Aż 76 proc. średnich i dużych firm zapowiada podwyżki cen – wynika z badania Grant Thornton. Jeśli te prognozy się sprawdzą, będzie to w 2023 roku oznaczało średnią inflację w okolicy 16 proc.
W tym roku w polskiej gospodarce inflacja wyraźnie wyrwała się spod kontroli. We wrześniu dynamika cen w ujęciu rocznym wzrosła do 17,2 proc., co było najwyższym wynikiem od 1997 r.
Niestety, jak twierdzą analitycy Grant Thornton, wzrost ten może dalej przyspieszać.
Będzie drożej
Jak wynika z badania realizowanego przez firmę w ramach cyklu „International Business Report”, już 76 proc. średnich i dużych firm w Polsce zamierza w najbliższych 12 miesiącach podnosić ceny swoich produktów. To zdecydowanie najwyższy wynik w 11-letniej historii badania.
Firma podkreśla, że jak dotąd wskaźnik skłonności firm do podnoszenia cen był skutecznym prognostykiem jeśli chodzi o wysokość inflacji. Gdyby sprawdził się w tym roku – oznaczałoby to średnią inflację na poziomie 16 proc. w przyszłym roku.
Biorąc pod uwagę, że od stycznia do września 2022 roku średnia dynamika cen wynosiła 13,3 proc., oznaczałoby to, że rok 2023 będzie jeszcze gorszy niż obecny, a poszczególne odczyty inflacji mogłyby niekiedy przebijać poziom nawet 20 proc.
– Kiedy rok temu prezentowaliśmy wyniki badania, sami byliśmy zdziwieni, jak wiele przedsiębiorstw planuje podwyżki cen. Mieliśmy nadzieję, że ich prognozy się nie sprawdzą. Dzisiaj już widzimy, że były celne, dlatego tym bardziej pesymistycznie wyglądają tegoroczne wyniki. Przedsiębiorcy chcą jeszcze bardziej masowo podnosić ceny swoich produktów – mówi Mariusz Maik, partner w Grant Thornton.
Dlaczego rosną ceny?
Co skłania przedsiębiorców do podnoszenia cen? Przede wszystkim rosnące koszty energii i pracy.
Ale nie tylko. To także skutek kilku nakładających się na siebie procesów. Po pierwsze, wojna w Ukrainie i kryzys energetyczny podnoszą ceny energii oraz transportu. To oznacza, że koszty produkcji dóbr oraz realizacji usług znacząco rosną.
Według badania Grant Thornton, aż 85 proc. średnich i dużych firm twierdzi już, że wysokie koszty energii są „silną”, bądź „bardzo silną” barierą w rozwoju. Przed rokiem tak uważało 67 proc., a w 2016 roku – zaledwie 16 proc.
Po drugie, przy rosnącej inflacji i niskim bezrobociu rośnie presja ze strony pracowników na podwyżki płac. Pracodawcy – jak podkreśla raport – „nie mają wyjścia, muszą akceptować te podwyżki”. Rosną zatem koszty pracy. Według badania, są one barierą już dla 81 proc. ankietowanych firm. To zdecydowanie najwięcej w historii.
Po trzecie, dzięki wysokiej dynamice płac oraz transferom socjalnym, popyt na rynku nadal jest silny. Mimo że ceny dóbr i usług konsumpcyjnych w ostatnich miesiącach rosną w tempie 15-17 proc. rocznie, konsumpcja pozostaje wysoka. Oznacza to, że konsumenci nie ograniczyli znacząco zakupów z powodu wysokich cen.
– Wszystko to sprawia, że przedsiębiorcy są pod silną presją kosztową i dla utrzymania rentowności chcą te wysokie koszty działalności przerzucać na klientów. Klienci tymczasem, mając do dyspozycji nadal relatywnie wysokie dochody i przyzwyczajając się stopniowo do coraz wyższej inflacji, te podwyżki cen akceptują – czytamy w raporcie.
Oprac. Emilia Derewienko
Więcej o inflacji piszemy tutaj:
- Wysoki rachunek za walkę z inflacją. Ekonomiści podali najnowsze wyliczenia
- Przedłużenie tarcz antyinflacyjnych: rząd zdecyduje prawdopodobnie w przyszłym miesiącu
- We wrześniu wzrost płac był wolniejszy od inflacji. Ale utrzymuje się popyt na pracę
- Inflacja mocno niepokoi Polaków. Droższa żywność i paliwo to największe zmartwienia