Kopalnie węgla w Polsce zaatakował koronawirus. Wydobycie z powodu ognisk wirusa w kopalniach wstrzymano w co najmniej dziewięciu krajach.
Należą do nich Polska, USA, Ukraina, RPA, Kolumbia, Chiny, Kanada, Australia i Czechy. Te dane zebrała organizacja Global Energy Monitor w stale uzupełnianym raporcie. Zdaje on sprawę z tego, na ile sektor wydobywczy na świecie został dotknięty przez pandemię.
„Niepokojące jest jest również to, że widzimy zapewne tylko wierzchołek góry lodowej ze względu na otaczającą branżę atmosferę tajności. W kopalniach węgla na całym świecie pracuje siedem milionów ludzi, z tego ponad połowa pod ziemią. Firmy wydobywające węgiel muszą natychmiast przyjąć bardziej transparentne podejście” – podsumował Ted Nace, dyrektor wykonawczy Global Energy Monitor.
Czytaj: Bełchatów za 7 lat, Opole za 5, Turów za 4 – polskie elektrownie zaczną przynosić straty szybciej, niż myślimy
Koronawirus okazał się więc kolejnym z wielu problemów dotykających tego sektora.
“Górnictwo węgla kamiennego okazało się być w Polsce – obok szpitali i domów pomocy społecznej – jednym z głównym ognisk zakażeń COVID19. Po przeprowadzeniu ok. 45 tysięcy testów przesiewowych u niemal co dziesiątego górnika pracującego na Śląsku wykryto koronawirusa (ok. 4200 przypadków)” – powiedział Maciej Bukowski, prezes thinktanku WISE Europa.
W artykule poświęconym trudnej sytuacji polskiego górnictwa, portal Climate Home News wymienił następujące główne bolączki sektora wydobywczego.
– niezdolność konkurowania rodzimego węgla z tańszym, importowanym z Rosji i Kolumbii
– najniższy udział węgla w krajowym miksie energetycznym (74 proc.) w historii, spowodowany m. in. rozwojem produkcji energii z wiatru i słońca
– niegospodarność sektora, której objawem są na przykład rosnące ilości magazynowanego węgla – w marcu do składu trafiło 7,6 miliona ton tego surowca.
Do tego doszła jeszcze łagodna zima i spowolnienie gospodarcze, które dodatkowo zmniejszają zapotrzebowanie na energię z węgla.
Czytaj: Szwecja zamknęła ostatnią elektrownię węglową 2 lata przed planowanym terminem
Sektor musi zmierzyć się ze zmieniającą się rzeczywistością. Pandemia koronawirusa – zarówno w kraju, jak i na świecie – wywiera jeszcze większą presję na szybkie reformy.
“Specyfika pracy w kopalniach wiąże się więc z dużym ryzykiem zarażenia, co jest poważnym problemem operacyjnym i wizerunkowym dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej czy Polskiej Grupy Górniczej, które muszą liczyć się z koniecznością przynajmniej czasowego wyłączenia lub znacznego ograniczenia pracy w niektórych kopalniach. (…) Epidemia wzmaga więc potrzebę restrukturyzacji sektora nie tylko w związku ze spadkiem popytu, ale i z problemami z zapewnieniem odpowiednio wysokiego bezpieczeństwa epidemiologicznego w górnictwie i jego otoczeniu” – stwierdził Maciej Bukowski.
Przeczytaj: Jedna niemiecka elektrownia naprawdę nic tu nie zmieni – wywiad z Aleksandrą Gawlikowską-Fyk o uruchomieniu Datteln 4