Cudzoziemcy w Polsce kupili w ubiegłym roku prawie 15 tys. mieszkań. To o ponad jedną trzecią więcej niż rok wcześniej. Blisko połowę z tego nabyli Ukraińcy.
W 2022 r. w ręce cudzoziemców trafiło blisko 14,4 tys. mieszkań. Sytuacji na polskim rynku mieszkaniowym przyjrzał się portal GetHome.pl.
Cudzoziemcy mile widziani
– Nasz rynek mieszkaniowy jest dla cudzoziemców niemal całkowicie otwarty. Zezwolenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wymaga jedynie zakup nieruchomości w strefie nadgranicznej. Ograniczenie obejmuje więc m.in. Trójmiasto, Szczecin, Świnoujście czy Zakopane. Oczywiście takiego zezwolenia nie potrzebują obywatele UE – przypomina ekspert portalu GetHome.pl Marek Wielgo.
Po najeździe Rosji na Ukrainę potężny napływ uchodźczyń z tego kraju był bardzo zauważalny, ale głównie na rynku najmu mieszkań. Natomiast jeszcze stosunkowo niewiele z nich zdecydowało się na zakup mieszkań. Oczywiście w porównaniu z rokiem 2021 liczba transakcji z udziałem Ukrainek i Ukraińców gwałtownie wzrosła.
– Ta tendencja utrzymuje się od aneksji Krymu przez Rosję w 2014 r. W kolejnych latach obywatele Ukrainy stali się największą grupą kupujących mieszkania z obcym paszportem – mówi Marek Wielgo.
Ukraińcy kupują najwięcej
Jak podaje MSWiA, w 2022 r. osoby z zagranicznym paszportem kupiły u nas 14359 mieszkań oraz 3083 lokale użytkowe. Tych pierwszych było aż o 35 proc. więcej niż rok wcześniej. Przy czym w ręce obywateli Ukrainy trafiło na zasadach ogólnych, czyli bez zezwolenia ministra spraw wewnętrznych i administracji, blisko 6,2 tys. mieszkań, czyli o 40 proc. więcej niż w 2021 r. A na podstawie zezwoleń dodatkowo 194 mieszkania i lokale użytkowe.
Zobacz też: Utrzymanie mieszkania coraz droższe. Koszty życia jeszcze wzrosną, ale wolniej
Pod względem metrażu Ukraińcy kupili więcej mieszkań niż łącznie obywatele kolejnych 20 krajów, w tym m.in. Niemiec, Białorusi, Rosji, Włoch, Francji i Wielkiej Brytanii. Po 2014 r. udział obywateli Ukrainy w transakcjach mieszkaniowych z udziałem cudzoziemców wzrósł z 13 do 43 proc.
Warto pamiętać jednak, że wciąż jest to kropla w morzu wszystkich rynkowych transakcji w naszym kraju.
Według GUS, w 2021 było ich blisko 245 tys., w tym na rynku pierwotnym – ok. 101 tys. (dane za 2022 r.
poznamy dopiero pod koniec roku).
– Potrzeba więcej czasu zanim znacznie więcej ukraińskich rodzin, które zostaną u nas na dłużej, będzie sobie mogło pozwolić na zakup mieszkania. Tym bardziej, że wiąże się to z ogromnym wydatkiem, a oprocentowanie kredytów jest wciąż wysokie – komentuje Marek Wielgo.
Białorusini na polskim rynku nieruchomości
Ekspert GetHome.pl zwraca uwagę, że nad Wisłą coraz lepiej czują się także nasi białoruscy sąsiedzi. MSWiA podało, że w ubiegłym roku kupili u nas 1336 mieszkań bez konieczności ubiegania się o zezwolenie. W porównaniu z 2021 r. oznacza to wzrost aż o 83 proc.
Łącznie nasi wschodni sąsiedzi kupili w 2022 r. – głównie w największych miastach – blisko 8 tys. mieszkań o łącznej powierzchni ok. 420 tys. kw. Gdyby przyjąć, że średnia cena metra kwadratowego wynosi 10 tys. zł, to oznaczałoby, że w ubiegłym roku wydali oni na mieszkania w naszym kraju łącznie 4,2 mld zł.
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter!
Co ciekawe, na naszym rynku mieszkaniowym, rośnie aktywność obywateli Indii. Zaczęli oni kupować u nas mieszkania w 2005 r., czyli po przystąpieniu naszego kraju do UE. Jednak od pięciu lat robią to coraz śmielej, np. w 2022 r. kupili mieszkania o łącznej powierzchni 9,8 tys. m kw. W ten sposób awansowali do pierwszej dziesiątki krajów, których obywatele kupują ich najwięcej. Widać też wyraźnie, że cudzoziemcy najchętniej kupują mieszkania tam, gdzie najłatwiej jest o pracę, czyli w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Łodzi i Poznaniu.
Polecamy:
- Pierwszy milion po polsku. Mieszkania na wynajem to najlepszy sposób
- Kredyt 2 proc. na zakup pierwszego mieszkania. Zajmie się tym rząd
- Klątwa turystycznej atrakcji. Portugalia: młodych nie stać na mieszkania w dużych miastach
- Kupujący mieszkania będą dyktować warunki. Ale jedynie w mniejszych miastach