Dostęp do wody i urządzeń sanitarnych na świecie się poprawia, ale w niewystarczającym tempie. Największe koszty ponoszą w związku z tym kobiety i dziewczynki.
Mimo stopniowej poprawy, nadal co czwarta osoba na świecie nie ma dostępu do bezpiecznej wody pitnej. To jeden z wniosków z opracowanego wspólnie przez WHO i UNICEF raportu.
Dostęp do czystej wody
– W latach 2000-2022 dostęp do bezpiecznie zarządzanej wody pitnej uzyskało 2,1 miliarda ludzi, a liczba osób pozbawionych przynajmniej podstawowych usług związanych z wodą pitną spadła z 1,2 miliarda do 703 milionów – podają organizacje.
Dwie trzecie osób korzystających z bezpiecznie zarządzanych usług – czyli 1,4 miliarda – mieszkało na obszarach miejskich w porównaniu z 704 milionami ludności wiejskiej.
Czytaj także: Polska coraz bardziej wysycha. Ekspert: „musimy myśleć o wodzie jako o zasobie, nie utrudnieniu”
Według definicji zastosowanej w raporcie, oznacza to dostępność wody w miejscu zamieszkania. Musi być ona dostępna stale i wolna od zanieczyszczeń.
Szacunki z poszczególnych państw pokazują, że w Europie i Ameryce Północnej ponad połowa mieszkańców ma dostęp do bezpiecznej wody pitnej. W większych tych państw odsetek ten przekracza 75 proc. W Polsce wynosi 89 proc., co pokazuje, że także w naszym kraju jest pole do poprawy.
Toalety i mycie rąk
Raport wskazuje też, że dwie piąte ludzkości nie ma dostępu do bezpiecznych urządzeń sanitarnych. Co więcej, 7 proc. dzieli urządzenia sanitarne z innymi gospodarstwami domowymi, kolejne 7 proc. może korzystać jedynie z latryn na zewnątrz a 5 proc. musi załatwiać się na otwartej przestrzeni.
Tylko 57 proc. ludzkości to osoby, które mają łazienkę w domu, nie współdzieloną z innymi gospodarstwami domowymi, z odpowiednim odprowadzaniem nieczystości.
Europa i Ameryka Północna znów wypadają korzystnie na tle świata. W Polsce dostęp do bezpiecznych urządzeń sanitarnych ma 98 proc. populacji.
– W 2022 roku 75 procent światowej populacji (6 miliardów) miało w domu podstawowe urządzenia do mycia rąk z mydłem i wodą. Kolejne 17 procent (1,4 miliarda) miało urządzenia do mycia rąk, w których brakowało wody lub mydła, a 8 procent (640 milionów) nie miało żadnych urządzeń do mycia rąk – wskazują też WHO i UNICEF.
Kobiety są bardziej narażone
Na zwiększone ryzyko związane z brakiem dostępu do wody i urządzeń narażone są szczególnie kobiety i dziewczynki. To one są odpowiedzialne za przynoszenie wody w 70 proc. gospodarstw domowych bez stałego dostępu do jej źródeł.
Poświęcają na pozyskiwanie wody czas, który mogłyby przeznaczyć na edukację, pracę i wypoczynek. Narażając się też na obrażenia fizyczne i niebezpieczeństwa po drodze.
W raporcie zbadano także wskaźniki dotyczące zdrowia menstruacyjnego. Dotyczą one specyficznych potrzeb związanych z higieną i warunkami sanitarnymi dla osób, które miesiączkują. Ale także szerszych norm związanych z płcią, tabu i stygmatyzacją które otaczają menstruację w wielu częściach świata.
– Podczas gdy wiele dziewcząt i kobiet ma dostęp do materiałów i prywatnego miejsca do mycia i przebierania się, zaspokojenie potrzeb związanych ze zdrowiem menstruacyjnym jest bardziej złożone i wymaga zmian w szerszych normach społecznych i płciowych, które ograniczają udział w czynnościach podczas menstruacji – czytamy.
Są wciąż na świecie miejsca, w których dziewczynki i kobiety zmuszone są pozostać w domu w czasie menstruacji. Nie chodzą wtedy do szkoły czy pracy i nie biorą udziału w spotkaniach.
Polecamy też:
- Ziemia się ociepla i wysycha. Kryzys wodny to także nasza odpowiedzialność [RECENZJA]
- Kryzys wody na świecie. Rozwiązaniem ograniczenia dla przemysłu
- Milion plastikowych butelek co minutę. Kłopoty z branżą konfekcjonowania wody