Syberyjskiej wiecznej zmarzliny nie roztapia samo ocieplenie klimatu, a wycięcie lasu w latach 1940-60; grozi to uwalnianiem do atmosfery ogromnych ilości dwutlenku węgla i metanu.
Na Syberii topnieje w szybkim tempie unikalna w skali świata wieczna zmarzlina, której stan przetrwał wcześniej 650 tys. lat. Jak podaje Instytut Alfreda Wegenera z Bremerhaven, chodzi tu o lej, który powstał niedaleko miejscowości Batagai we wschodniej części Syberii.
Zdaniem ekspertów akurat ten przypadek wskazuje na odporność tej formy wiecznej zmarzliny na ocieplenie klimatu. Świadczy o tym fakt, że zmarzlina ta nie stopniała nawet, wtedy gdy nasza planeta przechodziła przez znacznie cieplejszy okres klimatyczny, było to około 130 tys. lat temu. Dlaczego więc topnienie akurat teraz? Winny jest sowiecki przemysł wydobywczy.
– Ochronna warstwa roślinności została zniszczona, dlaczego ciepło było w stanie wnikać głębiej w ziemię – powiedział w rozmowie z niemieckim Spieglem Thomas Opel, odpowiedzialny za kierownictwo projektu badawczego z ramienia Instytutu Alfreda Wegenera.
Do dalekosiężnych uszkodzeń doszło w połowie ostatniego stulecia w latach 1940 – 1960. To wtedy wycięto las i jeżdżono po zmarzlinie ciężkimi pojazdami gąsienicowymi do pobliskiej kopalni. Spowodowało to utratę ochronnej i izolującej powierzchni roślinnej wskutek czego zmarzlina młodszej daty latem rozmroziła się na powierzchni, wreszcie grunt zaczął się osuwać i odsłonił starą wieczną zmarzlinę.
– Uszkodzenia są nie do naprawienia, ponieważ odsłonięta wieczna zmarzlina topi się każdego lata głębiej. Osuwisko rozszerzyło się do szerokości około 900 metrów – tłumaczy Opel.
W procesie znikania lodowców z powierzchni kuli ziemskiej, do których zaliczana jest też syberyjska zmarzlina, uaktywniają się bakterie. To one rozkładają starą i zamkniętą w lodzie biomasę uwalniając jednocześnie magazyny dwutlenku węgla, jak i metanu. Specjaliści obawiają się, że globalne wzmożenie tych procesów nasili dodatkowo efekt cieplarniany.