Zagłębie węgla brunatnego przy polsko-czesko-niemieckiej granicy doświadczyło skutków gwałtownej transformacji przemysłowej na początku lat 90.; czy warto powtarzać błędy już raz popełnione?
Okolice styku trzech państw: Polski, Czech i Niemiec to regiony, w których wydobywa się węgiel brunatny. Niektóre miejsca charakteryzują się monokulturą gospodarczą tzn. wydobycie węgla i przedsiębiorstwa bezpośrednio związane z branżą stanowią główne źródło utrzymania dla lokalnej społeczności. Takim miejscem jest m.in. Bogatynia i kopalnia w Turowie, o którą toczy się spór między Polską, a Czechami.
W lutym Czesi złożyli pozew przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Chodzi o szereg zarzutów formalno-środowiskowych związanych z przedłużeniem koncesji na wydobycie w Turowie. We wniosku Czesi wnieśli o wstrzymanie wydobycia w Turowie do czasu decyzji TSUE.
W miniony piątek TSUE przychyliło się do wniosku strony czeskiej i nakazało natychmiastowe wstrzymanie wydobycia.
Nagłe zamknięcie kopalni oznaczałoby dla regionu ogromne straty gospodarcze i społeczne. Wiązałoby się z jednoczesnym wyłączeniem elektrowni, która zapewnia do 7 proc. zapotrzebowania na energię w Polsce, i utratą pracy przez wielu ludzi. Kompleks Kopalni i Elektrowni w Turowie bowiem to jeden z największych pracodawców w regionie oraz w całym województwie dolnośląskim: Kopalnia Węgla Brunatnego Turów zatrudnia prawie 2,4 tys. osób, Elektrownia Turów ponad 1,2 tys., a prawie 1,1 tys. osób zatrudnionych jest w spółkach zależnych. W obrębie Bogatyni, gdzie znajduje się kopalnia, żyje blisko 18 tys. osób.
PGE Polska Grupa Energetyczna (PGE), właściciel Kompleksu Energetycznego Turów zapewnia, że kopalnia nie zostanie zamknięta, a pracownicy i mieszkańcy regionu nie muszą bać się o swoje miejsca pracy. Polski rząd, który jest stroną sporu, jest w trakcie zawierania porozumienia z Czechami.
PGE, właściciel kopalni, wyraźnie podkreśla, że Kopalnia Węgla Brunatnego Turów posiada ważną, legalnie wydaną koncesję, na podstawie której prowadzi i będzie prowadzić wydobycie. PGE opublikowała nawet protokół z października 2019 roku, kończący konsultacje transgraniczne z Republiką Czeską ws. przedłużenia koncesji dla Kopalni Turów do 2044 r. W protokole z uzgodnień, Czesi przyjęli zaproponowane przez kopalnię środki minimalizujące wpływ kopalni na przygraniczne tereny czeskie. Na tej podstawie kopalnia otrzymała decyzję środowiskową, a w dalszej kolejności koncesję na wydobycie do 2044 r. PGE spełniła wszystkie warunki potrzebne do otrzymania koncesji, jak również zobowiązania, ustalone w trakcie konsultacji transgranicznych ze stroną czeską.
Przykład z przeszłości
Przeprowadzenie sprawiedliwej transformacji energetycznej nie jest łatwym zadaniem; w regionie Europy środkowej i wschodniej mamy jednak doświadczenie przekształcenia gospodarki i z autopsji znamy konsekwencję pewnych poczynań. Skutki, zarówno ekonomiczne jak i społeczne, nagłego odcięcia monokulturowej lokalnej gospodarki od źródła dochodu widoczne są m.in. w regionie Hoyerswerdy w niemieckiej Saksonii, oddalonej 46 km od polskiej granicy.
Region Hoyerswerdy w 1990 r. uległ ogromnym zmianom strukturalnym. Upadek dominującego monoprzemysłu – górnictwa i energetyki węgla brunatnego – spowodował zniknięcie 100-150 tys. miejsc pracy; zostało to jedynie w niewielkim stopniu skompensowane. W latach 90. i na początku XXI w. bezrobocie osiągało poziom nawet 25 proc.; w 2013 r. wynosiło 13 proc., a w 2020 r. 8 proc. Mając na względzie obecnie rekordowo niskie bezrobocie oraz 29 proc. wskaźnik migracji w regionie Hoyerswerdy oraz strukturę demograficzną jest to wyjątkowo wysoki wynik.
Hoyerswerdę cechowała bogata kultura: jest częścią historyczno-geograficznego regionu Łużyc, gdzie oprócz niemieckiego używane są też języki serbołużyckie: górnołużycki i dolnołużycki. Skutki społeczne gwałtownej transformacji zdziesiątkowały lokalną społeczność. Sam wskaźnik migracji na poziomie wspomnianych 29 proc. jest najwyższy w całych Niemczech od 1989 r. Niechlubnych rekordów odnotowanych w tym regionie na przestrzeni 30 lat po transformacji jest więcej: w 2008 r.
Hoyerswerda miała 3. najwyższy w Niemczech wskaźnik ubóstwa wśród dzieci. Pojawił się też problem z ruchami neonazistowskimi – lokalne władze mają pełne ręce roboty przy ograniczaniu ich wpływów i aktywności. Młodzi pozostający w regionie mają niewielkie szanse na zrobienie kariery: dziś mieści się tutaj tylko kilka większych firm, a największymi pracodawcami w Hoyerswerdzie są administracja miejska, Łużycka Klinika Seenland i Łużyckie Zakłady dla Osób Niepełnosprawnych.
Nauka na błędach
Aby region Bogatyni oraz inne miejsca, gdzie występuje monokultura wydobycia węgla brunatnego nie powieliły scenariusza wypadków z Hoyerswerdy do transformacji należy podejść planowo.
“Naturalnie, każdy region monokultury wydobywczej musi przygotować się w pewnym stopniu na depopulację – już nie tylko z powodu odejścia od węgla, ale też w związku z dość powszechnym procesem przenoszenia się mieszkańców do większych ośrodków miejskich. Do tego procesu jednak można się przygotować i ograniczyć jego negatywne skutki”, mówi 300Gospodarce Aleksander Szpor, kierownik zespołu energii i klimatu w Polskim Instytucie Ekonomicznym (PIE), państwowym think tanku.
Ważne jest przy tym, aby zapobiec wysokiemu bezrobociu w regionie, zabezpieczyć wpływy do budżetu gminy oraz zadbać o wartość nieruchomości w danym miejscu.
“Regiony pogórnicze od wysokiego bezrobocia uratować może skorelowanie procesu zamykania kopalni i elektrowni ze strukturą wieku pracowników: wydobycie powinno się zmniejszać w miarę wyłączania kolejnych bloków energetycznych (od najstarszego do najmłodszego) a to z kolei powinno być skorelowane z tempem odchodzenia pracowników na emerytury co pozwoli ograniczyć konieczność zwalniania pracowników”, podaje przykład Aleksander Szpor.
Innym sposobem jest zapewnienie inwestycji zastępujących wydobycie, jak np. przemysłowe instalacje odnawialnych źródeł energii. W ten sposób pracownicy po przekwalifikowaniu się mogą znaleźć zatrudnienie w nowym przemyśle, a gmina nadal może liczyć na wpływy z podatków od tych inwestycji.
“Dobrym pomysłem jest też rekultywacja terenów pogórniczych i tworzenie terenów rekreacyjnych np. jezior w miejscach byłych odkrywek. Dzięki temu nieruchomości położone w gminie są atrakcyjne i nie tracą na wartości, a dodatkowo zawsze można liczyć na jakieś dochody z turystyki”, wskazuje kierownik zespołu energii i klimatu w PIE.
Wszystkie wspomniane rozwiązania wymagają jednak przygotowania i rozplanowania. Te procesy nie mają szansy zaistnieć przy zbyt pochopnym zamykaniu zakładów produkcyjnych.
Jeśli w danym regionie transformacja przeprowadzana jest z dnia na dzień, to miejsce ma duże szanse powielić los Hoyerswerdy. Sprawiedliwa transformacja to taka, która opiera na solidarności i zapewnieniu bezpieczeństwa miejsc pracy.