Możliwość okresowego zwiększania produkcji w zakładach przemysłowych to jeden z pomysłów na wykorzystanie nadwyżek energii ze źródeł odnawialnych. Ma to pozwolić uniknąć sytuacji, kiedy operator systemu poleca wyłączać instalacje OZE.
System elektroenergetyczny jest dziś dużo lepiej przygotowany na wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną. Prawdopodobieństwo wprowadzenia ograniczeń dla odbiorców – tak zwanych stopni zasilania – jest dziś niewielkie.
Wzrost mocy zainstalowanej odnawialnych źródeł energii to jeden z powodów, dla których system łatwiej sobie dziś radzi z letnimi szczytami popytu na prąd. Jednak w niektórych godzinach mogą występować nadwyżki energii z OZE: kiedy zapotrzebowanie jest niskie, a dzień jest słoneczny lub wietrzny.
W ostatnich miesiącach kilkakrotnie doszło do sytuacji, kiedy Polskie Sieci Elektroenergetyczne polecały wyłączać farmy wiatrowe lub fotowoltaiczne. Eksperci Fundacji Instrat ostrzegali niedawno, że Polska może marnować nawet do 40 proc. możliwej produkcji z wiatru i słońca, jeśli zrealizuje planowaną politykę energetyczną.
Jednym ze sposobów na radzenie sobie z trudnymi sytuacjami w energetyce jest tzw. DSR, czyli demand side response. W Polsce już dziś działa mechanizm, w ramach którego odbiorcy energii za opłatą zobowiązują się redukować pobór prądu w razie potrzeby.
Natomiast w sytuacji zwiększonej produkcji energii z OZE mógłby funkcjonować odwrotny mechanizm, przekonuje Henryk Kaliś, prezes Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu. To tak zwane “magazynowanie zielonej energii w produkcie”.
Większa produkcja gdy jest więcej zielonej energii
– W godzinach, kiedy jest nadmiar zielonej energii, zakłady przemysłowe mogłyby produkować więcej – mówił Henryk Kaliś na spotkaniu prasowym.
Wymagałoby to od firm zwiększenia mocy produkcyjnych nawet o 100 proc.
– Czy to rozwiązanie jest realne? Rozmawialiśmy z takimi podmiotami, jak NFOŚiGW czy URE. Wszyscy są za, ale temat powoli umiera – dodał prezes prezes FOEEiG.
Jego zdaniem takie rozwiązanie byłoby bardziej efektywne niż na przykład wykorzystanie nadwyżek energii do produkcji wodoru. Jest też mniej kosztowne niż budowa magazynów energii i elektrowni szczytowo-pompowych.
– Sprawność produktowego magazynu energii wynosi 100 proc., podczas gdy sprawność procesu wytwarzania i spalania wodoru to zaledwie 20-40 proc. (silnik gazowy lub ogniwo paliwowe), natomiast magazynów elektrycznych ok. 95 proc. – podano w prezentacji Forum.
Organizacja podkreśla też, że magazyny produktowe działają bez strat i bez ograniczeń czasowych.
– Przykładem technologii, która doskonale nadaje się do magazynowania systemowych nadwyżek energii w produktach jest elektroliza membranowa i produkcja ługu sodowego i chloru, surowców chemicznych które znajdują zastosowanie niemalże we wszystkich gałęziach przemysłu – wskazano także.
Czy rząd wprowadzi zmiany?
Podobną propozycję zapowiedziała w czerwcu pełnomocniczka rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej Anna Łukaszewska-Trzeciakowska.
– Chcemy rozszerzyć DSR o gotowość do dobrowolnego zwiększenia zużycia energii przez firmy. Ostatnio z powodu nadmiaru OZE musieliśmy redukować niektóre źródła odnawialne, za co trzeba było zapłacić – mówiła z rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Przypomniała, że w czerwcu po raz pierwszy w Polsce odnotowano ujemne ceny hurtowe prądu.
– Obecnie nie ma jednak z tego powodu wartości dodanej. Lepiej, by firma mogła wykorzystać nadmiar taniej energii i ją wykorzystać do dodatkowej produkcji, co napędzi gospodarkę, zwiększy zatrudnienie itp. – powiedziała Anna Łukaszewska-Trzeciakowska.
Polecamy też:
- Ujemne ceny prądu? To się może zdarzać częściej. Także w Polsce
- Polska znów miała najdroższy prąd w Europie. Wzrosty cen także w innych krajach
- Coraz więcej odnawialnych źródeł energii w Polsce. Wiceminister podał najnowsze dane
- Światowe emisje gazów cieplarnianych wciąż rosną. Mimo rozwoju odnawialnych źródeł energii
- Miliardy na pomoc dla przemysłu energochłonnego. Wypłaty jeszcze w tym roku
- Credit Agricole: Inwestycje w OZE przyspieszą wzrost PKB. Ale dopiero za parę lat