Pracownicy sektora opieki społecznej przysparzają obecnie rządowi Szwecji niemałego bólu głowy w sporze o przestrzeganie etyki zawodowej. Sprzeciwiają się oni planowanemu prawu, które wymagałoby od nich „donoszenia” na nieudokumentowanych migrantów. A ponieważ skuteczne wdrożenie ustawy wymagałoby ich współpracy, powstał polityczny impas.
Kryzys polityczny koncentruje się wokół propozycji zmuszenia lekarzy, opiekunów społecznych, dentystów, nauczycieli i innych pracowników socjalnych do zgłaszania policji nieudokumentowanych pacjentów, klientów i studentów. Wielu przedstawicieli branży, ich związki zawodowe, a nawet stowarzyszenia pracodawców twierdzą, że jest to zasadniczo sprzeczne z etyką zawodową i zobowiązaniami do opieki i służenia wszystkim.
Czytaj też: Szwecja pod ostrzałem. Liczba ofiar śmiertelnych strzelanin pobiła właśnie rekord
Eksperci w dziedzinie praw człowieka i prawa pracy kwestionują legalność i uzasadnienie ustawy, a niektórzy porównują ją do powszechnej inwigilacji rodem z czasów sowieckich. Niektórzy lekarze, nauczyciele i pracownicy socjalni zapowiedzieli sprzeciw i niepodporządkowanie się ustawie, jeśli wejdzie ona w życie. Niedawno tysiące ludzi zebrało się w Sztokholmie i Göteborgu, aby zaprotestować w tej sprawie.
Nowa polityka migracyjna Szwecji
Propozycja została wprowadzona w zeszłym roku jako część tzw. porozumienia z Tidö, dokumentu określającego podstawy współpracy między partiami rządzącymi – liberałami, konserwatystami, chrześcijańskimi demokratami i radykalnie prawicowymi Szwedzkimi Demokratami. Chociaż porozumienie obejmuje kilka obszarów polityki, migracja i kontrola granic zajmują w nim kluczowe miejsce. Określono cztery cele, które mają doprowadzić do „zmiany paradygmatu” w polityce azylowej, imigracyjnej i integracyjnej.
Cele nakreślone w porozumieniu są podobne do polityki ostrożności wobec migrantów wprowadzonej przez brytyjskie Home Office dekadę temu. Obejmowała ona szereg środków administracyjnych i legislacyjnych mających na celu zachęcenie lub zmuszenie osób bez pozwolenia na pobyt do opuszczenia kraju z własnej woli. Mogą one na przykład nie być w stanie wynająć mieszkania lub zarejestrować się u lekarza.
Sito się zagęszcza
W niedawnym przemówieniu w parlamencie premier Ulf Kristersson obiecał, że przyjmowanie uchodźców przez Szwecję będzie utrzymywane na poziomie „unijnego minimum”, sugerując, że kraj wypełni swoje zobowiązania, ale nie zrobi nic więcej niż jest to absolutnie konieczne. W zeszłym roku twierdził on, że imigracja i „nieudana integracja” imigrantów są głównymi przyczynami problemów gospodarczych i społecznych Szwecji.
Porozumienie z Tidö odzwierciedla tę narrację i obiecuje wprowadzenie polityki integracyjnej „opartej na wymaganiach”, w przeciwieństwie do polityki zasadzającej się na prawach. Migranci będą musieli sprostać surowszym wymogom, co do nauki szwedzkiego i znalezienia zatrudnienia, ale niewykluczone są również testy językowe i kompetencyjne dla małych dzieci w celu ustalenia, których migrantów opłaca się pozostawić w kraju.
Migranci mieszkający w „zagrożonych społecznościach” – termin ten odnosi się do obszarów charakteryzujących się „niskim statusem społeczno-ekonomicznym”, gdzie „przestępcy mają wpływ na lokalne społeczności” – mogą spodziewać się wizji lokalnych oraz zatrzymań i przeszukań na ulicy.
Służby społeczne mówią „nie”
W grudniu ubiegłego roku, dwa miesiące po upublicznieniu porozumienia z Tidö, ponad 4000 pracowników służby zdrowia podpisało petycję przeciwko niemu. Argumentowali, że propozycje w niej zawarte są rasistowskie i antydemokratyczne. Szczególnie krytycznie odnieśli się do planu przyjęcia mniejszej liczby uchodźców w ramach programu przesiedleń UNHCR oraz sugestii dłuższego przetrzymywania osób ubiegających się o azyl. Polityka zatrzymywania i przeszukiwania jest szczególnie niepokojąca z punktu widzenia praw człowieka.
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter! Obserwuj nas też w Wiadomościach Google.
Jednak to propozycja zmuszenia pracowników sektora publicznego do zgłaszania nieudokumentowanych migrantów, wywołała największe oburzenie. Projekt, który jest obecnie przygotowywany przez komisję rządową, został szybko ochrzczony mianem „ustawy o szpiclach”, a protestujący podkreślali, że nauczyciele i pracownicy opieki społecznej nie są od tego, by wyłapywać imigrantów. Od tego jest straż graniczna.
Jednym z powodów, dla których propozycja ta wywołała tak silną reakcję wśród pracowników opieki społecznej, jest fakt, że dotyczy ona blisko miliona osób. Należą oni do zawodów, których zasady etyczne stoją w bezpośredniej sprzeczności z ideą mnożenia kolejnych trudności dla tych, którym mają pomagać.
Przez długi czas szwedzkie agencje i organizacje zawodowe definiowały najlepsze praktyki jako niełączenie patrolowania granic z opieką. Zostało to potwierdzone w 2018 r., kiedy sąd zdecydował, że rozwiązanie umowy o pracę z asystentem dentystycznym po tym, jak zgłosił on nieudokumentowanych migrantów do agencji migracyjnej, było uzasadnione.
Być albo nie być dla szwedzkiej prawicy
Jeden z prawników zajmujących się prawem pracy stwierdził, że obowiązującą zasadą jest uznanie zgłaszania (lub donoszenia) za nieuzasadnione. Uczynienie z tego obowiązku stanowiłoby ogromną zmianę w oczekiwaniach dotyczących etyki zawodowej.
Jednak to jest dokładnie to, czego porozumienie z Tidö wymaga od szwedzkich nauczycieli, pielęgniarek, terapeutów i pracowników socjalnych – ogromnej zmiany w postępowaniu. Pojawiły się pytania o to, co się stanie, jeśli odmówią. Jeśli nauczyciel nie doniesie na ucznia, czy dyrektor szkoły będzie zmuszony donieść na nauczyciela? A jeśli dyrektor odmówi złożenia doniesienia na nauczyciela, czy to jemu będzie grozić odpowiedzialność karna?
Protesty zwracają uwagę na tożsamość zawodową i etykę pracowników sektora publicznego, a także na potencjał polityczny związany z tymi stanowiskami. Rząd stanął pod pręgierzem, ponieważ chce, aby pracownicy opieki i nauczyciele wyrzekli się swoich od dawna ustalonych kodeksów etycznych i nie jest jasne, co się stanie, jeśli nadal będą się ich trzymać.
Jedną z opcji byłaby zawstydzająca polityczna rejterada. Dla Szwedzkich Demokratów to jednak kwestia być albo nie być, więc trzeba by zerwać całe porozumienie z Tidö. To zaś mogłoby doprowadzić do upadku rządu.
Tłumaczył: Tomasz Krzyżanowski
Tekst został opublikowany w The Conversation i zamieszczony tutaj na podstawie otwartej licencji (Creative Commons license). Przeczytaj oryginalny artykuł.
Inne teksty z The Conversation:
- System pieniężny na wzór sieci wodociągowej. Czyli walka z finansowym analfabetyzmem
- Badanie: Młodzi Polacy mniej skłonni do pomocy Ukraińcom. Ma to związek ze skrajną prawicą
- Dlaczego wakacje są dla ciebie dobre. I to nawet zanim się rozpoczną
- Ogromne odkrycie fosforanów w Norwegii. Może w pełni zaspokoić potrzeby producentów elektryków
- Zamieszki we Francji powtarzają się z przerażającą regularnością. Rozwiązania nie widać
- Po nitce do kłębka. Czyli co łączy pajęczynę i chorobę Alzheimera
- Jak Albania walczy z wielką korupcją. Przestępczość dotarła na szczyty władzy