Dalsze rozprzestrzenianie się koronawirusa poza obszarem Chin może spowodować poważne konsekwencje ekonomiczne – ostrzega Atsi Sheth, dyrektor zarządzający w agencji Moody’s. Na światowych giełdach nastąpiło co prawda lekkie odreagowanie poniedziałkowych spadków, ale niepokój wśród inwestorów pozostał.
„Obawa przed zarażeniem może negatywnie wpłynąć na popyt konsumencki, sektor turystyczny i handlowy w dotkniętych epidemią krajach. Mogłoby to również znacznie obciążyć system opieki zdrowotnej” – wylicza w komentarzu Sheth.
Liczba ofiar koronawirusa wzrosła juz do 106 osób, a informacje o zarażonych osobach docierają już m.in. z Niemiec.
W poniedziałek światowe giełdy opanowała wyprzedaż akcji, której przyczyn analitycy upatrywali właśnie w rozprzestrzeniającym się wirusie. Ich zdaniem inwestorzy – w obawie przed konsekwencjami ewentualnej epidemii – ograniczali ekspozycję na ryzyko.
I tak w poniedziałek najmocniejszy spadek w Europie zaliczył rosyjski RTS (-3,6 proc.), a WIG20 poszedł w dół o 3,3 proc., co było najmocniejszym jednorazowym spadkiem indeksu od sierpnia 2018 roku. Niemiecki DAX stracił 2,5 proc., natomiast amerykański S&P500 spadł o 1,6 proc.
We wtorek na światowych parkietach doszło już do lekkiego odbicia – indeks polskich blue chipów zyskał 0,7 proc., DAX wzrósł o 0,8 proc., a S&P500 poszedł w górę o 1 proc. Mimo częściowego odreagowania spadków na rynkach akcji, wśród inwestorów wciąż panuje niepokój dotyczący ewentualnych konsekwencji chińskiego wirusa.
Środowy popołudnie przynosi kontynuację delikatnego odreagowania – większość europejskich indeksów lekko zyskuje, WIG20 rośnie o 0,2 proc.
Czytaj także:
>>> Jak Chiny w ciągu zaledwie 20 lat wygryzły USA i zdominowały światowy handel