Blackout w Ukrainie to potężne problemy w ukraińskim przemyśle i handlu e-commerce. Ale sektor finansowy i cześć usług jakoś sobie radzą. Lekiem na przerwy w dostawach energii są generatory prądu, ale nie wszystkich na nie stać.
Korespondencja własna z Ukrainy.
Rosja systematycznie przeprowadza zmasowane ataki rakietowe na ukraińską sieć energetyczną. Cel jest jasny: odciąć Ukraińcom prąd i wywołać blackout, wyjątkowo niebezpieczny w zimie. Po ostatnim nalocie z drugiej połowy listopada na całym terytorium Ukrainy występują przerwy w dostawach energii elektrycznej, w wielu miejscach prąd dostarczany jest tylko na kilka godzin dziennie. Wyłączenia planowe i awaryjne stały się częścią codziennego życia.
Mimo to gospodarce Ukrainy jakoś udaje się funkcjonować w tych warunkach jakoś. Choć niektórym lepiej, a niektórym gorzej.
Finansowy krwioobieg nadal funkcjonuje
Obronną ręką póki co wychodzi ukraiński system finansowy. Ukraiński bank centralny NBU poinformował, że prowadzony przez niego system płatności elektronicznych pracował normalnie pomimo ostatnich ataków. A wszystkie podłączone do niego banki mogą bez przeszkód realizować płatności swoich klientów.
Czytaj: Po wypadku w Przewodowie. Rosja może wziąć na cel kolejne obiekty przy granicy Ukrainy z Polską
– Karty płatnicze są obsługiwane, rozliczenia bezgotówkowe funkcjonują w normalnym reżimie. Zabezpieczany jest dostęp obywateli do ich pieniędzy w szczególności poprzez działające bankomaty i kasy oddziałów bankowych – zapewniał NBU.
To szczególnie istotne, bo zapewnia gospodarce transakcyjność. Żeby ją utrzymać NBU wraz z największymi bankami komercyjnymi w kraju wytypował 760 oddziałów bankowych w 276 miejscowościach, które będą obsługiwać klientów niezależnie od przerw w dostawach prądu. Wyposażono je w awaryjne zasilanie i kanały łączności działające nawet przy pełnym blackoucie.
Usługi też dają radę, ale nie wszystkie
Dość dobrze radzi sobie sektor usług, choć tu sytuacja nie jest jednorodna. Pomaga to, że usługi z zasady nie są tak energochłonne, jak na przykład przemysł. A mniejsze zapotrzebowanie stosunkowo łatwo można uzupełnić z alternatywnych źródeł.
Zobacz: Trwają naloty na ukraińskie elektrownie. Uszkodzone niemal wszystkie
Dlatego, co oczywiste, najlepiej sobie radzą ci, u których zapotrzebowanie na energię jest najmniejsze. To przede wszystkim mikro firmy, działające na ukraińskim odpowiedniku karty podatkowej, tzw. uproszczonce. Nie muszą prowadzić elektronicznej dokumentacji transakcji, posiadać kas fiskalnych, nie mają obowiązku prowadzenia księgowości, najczęściej też nie przyjmują płatności kartą. Do prowadzenia działalności w warunkach blackoutu wystarcza im więc kalkulator na baterie i kartka papieru.
W dużo trudniejszej sytuacji znalazł się średni biznes – z jednej strony ciążą na nim obowiązki posiadania kas fiskalnych i elektronicznego obiegu dokumentacji, do czego niezbędna jest elektryczność, z drugiej strony z reguły nie ma już wolnego kapitału na to, żeby dostosować się do działania w sytuacji blackoutu. Nie może więc pracować “jak za króla Ćwieczka” jak to robią pracujący na “uproszczonce”, a rozwiązania techniczne pozwalające dostosować się do pracy bez prądu z sieci są dla niego z reguły finansowo nieosiągalne.
Polecamy: Ukraina szuka nowych szlaków dla swojego zboża. Polska jest w tej grze
Sam zakup generatora prądu to pokaźny wydatek, na jaki ukraiński biznes rzadko kiedy może sobie pozwolić, zwłaszcza po dwóch latach covidowych ograniczeń. To luksus zarezerwowany dla dużych, a i oni mocno trzymają się przy tym za kieszeń. Nawet najpopularniejsze sieci handlowe, czy sieci stacji paliw tylko niewielką część swoich placówek wyposażyły w generatory.
Jeśli rosyjskie ataki na infrastrukturę energetyczną Ukrainy będą kontynuowane można się spodziewać fali bankructw firm z tego segmentu i solidnych przetasowań na rynku.
Wymuszona przerwa w przemyśle
Im większe zapotrzebowanie na energię, tym większe problemy. Najgorzej jest w przemyśle, zwłaszcza ciężkim, który po ostatnich nalotach po prostu stanął.
O wstrzymaniu produkcji do czasu ustabilizowania się sytuacji z dostawami energii poinformował między innymi największy z działających jeszcze do tej pory na Ukrainie kombinatów metalurgicznych ArcelorMittal w Krzywym Rogu. Brak elektryczności spowodował, że nie dało się utrzymywać nawet 20 proc. poziomu produkcji, więc przestano wytapiać i walcować stal – informowała firma. Utrzymywane są w reżimie „gorącej konserwacji” baterie koksownicze i piec hutniczy. Całkowicie wstrzymano prace przy wydobyciu i wzbogacaniu rudy żelaza.
Rosyjscy energetycy mogli pomagać w planowaniu ataków na ukraińską infrastrukturę
Ale nie tylko ukraińskie huty mają problem. Ciężkie chwile przechodzi również e-commerce, którego bez prądu i łączności po prostu nie ma. Tymczasem przez dwa lata ograniczeń związanych z COVID-19 ukraiński handel towarami przemysłowymi w dużym stopniu przeniósł się do sieci, a tradycyjne sklepy zastąpiła dostawa kurierska towarów zamówionych za pośrednictwem internetu. Wybuch wojny jeszcze bardziej wzmocnił ten trend. Na telefonii komórkowej bazuje niemal cały ukraiński biznes.
Tymczasem na skutek ataków na infrastrukturę energetyczną problemy były zarówno z dostępem do internetu, jak i z łącznością w ogóle.
Stacje bazowe telefonii komórkowej wyposażone w autonomiczne zasilanie to nad Dnieprem wciąż jeszcze zjawisko dość rzadkie. W rezultacie rosyjskich ataków na system energetyczny bez łączności komórkowej pozostawały więc pokaźne obszary. Najgorzej sytuacja wygląda w obwodach mikołajowskim oraz odeskim na południu, gdzie działało odpowiednio 9 i 15,2 proc. stacji bazowych. Źle jest też w obwodach kirowogradzkim i połtawskim w centrum kraju: tam funkcjonowało 13,7 i 15 proc. stacji. A w obwodzie charkowskim na wschodzie Ukrainy było to 16,4 proc.
Dla porównania regiony, w których sytuacja była najlepsza miały ponad dwie trzecie działających stacji bazowych na swoim terenie – rekordzistą był położony na północy kraju obwód sumski, gdzie działało ich aż 89,6 proc.
Utrzymać łączność
Tak, jak udało sie Ukraińcom utrzymać funkcjonowanie sytemu finansowego, tak z łącznością jest już większy problem. Rosyjskie rakiety zaszkodziły nie tylko telefonii komórkowej, ale też i stacjonarnej. Największy ukraiński operator Ukrtelekom ratował się generatorami. To dzięki ni utrzymywał przy pracy swoje najważniejsze węzły sieci internetowej.
– Ale zmasowane ataki rakietowe na infrastrukturę energetyczną doprowadziły do przerw zasilania w sieciach łączności ogólnego korzystania – informował Wołodymyr Kondraszow z Państwowej Służby Łączności Specjalnej i Ochrony Informacji.
Nieco lepiej radzi sobie ukraińska poczta. 24 listopada, dzień po rosyjskim ataku, który wywołał blackout państwowy operator pocztowy Ukrposzta informował o pracy 6261 swoich placówek stacjonarnych i mobilnych przyznając, że z powodu kłopotów z łącznością trudno ustalić, które z nich rzeczywiście obsługują klientów. W rzeczywistości wiele z nich działało jedynie na papierze. Z tych, które były otwarte jedynie co trzecia placówka pracowała w zwyczajnym trybie z użyciem komputerów i terminali płatniczych. Ukrposzta w oficjalnym komunikacie prosiła więc klientów o to, by sami przez internet wypełniali formularze odpraw przesyłek, a do placówek pocztowych przychodzili już tylko po to, by je fizycznie nadać.
Do warunków blackoutu dość szybko przystosowały się za to działające na Ukrainie sieci kurierskie. Jedna z najpopularniejszych Nowa Poszta swoje placówki w większych miejscowościach wyposażyła w generatory. Nie ma tam więc problemów ani z nadaniem, ani z otrzymaniem przesyłki. Przy okazji klienci mogą bezpłatnie podładować telefon. Firma poinformowała, że kupiła już nową partię generatorów, dzięki której wkrótce już każda placówka, nawet w najmniejszych miejscowościach, będzie mogła działać niezależnie od tego, czy w sieci jest prąd, czy go nie ma.