Sieć restauracji Vapiano ma problemy, mimo że sam segment restauracji systemowych ma się dobrze – pisze Süddeutsche Zeitung.
Vapiano, niemiecka sieć włoskich restauracji, powstała w 2002 r. i do 2015 r. wydawało się, że to bardzo trafiony koncept.
Cztery lata temu na bezbłędnym wizerunku Vapiano pojawiły się rysy; w tym czasie media zaczęły donosić o poważnych uchybieniach w zakresie higieny w niektórych filiach. Ponadto często pojawiały się informacje, że pracownicy nie byli prawidłowo rozliczani.
Czyli restauracja, która nie dość, że oferuje żywność złej jakości, to jeszcze oszukuje własnych pracowników? Katastrofa.
Jednak nie to zaważyło na wynikach firmy, która w 2018 r. odnotowała 101 mln euro straty, pomimo obrotów na poziomie 372 mln euro.
Nie był to też kryzys w segmencie – gastronomia systemowa, czyli restauracje sieciowe w średnich i dużych niemieckich miastach ma się świetnie.
Chodzi o to, że w Vapiano na jedzenie klienci muszą czekać nawet 20 minut. A to zaprzeczenie idei restauracji szybkiej obsługi.
Poza tym na początku roku mieli pecha. Vapiano chciało sprzedać amerykańską część biznesu, jednak kupiec z Kalifornii nie zapłacił. Kilka dni temu Vapiano ogłosiło, że szuka nowego chętnego.
Co dalej? Obecny prezes spółki, wcześniejszy menadżer Starbucksa Cornelius Everke odszedł ze swojego stanowiska i do kwietnia przyszłego roku firmą pokieruje Vanessa Hall, do tej pory szefowa rady nadzorczej.
Neue Runde, neues Glück – jak mawiają Niemcy (nowe rozdanie, nowe szczęście).
Ta informacja pojawiła się dziś rano w skrzynkach odbiorczych subskrybentów naszego codziennego newslettera 300SEKUND. Jeśli chcesz się na niego zapisać, kliknij tutaj.
>>> Czytaj też: Język polski zyskuje na popularności w brytyjskich szkołach