym mniejsze ryzyko dla banku. W przypadku Brauna opieranie się na jego udziałach w jednej firmie – której w dodatku był współzałożycielem – eksponowało więc Deutsche na stosunkowo duże ryzyko.
O co chodzi? Wirecard znalazło się na świeczniku w lutym tego roku, kiedy Financial Times opublikował serię artykułów, z których wynika, że singapurskie biuro fintechu dopuszczało się fałszerstw, tworzenia fałszywych kont i prania pieniędzy.
Co łączy Deutsche z Wirecard? Poza skłonnością do afer związanych z praniem pieniędzy (ależ z nas złośliwcy!) niewiadomo. Z udzielenia ryzykownej pożyczki Braunowi nie można wysnuwać żadnych wniosków. Choć być może to jedynie wierzchołek góry lodowej? (Financial Times)
WSKAŹNIK DNIA:
Knowledge Economy Index
Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR) mierzy, w jakim stopniu gospodarka danego kraju oparta jest na wiedzy, tj. nowoczesnych technologiach i zwiększaniu dostępu do informacji.
Wskaźnik liczony jest dla 38 krajów, w których EBOR inwestuje, oraz dla ośmiu najbardziej rozwiniętych pod tym względem krajów, aby dawały punkt odniesienia.
Wskaźnik składa się z czterech filarów: jakości instytucji państwowych, umiejętności dostępnych na rynku pracy, innowacyjności całego systemu gospodarczego oraz kondycji infrastruktury ICT.
Zestawienie wygrała Estonia z wynikiem 6,82 pkt. Najgorzej wypadł (znowu!) Turkmenistan – zdobył 2,26 pkt.
Polska, z wynikiem 5,63 pkt, znalazła się na 6. pozycji. (Emerging Europe)
Które kraje najbardziej ucierpią na spowolnieniu w strefie euro? Rzecz jasna te, które są najbardziej od tego rejonu gospodarczego zależne.
Czyli które? ‘Uzależnienie’ mierzone jest poprzez obliczenia final domestic demand (FDD) – wydatków konsumentów, biznesu i rządu w strefie euro jako procent wartości dodanej produkowanej na danym rynku.
I tak FDD dla Czech (notabene: Czechy w Knowledge Economy Index należą do ośmiu najbardziej rozwiniętych krajów, do których porównywane jest 38 ocenianych przez EBOR) wynosi 20 proc. i jest to globalnie najwięcej.
Dla Polski FDD wynosi 15 proc. i stawia nas to na drugim miejscu pod względem uzależnienia od strefy euro.
Niewielki wpływ strefa euro ma za to na wartość dodana produkowana w Japonii (1 proc.), czy w Chinach (2 proc.). (FXSTREET)
Airbus sprzeda Chińczykom 300 samolotów. Wartość kontraktu to ok. 30 mld euro, co jest kwotą niebagatelną, a dodatkowo sama transakcja zwiększy udział europejskiego producenta na rynku Państwa Środka, który jest drugim największym na świecie rynkiem lotniczym.
Na dalszym planie pozytywnych skutków transakcji jest tryumf nad odwiecznym rywalem Airbusa – Boeingiem, który po uziemieniu Maxów ma problemy nie tylko finansowe ale i wizerunkowe.
Przez utracone zaufanie pozyskanie kontraktów może okazać się trudniejsze niż zwykle, co z kolei utrudni firmie wyjście z dołka finansowego.
Na mocy kontraktu Airbus dostarczył do Państwa Środka 290 egzemplarzy modelu A320 i 10 A350 XWB. Do finalizacji porozumienia doszło podczas wizyty prezydenta Chin Xi Jinpinga w Pałacu Elizejskim.
Po spotkaniu Emmanuel Macron, prezydent Francji nie omieszkał wykorzystać okazji do wyrażenia swoich europejskich pretensji do Pekinu.
‘Nasze firmy muszą mieć większy dostęp do chińskiego rynku’ – apelował Macron.
PS. Francja – tak jak Czechy – jest jednym z ośmiu krajów, które EBOR traktuje jako gospodarki najbardziej oparte na wiedzy. (Financial Times)
Wodór? Yes, MAN! Tymczasem niemiecki producent samochodów użytkowych MAN, spółka-córka koncernu Volkswagen, chce, aby do 2030 r. 50 proc. jej biznesu pochodziło ze zrównoważonych technologii.
W tym celu producent przejmuje firmę specjalizującą się w pozyskiwaniu wodoru H-Tec System
‘To znak, że kiedy mówiliśmy o wejściu w temat wodoru, mówiliśmy serio’ – mówi szef firmy Uwe Lauber. Już obecnie producent oferuje wodorowe rozwiązania Power-to-gas, czyli transformację energii w wodór przy pomocy elektrolizy.
Wodór od MAN może zostać wtłoczony do infrastruktury przesyłowej gazu ziemnego lub spożytkowany do napędzenia samochodu albo statku.
Dlaczego to ważne? Niemieckie firmy coraz chętniej inwestują w technologie wodorowe. Na przykład Siemens prowadzi projekt pilotażowy w Mainz, gdzie zamienia prąd produkowany przez farmę wiatrową w wodór.
‘Jestem pewny, że wodór stanie się kluczowym nośnikiem energii w dobie europejskiej transformacji w sektorze energetyki i transportu’– mówi Daniel Teichman, właściciel startupu Hydrogenious, który rozwija technologię bezpiecznego transportu i magazynowania wodoru. (Handelsblatt)
A my na koniec tylko przypomnimy, że już 24 kwietnia na Politechnice Warszawskiej odbędzie się organizowana przez 300GOSPODARKĘ konferencja ‘Czas na wodór. Czysta energia dla Europy’, na którą serdecznie zapraszamy.